Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Stronnictwo Demokratyczne szuka złodzieja starego kominka

Krzysztof Sakowski
polskapresse
Kto zwędził kominek z siedziby Stronnictwa Demokratycznego (SD) przy ul. Batorego w Krakowie? Domysłów jest sporo. - Jedno jest pewne. Był i nagle znikł - rozkłada ręce Adam Zyzman, były kierownik biura fundacji Samorządność i Demokracja, który opiekował się pałacykiem.

Sprawą tajemniczego zaginięcia zabytkowego kominka zajęła się już prokuratura. - Rzeczywiście złożyłem zawiadomienie w tej sprawie - potwierdza Zyzman.

Członkowie ze "starej" ekipy SD podejrzewają, że za zniknięciem kominka stoją "nowi", czyli ludzie Pawła Piskorskiego, przewodniczącego partii. - Powiem tylko tyle. Nikt z postronnych osób nie miał prawa posiadać kluczy do niektórych pomieszczeń w pałacyku m.in. do sali prezydialnej, gdzie znajdował się kominek, a spotkałem tam pana Macieja Stańczyka, szefa partii w Małopolsce, który był osobą nieuprawnioną do posiadania kluczy. Co ten pan tam robił i skąd wziął klucze, tego nie chciał wyjaśnić - opowiada Zyzman.

Maciej Stańczyk nie chce komentować sprawy. - Ciężko komentować rewelacje starych działaczy, bo dochodzenie w sprawie kominka dopiero się toczy - mówi. - Zawiadomienie do prokuratury zostało złożone 1 czerwca, a ja jestem administratorem budynku od 16. Nie stało się to zatem za mojej kadencji, i niech to pozostanie jedynym komentarzem - dodaje.

Kominkiem o wartości ok. 40 tys. zł zainteresował się też wojewódzki konserwator zabytków Jan Janczykowski. - W związku z doniesieniem o kradzieży zabytkowego kominka, przeprowadziliśmy kontrolę w pałacyku - potwierdza konserwator. Jej wyniki poznamy w przyszłym tygodniu.

Janusz Kowalski, jeden z przedstawicieli starej gwardii SD, zapewnia, że kominek zniknął z dnia na dzień. - Myśmy się przy nim wychowali. I nagle nie wiadomo co się z nim stało. Dopóki pałacyk był w naszych rękach, wszystko było na swoim miejscu. Jak zaczęli administrować nim ludzie Pawła Piskorskiego wszystko stanęło na głowie - opowiada.

Jeden z członków starej gwardii SD mówi nam, że za zniknięciem kominka może stać Andrzej Wysocki, były członek zarządu regionalnego SD. - Pod koniec ubiegłego roku oficjalnie nam mówiono, że jest nabywca budynku, jakiś biznesmen z Poznania, którego nie interesuje to, co znajduje się wewnątrz pałacyku. Pan Wysocki wykazywał wówczas wielkie zainteresowanie zabytkowymi rzeczami znajdującymi się w budynku - zdradza jeden z działaczy.

- Ja nie znam żadnych szczegółów jeśli chodzi o zaginięcie kominka - broni się Wysocki. - 15 grudnia przejąłem pomieszczenie od banku i kominek był. 15 stycznia przekazałem lokal panu Zyzmanowi i kominek nadal tam stał. Wszystko było w porządku. Wiem, że pan Maciej Stańczyk miał klucze do większości pomieszczeń do których nie powinien wchodzić. I tyle - kończy.

Współ. M. Mazurek

Podział w SD

W lutym, gdy wybierano Pawła Piskorskiego na przewodniczącego partii, niemal wszyscy się cieszyli, że wraz z nim do SD przychodzą nowi ludzie. Obecnie długoletni członkowie SD twierdzą, że nowej ekipie chodzi wyłącznie o przejęcie majątku partii. Skierowali do sądu pozew w którym domagali się wykreślenia Pawła Piskorskiego z ewidencji władz partii politycznych. Podczas wczorajszego posiedzenia Sądu Apelacyjnego w Warszawie sędzia zadecydował przekazać sprawę z powrotem do sądu I instancji i proces rozpocznie się na nowo. - Jest to z pewnością ewidentna porażka Pawła Piskorskiego i całej jego ekipy. Mamy nadzieję, że sprawa szybko się zakończy, a pan Piskorski zostanie wykreślony z ewidencji - cieszy się Krzysztof Góralczyk, były lider partii.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska