Tarnów: święty Walenty znów patrzy na Tuchowską

Figura przez blisko trzy miesiące była w rękach konserwatorów zabytków, którym udało się przywrócić jej pierwotny wygląd. Odrestaurowana została także barokowa kapliczka. Nowy wygląd zyska również jej sąsiedztwo.
Pierwsi tarnowianie, którzy wczoraj mieli okazję zobaczyć odnowioną figurę świętego, byli pod wrażeniem zmian, które zaszły w tym miejscu. - Przechodzę tędy już od wielu lat, ale nigdy wcześniej jakoś nie zwracałam uwagi na postać świętego. Dopiero teraz widzę, jak piękna jest to rzeźba - przyznaje Krystyna Mateja.

Konserwator Barbara Dworaczyńska, która wzięła sobie za cel odrestaurowanie figury patrona zakochanych, nie ukrywa, że stan rzeźby był fatalny. - Oj, trochę pracy przy nim było - przyznaje. Trzeba było m.in. uzupełnić wiele ubytków w wykonanej z wapienia pińczowskiego figurze, które ludzie, nierzadko z potrzeby serca, sami przez lata doraźnie łatali zwykłą zaprawą cementową. - Święty chyba nigdy dotąd nie był fachowo restaurowany, a jedynie białkowany - zauważa.

Poza figurą i kapliczką odnowiono także okalający ją mur oraz uzupełniono ogrodzenie o brakujące elementy metalowe.
Na tym jednak nie koniec prac w tym miejscu, które w zamyśle plastyka miejskiego ma się stać tarnowskim miejscem zakochanych. Kapliczka jest już iluminowana w nocy, a w dalszej kolejności pojawić się mają wokół niej ozdobne krzewy i ławeczki.
Chodzi bowiem o to, aby kapliczka i jej sąsiedztwo były ozdobą miasta i kojarzyły się mieszkańcom tylko dobrze, a nie tylko z kolejnymi tragediami rozgrywającymi się na pobliskich torach kolejowych, które upodobali sobie samobójcy.