MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Finalista Ligi Mistrzów czeka na angaż w IV-ligowej Sosnowiance

Przemysław Mirek
Paolo Mondo Mouegni
Paolo Mondo Mouegni Archiwum Dariusza Grzyba
Paolo Mondo Mouegni urodził się w Kamerunie, ale teraz mieszka w Krakowie i zamierza występować w Sosnowiance Stanisław Dolny.

Nowy nabytek Sosnowianki Paolo Mondo Mouegni czeka na dostarczenie certyfikatu przez FIFA. Były finalista afrykańskiej Ligi Mistrzów może okazać się znacznym, ale tylko tymczasowym wzmocnieniem IV-ligowego zespołu ze Stanisława Dolnego.

Mouegni urodził się w Kamerunie i tam też rozpoczynał karierę piłkarską. Największe sukcesy święcił jednak w Demokratycznej Republice Konga, gdzie z zespołem AS Vita Club Kinszasa w 2014 roku dotarł do finału afrykańskiej Ligi Mistrzów. W tych rozgrywkach Mouegni rozegrał 15 spotkań i zaliczył jedną asystę.

- Mieliśmy dobry skład, który na boisku tworzył prawdziwy zespół. Duża w tym zasługa naszego trenera Florenta Ibenge. To bardzo inteligentny człowiek. Pracowaliśmy ciężko na treningach. Jeśli ktoś popełnił jakiś błąd, to on rozmawiał z tą osobą na ten temat i tłumaczył, co było nie tak. Dbał, aby każdy stawał się lepszym piłkarzem - opowiada nam Mouegni.

W finale zespół z Kinszasy dwukrotnie zremisował z algierskim ES Setif. Na wyjeździe padł wynik 1:1, natomiast na własnym stadionie 2:2 i właśnie przez strzelone na wyjeździe gole puchar powędrował na północ Afryki. Paolo jednak dobrze wspomina ten czas.
- Byłem szczęśliwy, grając w Lidze Mistrzów. To było dla mnie niesamowite uczucie i dawało mi dodatkową energię. Niestety, nie udało się zdobyć pucharu - mówi Mouegni.

Przed pojawieniem się w Sosnowiance Kameruńczyk grał także w Tunezji oraz niemieckiej lidzie regionalnej - w zespole SV Falkensee. Zawodnik ten był także młodzieżowym reprezentantem swojego kraju. Do Polski trafił dzięki swojej żonie. Henriette Koulla, bo o niej mowa, jest siatkarką. Dwa lata temu występowała na mistrzostwach świata, natomiast w tym roku, razem z reprezentacją Kamerunu, zakwalifikowała się do igrzysk olimpijskich w Rio de Janeiro.

- Opiekunem kariery jego żony jest menedżer Dariusz Grzyb. To dzięki naszym wspólnym znajomym udało się sprowadzić go do Sosnowianki. Co będzie dalej, zobaczymy - mówi Paweł Szczęsny, kierownik zespołu ze Stanisława Dolnego.
- Współpracuję z Henriettą od kilku lat. To ona powiedziała mi, że jej mąż chciałby ponownie spróbować sił w Europie - tłumaczy Dariusz Grzyb. - Znam się dobrze z Witkiem Romanowskim, który polecił go do tej drużyny, przynajmniej do końca sezonu. Wiadomo, że jest to zawodnik, który zasługuje na więcej - dodaje.

Menedżer nie ukrywa, że jego celem jest znalezienie zawodnikowi klubu w wyższej lidze.
- W każdym momencie mógłbym go wysłać na testy do ekstraklasy czy pierwszej ligi, ale teraz nie było na to czasu, a chciałem, żeby on gdzieś grał - komentuje Grzyb.

Paolo grać jednak na razie nie może. Wciąż czeka na dokumenty z kameruńskiej federacji.
- 7 marca wysłaliśmy do PZPN odpowiednie dokumenty, a stamtąd dwie godziny później przekazano je do FIFA. Na ich rozpatrzenie federacja ma 30 dni. Jeśli przez ten czas nie otrzymamy odpowiedniego zaświadczenia, to PZPN będzie mógł wystawić certyfikat warunkowy. Wcześniej nic się nie da zrobić - tłumaczy Szczęsny.

W drużynie komplementują 28-latka. W sobotę razem z zawodnikami Sosnowianki był w Giebułtowie. Jego przyszły zespół przegrał z Jutrzenką 2:3, a piłkarz obserwował poczynania kolegów z boku.
- Ciągnie go na boisko, chciałby zagrać jak najszybciej, ale musimy jeszcze poczekać. Po treningach widać, że wie, co to piłka i wyróżnia się techniką - komentuje Szczęsny.

Paolo to defensywny zawodnik. W Kinszasie często grał na środku obrony, ale nie jest to jego jedyna pozycja.
- Może grać w pomocy i obronie. Zdarzały mu się także występy w roli rozgrywającego, a do tego dobrze gra lewą nogą - opisuje Grzyb.
Dużo więcej sceptycyzmu wykazuje trener Sosnowianki Michał Jezioro. - Nie jest to jeszcze mój zawodnik. Jak będzie uprawniony do gry, będzie można powiedzieć coś więcej na jego temat - mówi.

Kameruńczyk powinien okazać się bardzo solidnym wzmocnieniem IV-ligowego zespołu. Pochodzi z usportowionej rodziny, jego dwaj bracia również grają w piłkę nożną. Mowa o Michelu Mbiobe, który jest napastnikiem w serbskim Mladoście Lucani oraz o Franku Bagnack, obecnie występującym we francuskim Nantes, do którego przyszedł z drugiej drużyny Barcelony.

Bagnack jest ulubionym piłkarzem Paolo.
- Pod względem techniki wzoruję się na Ronaldinho, imponuje mi gra obronna Dante, a taktycznie uwielbiam Thiago Mottę. Ulubiony zawodnik to jednak mój młodszy brat, ponieważ pokazuje inteligencję na boisku - mówi były młodzieżowy reprezentant Kamerunu.

Póki co, Mouegni mieszka w Krakowie, a do klubu na treningi dojeżdża samochodem. Z komunikacją z innymi członkami drużyny nie ma problemu. Kameruńczyk zna kilka języków, głównie porozumiewa się po angielsku.
- Paolo to poliglota. Rewelacyjnie mówi po angielsku, francusku i niemiecku. Dogada się także po hiszpańsku, a teraz uczy się polskiego. Zna już kilka zwrotów typu „dzień dobry” i „dziękuję” - mówi Grzyb.

Naszego kraju nie zna jeszcze zbyt dobrze, twierdzi, że na pierwszy rzut oka Polska przypomina mu Niemcy, w których mieszkał kilka lat temu. - Jak dla mnie, nie ma zbyt dużych różnic pomiędzy tymi krajami. Język jest trochę inny, ale to, jak gra się w piłkę, wszędzie jest takie samo - podkreśla zawodnik.
- Nie znam polskich piłkarzy. To mój pierwszy pobyt w Polsce i jeszcze ich nie poznałem. Lewandowski? Ten z Bayernu Monachium? Nie wiedziałem, że jest Polakiem. O tak, to bardzo dobry zawodnik - uśmiecha się Mouegni.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska