Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Fatalny debiut Macieja Musiała. Pierwsza w tym roku i to wysoka porażka Hutnika Kraków

Krzysztof Kawa
Krzysztof Kawa
Deniss Rakels był w Olsztynie równie bezsilny, jak pozostali piłkarze Hutnika Kraków
Deniss Rakels był w Olsztynie równie bezsilny, jak pozostali piłkarze Hutnika Kraków Polska Press
Lepsze jest wrogiem dobrego - chciałoby się rzec po tym, jak działacze Hutnika uznali, iż remisujący wiosną pod wodzą Bartłomieja Bobli zespół nie spełnia oczekiwań i powierzyli drużynę Maciejowi Musiałowi. Debiut nowego szkoleniowca krakowian w rozgrywanym w sobotę 30 marca meczu 2. ligi piłkarskiej w Olsztynie wypadł bardzo blado, Stomil wygrał 3:0 (2:0).

Krakowska drużyna, która przed 26. kolejką 2. ligi zgromadziła 35 punktów, przez dwa dni po zwolnieniu Bartłomieja Bobli wyczekiwała w niepewności. Maciej Musiał objął ją dopiero w środę po południu, a już w piątek udał się z nią na drugi koniec Polski. Czasu na wdrożenie nowych pomysłów więc nie było, a na dodatek trzeba było sobie radzić bez wyróżniających się postaci, czyli kapitana Krzysztofa Świątka i Patryka Kielisia, obaj pauzowali za żółte kartki.

W Olsztynie szybko okazało się, że powrót do składu Marcina Budzińskiego, który po raz ostatni zagrał 2 grudnia ubiegłego roku, nie zrekompensuje tego osłabienia. A warto też dodać, że ubytki kadrowe gospodarzy wcale nie były mniejsze.

Hutnik rozpoczął apatycznie, zagubił walory, którymi imponował wiosną. Bo przecież mimo iż nie wygrywał, to gra drużyny pod wodzą Bobli była dobra, a momentami wręcz efektowna. Tymczasem w Olsztynie usiłujący rozgrywać każdą piłkę od tyłu goście z trudem radzili sobie z wysokim pressingiem, jakim zaskoczyli ich broniący się przed spadkiem gospodarze.

I właśnie błąd przy wyprowadzaniu piłki zakończył się stratą pierwszego gola w 8. minucie. Futbolówkę przejął Filip Laskowski, zgrał do Bartosza Florka, który odegrał mu ją w pole karne, a Dorian Frątczak nie sięgnął jej po plasowanym strzale w dalszy róg.

To fakt, że po tym jak Stomil objął Grzegorz Lech (czwarty szkoleniowiec zespołu w tym sezonie!), drużyna poczyniła spory progres, zarówno w grze, jak i w uzyskiwanych rezultatach. To jednak nie tłumaczy mizerii zaprezentowanej przez przyjezdnych. Gol nie podziałał na nich mobilizująco, kilka minut później popisali się jedynie dobrą wrzutką Budzińskiego z rzutu rożnego, po której stojący bliżej dalszego słupka Kamil Głogowski strzelił na wiwat.

Tymczasem rozochocony Laskowski był bliski pokonania Frątczaka po raz drugi, gdy ostro, ale minimalnie niecelnie przymierzył sprzed pola karnego. Ten sam zawodnik zablokował potencjalnie groźny strzał Macieja Urbańczyka i na tym w pierwszej połowie zagrożenie bramki Michała Garstkiewicza się zakończyło.

Olsztynianie grali z kontry, jedna z nich po słabo wykonanym wolnym przez Denissa Rakelsa została rozpoczęta przez bramkarza Stomilu, a finalizował ją Florek strzałem prosto w ręce Frątczaka.

Druga bramka wcale jednak nie padła po szybkim ataku. Przeciwnie – przy wyrzucie z autu hutnicy zdawali się być właściwie poustawiani pod swoją bramką. A jednak dali się zaskoczyć, bo odegranej w pole karne piłki pierwszy dopadł Karol Żwir i kopnięta przez niego futbolówka znalazła - po rykoszecie - drogę do siatki.

Pospuszczane głowy krakowian mówiły o ich nastrojach wszystko. Dopiero po przerwie obraz gry zaczął się zmieniać, gospodarze ograniczali się do rozbijania ataków gości, by nie stracić tego, co już mieli.

Krystian Lelek, zanim opuścił boisko, postraszył Garstkiewicza skierowaniem piłki lewą nogą w poprzeczkę. To była bardzo składna akcja Hutnika, w której jeszcze większe zagrożenie mógł stworzyć czekający na jedenastym metrze Filip Jania, gdyby tylko udało mu się przyjąć piłkę.

Napór gości rósł, co nie znaczy, że bramkarz Stomilu miał pełne ręce roboty. W przeciwieństwie do defensorów, którzy spisywali się na tyle poprawnie, by skutecznie utrudniać starania graczy Hutnika. Kolejne zmiany dokonywane przez Musiała pobudziły zespół, cóż z tego jednak, skoro nie przekładało się to na klarowne sytuacje.

Co więcej, zamiast gola kontaktowego, obejrzeliśmy trzeciego dla gospodarzy, gdy Florek popędził na bramkę Frątczaka i zanotował swoje drugie trafienie w 2. lidze. Do prawdziwej katastrofy mogło dojść dwie minuty później, gdy tenże 18-latek zdecydował się na strzał niemal z połowy boiska i przelobował wysuniętego bramkarza Hutnika, tyle że po niewłaściwej stronie słupka.

Wściekłość Budzińskiego i spółki po ostatnim gwizdku sędziego mówiła sama za siebie. Hutnik w tym roku wciąż bez zwycięstwa, za pierwszą porażkę zapłaci osunięciem się w tabeli 2. ligi poza strefę barażową.

Stomil Olsztyn - Hutnik Kraków 3:0 (2:0)
Bramki: 1:0 Laskowski 8, 2:0 Żwir 41, 3:0 Florek 83.
Stomil: Garstkiewicz - Karlikowski, Szabaciuk, Sadowski, Kuban, Żwir - Krawczun (46 Kurbiel), 18 Bezpalec (77 Brikner), Laskowski, Pietraszkiewicz (59 Szramowski) - Florek (87 Drabiszczak).
Hutnik: Frątczak - Chmiel (46 Hoyo-Kowalski), Tarasovs, K. Głogowski, Jania (72 Marcinkowski) - Lelek (59 Głogowski), Urbańczyk (83 Szablowski), Drąg (59 Zawadzki), Budziński, Rakels - Wróbel.
Sędziował: Artur Aluszyk (Szczecin). Żółte kartki: Żwir, Laskowski - Lelek, Urbańczyk, Jania, Tarasovs.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

MECZ Z PERSPEKTYWY PSA. Wizyta psów z Fundacji Labrador

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska