Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ewa: Uwielbiam czuć wiatr we włosach i potrafię ostro walczyć o swoje prawa

Krystyna Trzupek
Krystyna Trzupek
Ewa Filipiak: jestem w gruncie rzeczy kobietą skromną, ale znam swoje prawa i wiem, co chcę w swoim życiu osiągnąć.
Ewa Filipiak: jestem w gruncie rzeczy kobietą skromną, ale znam swoje prawa i wiem, co chcę w swoim życiu osiągnąć. archiwum prywatne
Ewa Filipiak z Kasinki ma 36 lat. Jest doradcą wójta ds. rozwoju i funduszy europejskich w Mszanie Dolnej. Najmłodsza radna powiatu limanowskiego. Zdobywca tytułu ,,Osobowość Roku 2016”

,,Ta pani daleko zajdzie w polityce”. Proszę zgadnąć, kto tak o pani powiedział?
Wójt Niedźwiedzia Janusz Potaczek, mój konkurent w plebiscycie. Bardzo mu dziękuję za te słowa i wierzę, że to były szczere życzenia i słowa prorocze.

Od zawsze widziała pani siebie w polityce?
Pracę społeczną mam chyba w genach. Mój tata był pierwszym przewodniczącym Rady Gmina Mszana Dolna, potem Radnym Powiatu. Od pierwszych wolnych wyborów uczestniczyłam w kampaniach wyborczych. Tato chętnie zabierał mnie na różne spotkania. Wtedy postanowiłam, że gdy dorosnę, też będę samorządowcem.

Polityka bywa brutalna. Nieważne po której stronie się jest, zawsze się będzie albo platfusem, albo pisiorem. Jak sobie pani radzi z tą polską kulturą polityczną?
Ja już od 10 lat jestem członkiem PiS-u. Generalnie życie jest brutalne. Ja jednak mam mocny charakter, zawsze lubiłam płynąć pod prąd. Mówi się, że tylko śnięte ryby płyną z prądem. Im więcej coś sprawia trudności, to tym bardziej mnie pociąga. Nie przejmuję się takimi epitetami.

W 2015 roku startowała pani w wyborach do sejmu. Nie udało się jednak zasiąść w ławie poselskiej. Będę jeszcze kolejne podejścia?
Kto wie, to życie pisze różne scenariusze.

A nie myślała pani o założeniu własnej partii? Przydałby się jakiś powiew świeżości.
Współcześnie na arenie politycznej nie ma miejsca na nowe ugrupowania. Zresztą nie czuję takiej potrzeby, ponieważ z moją partią, z którą współpracuję zgadzam się całkowicie. Mogłabym ewentualnie założyć np. stowarzyszenie lub fundację, która będzie aktywizować kobiety w środowisku. Ale to są odległe plany, zrealizuję je kiedy mi się doba wydłuży (śmiech). Póki co podpisuję się pod programem partii rządzącej obydwoma rękami.

Ale ostatnie posunięcie rządu wywołało spore zamieszanie.
A które nie wywołało przy tak niemerytorycznej opozycji? (śmiech) Ale o co dokładnie pani pyta?

O powszechną siekierezadę
A tak i o wiewiórki tulące się do ostatnich pni. Ale wie Pani, że to było oszustwo. Powszechnie wiadomo, z jakiego okresu i sytuacji pochodzi to zdjęcie. Ogromnie ubolewam nad poziomem retoryki prezentowanej przez opozycję.
PO i Nowoczesna nie mają żadnych merytorycznych argumentów, jak widać. Wyciągają trywialne sytuacje na światło dzienne i robią z nich żałosne historie.

Ktoś powiedział, że PiS ma tutaj zawsze z góry, a PO pod górę, bo nasz region jest bardzo katolicki.
Ja nie wybierałam partii, żeby wygrywać wybory. Mogłam się zapisać do każdej. Dla przypomnienia zostałam członkiem PiS, gdy ugrupowanie to było w opozycji. Nie będę ukrywać, że w swej pracy zawodowej miałam również z tego powodu kłopoty. Przy wyborze ugrupowania jest ważne to, by nasze postrzeganie świata było spójne z tym, co reprezentuje dane środowisko. PiS reprezentuje te wartości, które dla nas, ,,ludzi gór” mają duże znaczenie. Jan Paweł II mówił, że w górach żyją najlepsi katolicy, bo stąd jest bliżej do nieba. PiS promuje tradycję i wiarę w dobie upadków autorytetów.

Jak w przypadku spektaklu ,,Klątwa”. Czy ta sztuka też ma podtekst polityczny?
Oczywiście, że tak. To była czysta manipulacja. Nałkowska pisała, że są granice, których się nie przekracza a ten spektakl to obsceniczny chłam, niemający nic wspólnego ze sztuką.

Mimo, że polityka jest rodzaju żeńskiego, to jest zdominowana przez mężczyzn. Kobieta zwykle ma ,,ocieplić wizerunek” zgrabnymi nogami, miłym uśmiechem. Łatwo się przebić przez męski, stereotypowy sposób patrzenia na kobietę?
Bardzo ciężko. Mężczyźni uzurpują sobie prawo do rządzenia, a w ich myśleniu kobiety powinny być raczej bierne. Ja jestem zdecydowaną przeciwniczką takich poglądów. Większość mężczyzn, z którymi pracuję jest w wieku moich rodziców. Panowie ci wyszli z domów, gdzie panował styl patriarchalny. Niejednokrotnie starają się obrócić w żart moje poważne rozmowy. Ale to rezultacie wynika z ich kompleksów wobec najmłodszej radnej powiatu.

Mówią, po co Ty dziewczyno pchasz się do polityki?
Czasem. Ale ja potrafię uderzyć pięścią w stół. Mam mocny charakter. Pamiętam, gdy w 2006 roku startowałam w wyborach samorządowych. Byłam wtedy 26-letnią młodą dziewczyną. Nikt nie wierzył we mnie. Otrzymałam ostatnie miejsce na liście. Po wyborach jak okazało się, że otrzymałam drugi wynik w okręgu i spojrzenie wielu nie kryło zaskoczenia. Ja mam świadomość, że kobiety muszą cztery razy więcej pracować, żeby mieć takie uznanie jak mężczyźni. Boleję nad tym, że kobiety są niedoceniane.

Magdalena Ogórek miała być czarnym koniem SLD w wyborach prezydenckich, tymczasem poszła na dno jak Titanic. Podczas kampanii nie można było oprzeć się wrażeniu, że media bardziej skupiały się na zewnętrznym wizerunku kandydatki niż na jej programie wyborczym.
Sugeruje pani, że uroda przeszkadza w tym zawodzie?

A przeszkadza?
O to stereotypowe spojrzenie częściowo winię mężczyzn. Piękne kobiety mogą być stereotypowo postrzegane za niezbyt mądre. Ja na szczęście nie mam tego kłopotu (śmiech). Większość kobiet w polityce i biznesie niejednokrotnie musiała udowadniać np. swoim ubiorem, że jest „męska”. Fenomenem jest tutaj nasza premier Beata Szydło, która potrafi tak nosić swój ,,garnitur”, która doskonale łączy go z kobiecymi dodatkami dodającymi uroku.

Ale czy to nie przykre, że kobieta - polityk musi się tak ciągle kontrolować, by broń Boże jej nie zarzucono, że spódniczka jest o kilka centymetrów za krótka?
Nad tym bolejemy. Wiele lat pracy przed nami nad zmianą stereotypów. Nadchodzi teraz pokolenie trochę takich zniewieściałych mężczyzn, wiec może kobietom będzie łatwiej. Ja jestem taką feministką nowoczesną, to znaczy lubię, kiedy mężczyźni otwierają drzwi, noszą zakupy i ustępują miejsce, ale jeśli chodzi o umniejszanie mojej osoby tylko z powodu bycia kobietą to będą ostro walczyć.

Ktoś powiedział, że feminizm kończy się, kiedy trzeba wnieść szafę na trzecie piętro.
(śmiech) Niezaprzeczalnie to jest to rola mężczyzny.

Mimo tego całego pancerza, w każdej z nas chyba drzemie taka potrzeba bycia kruchą i delikatną kobietą. Czasem chcemy, by ten mężczyzna się mógł nami zaopiekować.
Ale my to robimy dla mężczyzn. Żeby mogli się wykazać. Żeby poczuli się jak bohaterowie.


Po prostu dajemy im okazję, żeby się dowartościowali?

Dokładnie (śmiech).

Ma pani bardzo delikatną urodę, a przysłowie mówi, że ,,cicha woda brzegi rwie”…
Jestem uzależniona od ryzyka i od nowych wyzwań. Kocham podróże i samochody. A że uwielbiam wiatr we włosach, do niedawna jeździłam kabrioletem. Miło wspominam przejażdżki z otwartym dachem i włączoną muzyką. Niektórzy mi mówili: Ewa, to nie wypada… A ja się pytam dlaczego? Dlaczego nie mogę robić tego, co lubię? Jestem kobietą - politykiem i też mam prawo do odrobiny szczęścia!


Bo od dziecka się wpaja kobietom to, co im przystoi a co nie. Taki kodeks moralny kobiecości.

Z tym trzeba walczyć. Znam wiele kobiet, które się nie zrealizowały, bo zajmowały się jedynie domem. Bo mąż zawsze wiedział lepiej. Żona mogła jedynie zajmować się dziećmi i domem, kiedy on „hulaj dusza”… Wiele kobiet zostało w ten sposób zduszonych w zarodku i nie zrealizowały swoich marzeń.

A czy to nie jest po trochę ich wina, że przez tyle lat zgadzały się na taką sytuację?
Tak, bo im babcie wmówiły, że tak powinno być, babciom też to ktoś to wmówił wcześniej. Ja nie mówię, żeby kobiety nie zajmowały się domem i dziećmi, ale każda z nas powinna mieć cząstkę życia zarezerwowaną tylko dla siebie. My zawsze byłyśmy silne. Kobieta w Polsce musiała przetrwać, kiedy mężczyzna szedł na front. A dziś też większość z kobiet zostaje samych, bo mężczyźni pracują za granicą. Zatem bądźmy silne, ale nie zapominajmy o sobie. Żaden facet nie przeżyłby porodu i połogu.

Bo mężczyźni „umierają” już przy przeziębieniu.
Dokładnie (śmiech). Ja uwielbiam żartować, mam nadzieję, że mężczyźni mi to wybaczą. Podobno powinnam być jedynie poważna i poprawna politycznie.

Za dużo mamy tej poprawności politycznej. Proszę opowiedzieć nam o swoich planach?
Teraz planuję kolejną podróż w nieznane. Czy się uda? Nie wiem. Ale nie poddam się. Dwa lata temu byłam w Gruzji. Pojechałam podczas bardzo gorącego okresu zarówno w pracy zawodowej jak i społecznej. Nic nie mogło ucierpieć ze względu na mój wyjazd. Zatem jeszcze w drodze na lotnisko dogrywałam wiele szczegółów.

Lubi pani iść na żywioł?
W życiu tak, w pracy nie. Zawodowo musi iść wszystko zgodnie z planem. Ale prywatnie działam spontanicznie i nigdy niczego nie żałuje.

Zdradzi nam pani, od kogo były te kwiaty i biały miś, którego zdjęcie pokazała pani na fb? To był prezent na walentynki czy na dzień singla?
Dotarły na dzień singla, ale były tak przemrożone, że pewnie zostały wysłane na walentynki, tylko się spóźniły. Podejrzewam moich przyjaciół. Oni uwielbiają żarty. Ale nikt się nie przyznał.

Biały miś to podobno symbol pożegnania…
To zmienia krąg podejrzanych (śmiech)

,,Nie płacz Ewka, bo tu miejsca brak, na twe babskie łzy”…
Pyta mnie pani, czy płaczę? To ja też pani odpowiem zapożyczonym tekstem: Bądź lekką w tańcu, lecz nigdy w życiu. Śmiej się wśród ludzi, płacz zawsze w ukryciu.. I może na tym poprzestańmy. (śmiech)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska