MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Fala przemocy zalewa krakowskie szkoły

Anna Górska
Reakcja na przemoc jest różna. Czasami ofiary zamykają się w sobie i nie chcą nikomu o niej opowiadać
Reakcja na przemoc jest różna. Czasami ofiary zamykają się w sobie i nie chcą nikomu o niej opowiadać 123rf
Fala przemocy zalewa szkoły. Całkiem jednak zmieniła swoje oblicze. Jest inteligentniejsza, sprytniejsza. Perfidna. Rządzą zakamuflowane zaczepki, wyrafinowane poniżanie słabszych.

Darek już od "podstawówki" jest ofiarą przemocy. Bo ma taki urok. Jest za spokojny, cichy, nie postawi się. Jego mocniejsi koledzy wyczuli to błyskawicznie. Październik, zawodówka w centrum miasta, przerwa. Koledzy Darka nie szukają nawet ciemnych zakątków, nie kryją się w szatni czy toalecie. Cała akcja trwa kilka minut. Mirek wyjmuje z torby golarkę, sadza Darka na krześle.

Doskonale wie, że nie będzie się sprzeciwiał. Włącza maszynkę i goli mu głowę. W obecności całej klasy. Wszyscy się śmieją. To samcza klasa - sami faceci. Rechotali do łez. Przecież to świetny kawał, niezła jazda i żadnej agresji. Przecież nikt Darka nie bił, nie kopał, nie wsadzał mu głowy do sedesu. Teraz trzeba jeszcze zatrzeć ślady, bo za chwilę kolejna lekcja. "Fryzjer" i ten punkt przemyślał dokładnie. - Leć po zmiotkę i szufelkę i posprzątaj swoje kłaki - Darek usłyszał rozkaz. I jeszcze głośniejszy śmiech za plecami. - Wyobraża Pan sobie, co ja wtedy czułem, gdy musiałem iść po tę miotłę? - pyta Darek terapeutę.

Przemoc i zbiorowy gwałt. Co się dzieje w Łysej Górze?

Gdyby mógł, zapadłby się pod ziemię, zniknął gdziekolwiek, byle tam nie wracać. Coś nagle pęka w jednym z "samców". Nie może patrzeć na Darka. Każdy włos w inną stronę, głowa jakby zniekształcona, "fryzura" krzywa, pokraczna. Berze golarkę i wyrównuje. Darek próbuje o tym zapomnieć. Nikomu nic nie mówi, nie skarży się. Nie patrzy w lustro. Pierwsza zauważyła wychowawczyni. Z nią jednak poszło mu łatwo. Uwierzyła (albo chciała uwierzyć?), że sam wymyślił ten kawał.

Drążyć zaczął psycholog szkolny. Kilka dni po zdarzeniu - 18 października sprawa została zgłoszona na policję. Śledztwo trwa. Darek z rodzicami jest na terapii, uczy się asertywności. Chodzi do tej samej szkoły i klasy. Agresor na razie jest spacyfikowany i zaniepokojony częstymi wizytami Darka w gabinecie psychologa. Dlatego nie próbuje go prowokować. Wie też, że sprawę bada policja. To psycholog przekonał rodziców, by nie przenosił go do innej szkoły. Taka ucieczka nie jest dobra dla psychiki ofiary.

Mariusz Ostrowski, pedagog w krakowskim Zespole Szkół Przemysłu Spożywczego potwierdza, że są to najgorsze z możliwych decyzji. - Często rodzice ofiary w tym samym dniu wypisują dziecko ze szkoły i wysyłają do innej. Tak, ich zdaniem, jest lepiej dla wszystkich i spokojniej - opowiada Ostrowski. - A ja się pytam, dlaczego sterroryzowany uczeń, ofiara paskudnego kocenia ma być podwójnie karana? On potrzebuje wsparcia, wzmocnienia ze strony psychologa, rodziców. W innym wypadku kompleks "brzydkiego kaczątka" w nim się utrwali. "Fala" znów go znajdzie i błyskawicznie zaleje.

Bo była w szkołach, jest i będzie. I zmienia się na gorszą. To już nie jest "kocenie" - agresywne, wulgarne, które znaliśmy sprzed lat. Ktoś komuś dał po zębach albo wsadził głowę do muszli. Dziś fala jest zakamuflowana. Okrutna, choć często odbywa się bez bicia.
Wołanie kici kici miau, kumkanie, rechotanie to dziś banalne i głupie. Nikomu też się nie chce flamastrem wypisywać "pierwszakom" na twarzy "kot". "Płyta gramofonowa" (jeżdżenie nosem po sedesie), czy "żabka".
Dzisiejsi agresorzy - sprytni i przebiegli w dręczeniu psychologicznym i nękaniu słabszych wiedzą, że aby pokazać kto rządzi, nie trzeba wcale kopać i bić. Można np. na każdej przerwie szturchać ramieniem i przecedzić przez zęby: "uważaj", tak, że ofiara ma ciarki na plecach. Małgorzata Preinl, dyrektorka gimnazjum nr 48 w Nowej Hucie: - Ustawki już nie są modne. Oczywiście, skłamałabym, gdybym powiedziała, że chłopcy już się nie biją, bo wciąż dochodzi do przepychanek i rozrób. Coraz częściej jednak ich miejsce zajmują intrygi, plotki, krzywe spojrzenia i dziobanie (nękanie).

Agresorzy z reguły nie uczą się dobrze. Nie mają wybitnych osiągnięć ani zainteresowań, ale są to silne osobowości psychicznie. Bezbłędnie wyczuwają, kto w klasie będzie ofiarą, a kto jego "żołnierzem" od brudnej roboty. Tak, najczęściej nie dręczą bezpośrednio słabego, robi to za niego zupełnie ktoś inny. Sprawca zaś potem zawsze może powiedzieć - ja nic nie robiłem, jestem czysty.
Sztukę dziobania perfekcyjnie opanowały dziewczyny. Prawdziwymi królowymi fali są najczęściej dziewczynki z II klasy gimnazjum. Mają po 13, 14 lat. Niby smarkule, ale to tylko pozory. - Wypatrują wśród pierwszoklasistek tę, której mają pokazać jej miejsce. Jest nią zwykle dziewczyna, która ma ładną buzię, fajne ciuchy. To wystarczy - uważa Anna Kantorek, szefowa gimnazjum nr 3 na Kazimierzu.

Policja i prokuratura są dalekie od wyjaśnienia śmierci Uli Olszowskiej

No i zaczyna się: ty, lala, uważaj, masz cicho siedzieć, nie wychylaj się, nie podoba mi się twoja buzia, zobaczysz, co to jest Kazimierz. Zaczepkom towarzyszą plotki. Dyr. Preinl: - Ofiara się podda albo nie. Albo powie rodzicom, a może i nie. Jeśli zostanie sama ze swoim problemem, zacznie unikać szkoły, wagarować. Dla nauczyciela jest to zwykle pierwszy sygnał, że dzieje się coś złego.
Nękanie to jednak nie wszystko. Trzynastolatki mogą być okrutne. Potrafią się też bić. Jak faceci. Nie zlitują się, nawet gdy leci krew.

Koniec października, ok. godz. 19-20, krakowski Bieżanów. Matka wysyła Krysię (12 lat) do sklepu na szybkie zakupy. Nie zrobiła ich. Kilka kroków od domu zaczepiają ją dwie o rok starsze dziewczyny z jej gimnazjum. Krzyczą i biją. Nie ma żadnej kłótni, sprzeczki, zazdrości o chłopaka. W ogóle się nie znają. Uderzają kilka razy. W twarz, brzuch, ciągną za włosy. Każą wyjąć kartę z telefonu i oddać komórkę.
Wystraszona Krysia nie śmiała wtedy nawet protestować, zaczęła otwierać telefon. A ręce jak na złość trzęsły się, głupia karta nie chciała "wychodzić" z komórki. Po kilku minutach udało się. Nagle z trzęsących się rąk Krysi karta po prostu wypada. Dziewczyna automatycznie się schyla. Jakby na to czekały. Kopią ją raz, drugi, trzeci. I śmieją się. Krysia ze strachu sika do majtek.

Reakcja mamy pierwszoklasistki była natychmiastowa. Kobieta już następnego dnia pojawia się w szkole, informuje o wszystkim dyrekcję. Marta Choszcz, pedagog: - Od razu ustaliłyśmy sprawczynie pobicia. To nie było ich pierwsze wykroczenie. Konfliktowe gimnazjalistki już były pod obserwacją nauczycieli. Dostały nagany. Zgłosiliśmy sprawę na policję. Rodzice dziewcząt zostali wezwani do szkoły. Mogłoby się wydawać, że zaledwie trzynastoletnie smarkule powinny się przestraszyć, uciszyć. Na przerwie szybko jednak znalazły Krysię, złapały za rękaw i ostrzegły: wiemy, gdzie mieszkasz, uważaj!

Imiona uczniów zostały zmienione.

Wybierz małopolską miss internetu. Zobacz zdjęcia pięknych dziewczyn!
Polecamy w serwisie kryminalnamalopolska.pl:**Starcie pseudokibiców w Krakowie: tłukli kijami i butelkamiMaciej Szumowski stał się legendą. Idź jego drogą.**Wejdź na szumowski.eu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska