Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Małopolska: pacjenci oszukani! Fałszywe dane NFZ

Małgorzata Gleń
Bolesław Izdebski z Olkusza do ortopedy ma wyznaczony termin na 30 sierpnia. Ręka boli coraz bardziej
Bolesław Izdebski z Olkusza do ortopedy ma wyznaczony termin na 30 sierpnia. Ręka boli coraz bardziej
Pacjenci czują się oszukani! W Olkuszu szpital już teraz odmawia zapisów do kardiologów na ten rok. W wolbromskim Wol-Medzie, żeby dostać się w listopadzie do kardiologa, trzeba zapisać się dziś. W Chrzanowie w przychodni przy ulicy Sokoła 19 rejestrują na koniec listopada, a w tamtejszym szpitalu powiatowym od maja wyznaczają termin na październik lub później.

Jak ustaliła "Gazeta Krakowska", te niepokojąco odległe terminy nijak mają się do danych o kolejkach do lekarzy, jakie szpitale i przychodnie przekazują do Narodowego Funduszu Zdrowia. W szpitalu w Olkuszu oficjalnie na pierwszą wizytę czeka się tylko 62 dni. W przychodni przy ulicy Sokoła19 w Chrzanowie - 98 dni, w Wol-Medzie - 44, a w szpitalu w Chrzanowie tylko 64 dni. Te dane niewiele mają wspólnego z rzeczywistością.

Pacjenci są oburzeni rozbieżnymi datami oczekiwania na świadczenia w służbie zdrowia. - Dlaczego szpitale podają nieprawdziwe dane do NFZ? Chodzi o to, by coś ukryć, wybielić rzeczywistość? - denerwuje się pani Alina z Olkusza, chora na serce. Wnuczka sprawdziła terminy oczekiwania. Poszła zarejestrować kobietę do jej lekarza prowadzącego. Na jedną wizytę z powodu choroby nie mogła przyjść.

- Powiedziano nam, że mam się zgłosić w październiku i dopiero wtedy zarejestrują mnie na... 2011 rok - wzdycha pani Alina. Będzie musiała do lekarza iść prywatnie. A każda wizyta to 150 złotych!

- Pacjenta w ogóle się nie szanuje - grzmi Bolesław Izdebski z Olkusza (na zdjęciu). Termin do ortopedy dostał na 30 sierpnia. Według oficjalnych danych powinien czekać niecały miesiąc. - Te rozbieżności muszą niepokoić - mówi Jolanta Pulchna rzecznik NFZ. - Sprawdzimy, skąd biorą się te nieprecyzyjne dane.

W powiatach chrzanowskimi olkuskim najtrudniej się dostać do urologa, okulisty, ortopedy, neurologa i kardiologa. Pani Aleksandra z Wolbromia ma chore serce i musi przyjmować regularnie leki. Pastylki już się kończą, tymczasem wizytę u kardiologa w wolbromskim Wol-Medzie zarezerwowano jej dopiero na koniec października.

- Rejestrowałam się z początkiem maja. To zgroza, by czekać na poradę pół roku - chwyta się za głowę kobieta. Teraz, w lecie, upały są zabójcze dla sercowców. Starsza pani boi się, że bez leków grozi jej wylew. - Nie stać mnie na wizyty u prywatnych lekarzy. Muszę zacisnąć zęby i cierpliwie czekać - macha ze złością ręką.

Na kolejki do kardiologa narzeka także Wiesław z Chrzanowa. - Na drugą wizytę czekałem cztery miesiące. Niestety, lekarz się rozchorował i termin przepadł. Musiałem wyznaczyć nowy - za kolejne cztery miesiące - załamuje ręce sześćdziesięciopięcioletni mężczyzna.

Jeszcze gorzej jest w Olkuszu. Przychodnia przy szpitalu nie zapisuje na ten rok do dwóch najbardziej obleganych kardiologów. O przyszłoroczne terminy u nich można będzie pytać dopiero w październiku. Pozostali kardiolodzy także mają wielomiesięczne terminy.

- We wtorek zapisywałem się na listopad. Na pewno za kilka dni zupełnie zamkną przyjęcia na ten rok - prognozuje sześćdziesięcioletni pacjent. Czekający na korytarzach przychodni narzekają, że jeżeli wizyta przepada im z winy lekarza, to oni ponoszą tego konsekwencje.
- Miałem mieć wizytę w maju, ale lekarz wziął urlop. Czekałem na poradę ponad dwa miesiące, a tu klops - denerwuje się pan Krzysztof. - Następny termin wizyty dopiero w lipcu. Podobna sytuacja jest we wszystkich przychodniach specjalistycznych. Z danych, jakie na swoich stronach internetowych publikuje małopolski Narodowy Fundusz Zdrowia, wynika, że nie jest tak źle, jak mówią pacjenci. Tyle tylko, że podane tam terminy nijak mają się do realiów.

Wysyłanie danych na temat terminów oczekiwania do lekarzy specjalistów i na przyjęcia na oddziały szpitalne jest obowiązkiem każdej placówki, która ma podpisany kontrakt z NFZ. Nie wszystkie wywiązują się z tego rzetelnie. Niektóre zaniżają dane i podają krótszy okres oczekiwania, po to, by utwierdzić urzędników NFZ w przekonaniu, że dana placówka radzi sobie całkiem nieźle, co może mieć olbrzymi wpływ na kolejny kontrakt.

Szpital w Olkuszu w maju do NFZ wysłał informację, że na przyjęcie przez kardiologa czeka się tylko 62 dni. Rzeczywistość nie jest tak różowa. Dyrektor olkuskiego Nowego Szpitala Michał Michalak tłumaczy, że NFZ dostaje dane o tzw. pierwszej rejestracji, ze skierowania od lekarza rodzinnego. - Większy problem jest z kontynuacją leczenia - przyznaje dyrektor.

Pacjenci, którzy muszą regularnie odwiedzać kardiologa, mają więc kłopoty. - Kiedyś miałem dwumiesięczne terminy, potem trzy miesięczne. Teraz czekać trzeba i pół roku - skarży się pan Stanisław z Olkusza. Kilka lat temu przeszedł zawał. Ma wszczepione bajpasy. Na prywatne leczenie go nie stać, a lekarz rodzinny przy tak skomplikowanej przypadłości niewiele pomoże.

Dyrektor Michalak zapewnia, że szpital robi wszystko co może, by przyjmować jak najwięcej pacjentów.
- Będziemy przyjmować niezależnie od tego, czy NFZ nam zapłaci, czy nie. Już teraz wiemy, że będziemy mieć potężne nadwykonania - mówi Michalak.

W tamtym roku szpital nie wydał wszystkich pieniędzy, jakie otrzymał od NFZ na leczenie pacjentów, więc w tym roku dostał o około 20 procent mniej. Michalak zapewnia jednak, że będzie lepiej.
Obietnice dyrektora to jednak za mało, by uspokoić pacjentów, którzy nie potrafią dopchać się do specjalisty.

- W takiej sytuacji trudno będzie dożyć tych lepszych czasów, bo gdzie tu się leczyć - skarżą się chorzy olkuszanie. W Wolbromiu według oficjalnych danych na kardiologa czeka się 44 dni. Naprawdę teraz zapisy są dopiero na listopad. Czekać trzeba przynajmniej 144 dni!

- Przypadki pilne przyjmujemy w kilka dni - zapewnia Lidia Gądek, dyrektor Wol-Medu. - W innych przypadkach czas oczekiwania wydłuża się. Dane, które podajemy do NFZ, to uśrednienie oczekiwania - mówi doktor Michalak.

Z tego powodu warto poszukać lekarzy gdzie indziej. Terminy do specjlistów w naszych powiatach są bardzo różne. Warto sprawdzić, gdzie czeka się najkrócej. To może być nawet kilka miesięcy różnicy.
Pani Alfreda z Chrzanowa regularnie odwiedza neurologa. Miała dość prawie trzymiesięczych terminów w chrzanowskim Diabecie i przepisała się do trzebińskiej przychodni przy ulicy Harcerskiej.

- Dziś wyciągnęłam kartotekę i za kilka godzin powinnam być obsłużona - cieszy się pani Alfreda.
Lepiej nie ufać jednak danym o kolejkach publikowanym przez NFZ. "Gazeta Krakowska" powróci do tego tematu już niebawem. Sprawdzimy czy NFZ skoryguje dane o terminach wizyt u specjalistów.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska