Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Elżbieta Marczyk: Człowiek, który kocha muzykę, dzieli ją na dobrą, interesującą oraz nieciekawą

Katarzyna Janiszewska
Kiedy chodziła do przedszkola, lubiła śpiewać i tańczyć. Wychowawczyni powiedziała, że ma słuch i  koniecznie musi iść na egzaminy do szkoły muzycznej. Ukończyła fortepian i rytmikę
Kiedy chodziła do przedszkola, lubiła śpiewać i tańczyć. Wychowawczyni powiedziała, że ma słuch i koniecznie musi iść na egzaminy do szkoły muzycznej. Ukończyła fortepian i rytmikę Andrzej Banaś
O miłości do muzyki, o tym, czy Doda będzie kiedyś klasyką - mówi Elżbieta Marczyk, dyrektorka Państwowej Ogólnokształcącej Szkoły Muzycznej II stopnia im. Fryderyka Chopina w Krakowie.

Czego Pani słucha w wolnym czasie?
Klasyki, rozrywki, lubię muzykę romantyczną. Oceniam ją profesjonalnie. Słucham tego, co wydaje mi się wartościowe. Człowiek, który kocha muzykę, dzieli ją tylko na dobrą, interesującą oraz nieciekawą.

Wie Pani kto to Donatan i Cleo?
Raczej nie. Jeśli mnie pani pyta o rozrywkę i śpiewających 20-, 30-latków, to nie jestem na bieżąco.

Peja, Doda?
Dodę znam, oczywiście.

A Pani uczniowie czego słuchają?

Zadaniem naszej szkoły jest przygotowanie ich do rozumienia muzyki nie tylko współczesnej, która nie jest skomplikowana, ale także do stylowego wykonywania utworów muzyki wcześniejszych epok. To, że żyją w XXI wieku, nie znaczy, że interesuje ich tylko to, co tworzone jest obecnie. Jest grupa uczniów, którzy gustują w klasyce, inni poszukują nagrań utworów na instrumentach dawnych. Jeszcze innym najbliższa jest muzyka romantyczna. Muzyk jazzowy i rozrywkowy powinien mieć świadomość tego, co działo się wcześniej, jak kształtowała się muzyka. To bogactwo z którego może korzystać, które inspiruje.

Ale czy dziś, kiedy rządzi muzyka lekka, łatwa i przyjemna, szkoły muzyczne mają sens?
Absolutnie tak. To, co jest popularne i czego słuchają wszyscy, to niejedyne oblicze muzyki. Jest wielu melomanów, dla których ważne jest pójście na koncert i wysłuchanie utworów Beethovena czy Bacha w nowych wykonaniach.

Ambitni są jednak w mniejszości.
Zawsze tak było i będzie. Kształcenie muzyczne jest zindywidualizowane, wymagające ogromnego poświęcenia od najmłodszych lat. Dzieci już w wieku sześciu lat rozpoczynają naukę gry na instrumencie, spotykają się dwa razy w tygodniu z profesorem, muszą poświęcić czas w domu na przygotowanie. Uczestniczą w zajęciach muzycznych. Takie intensywne kształcenie trwa przez 12 lat. Większość absolwentów kontynuuje je w akademiach muzycznych. To systematyczna, ciężka i wieloletnia praca, której nie da się w krótkim czasie nadrobić.

Jak wytłumaczyć uczniom, że warto podjąć wysiłek, kiedy widzą, że gwiazdą zostaje osoba, która ledwo potrafi śpiewać, nie mówiąc o komponowaniu?

Poczucie sukcesu jest na każdym etapie inne. Dla dzieci, które zaczynają naukę gry na instrumencie, ogromną radością jest występ przed rodziną, przed uczniami w szkole, przed innymi szkołami na dużym koncercie. Nie dla każdego kariera w blasku fleszy jest najważniejsza.

Dla dużej części tak.

Ogół społeczeństwa skupia się na muzyce rozrywkowej. Ale ci, którzy uprawiają muzykę poważną też mają swoje środowisko, w którym błyszczą. Zarówno na poziomie krajowym,jak i międzynarodowym. Znają swoją wartość. Ten sukces jest rozumiany przez nas i naszych najbliższych, przez twórców i wykonawców tzw. muzyki poważnej. Choć często niedoceniany przez świat.

Jacy uczniowie przychodzą do Pani szkoły? Z dobrych domów, gdzie w salonie stoi pianino?
Niekoniecznie pochodzą z rodzin, w których tradycje muzyczne istnieją od pokoleń. Ja na przykład jestem pierwszą w rodzinie, która muzyce poświęciła życie. Dzieciom z Krakowa czy innego dużego miasta jest łatwiej. Mogą uczestniczyć w imprezach muzycznych, pójść do opery czy filharmonii, są pod opieką rodziców. Mamy również wielu uczniów, którzy wyjeżdżają z domów w wieku 13 lat, zostawiają rodziny, mieszkają w bursie, sami organizują sobie życie. Ale potrafią sprostać temu wyzwaniu.

To dzieci chcą grać, czy popychają je do tego rodzice?

W szkole podstawowej decyzja należy do rodziców, którzy przyprowadzają dzieci na egzaminy kwalifikujące. U nas to jest decyzja dzieci, wspierana przez rodziców. To tak ciężka praca, że nie da się jej wykonywać wbrew sobie. I bywa, że dzieci rezygnują, bo wymagania są zbyt duże. Ale też wielokrotnie zdarza się, że po dwóch, trzech tygodniach wracają do nas. Nie mogą odnaleźć się w świecie bez muzyki. Ten rygor, reżim, styl życia, do którego przywykli od dziecka, kształtuje ich charakter.

Ile osób robi karierę muzyczną?

Śledzimy losy absolwentów. Ok. 75 proc. osób idzie na wyższe uczelnie muzyczne i kształci się w zawodzie muzyka.

Jest praca dla muzyków?

Z pracą jest trudno, ale jest pewna nadzieja. W ostatnich dwóch latach w Małopolsce powstało ponad 20 szkół muzycznych pierwszego stopnia. Powstają w małych miejscowościach, w podkrakowskich gminach. Cieszą się ogromnym powodzeniem. Nasi absolwenci mogą znaleźć pracę w takich właśnie szkołach.

U Pani czego się uczą?
Mamy wydział instrumentalny i wydział rytmiki. Każdy gra na dwóch instrumentach: głównym smyczkowym lub dętym i fortepianie. Staramy się prowadzić kształcenie ogólne i muzyczne na wysokim poziomie, by nie zamykać drogi tym, którzy stwierdzą, że muzyk to nie jest ich przyszły zawód.

Również dla rodziny jest to ogromne poświęcenie.

Aby przygotować dzieci do występów, scenicznego zachowania, opanowania emocji, szkoła organizuje wiele audycji, koncertów, konkursów. Gdy dziecko jest małe, niesamodzielne, trud dowiezienia go na zajęcia, przygotowanie i udział w uroczystościach spoczywa na rodzicach. Nasza orkiestra od wielu lat występuje we Francji, koncertuje z młodzieżą ze Stuttgartu. Uczniowie w tym roku grali koncerty w Normandii i Paryżu.

Naszym dziadkom nie podobali się The Beatles. Dla nas to klasyka. Doda będzie kiedyś klasyką?
Ocena osiągnięć przychodzi z wieloletnim opóźnieniem. Nawet w historii muzyki klasycznej tak się zdarza, że za życia ktoś cieszył się ogromna sławą, a po śmierci jego blask gasł. I odwrotnie. Ci, którzy za życia nie byli docenieni, zostawali odkryci przypadkiem. To historia Jana Sebastiana Bacha. Był kantorem, organistą, niezwykle płodnym kompozytorem. Jego bogata twórczość przez prawie sto lat była nieznana. Dziś sprawa jest łatwiejsza: popularność zyskuje się dzięki mediom, nagranym płytom. Dawniej ktoś stawał się popularny wykonując swoje utwory na koncertach. Jeżeli kompozytor nie miał kontaktu z publicznością, nie był znany.

Dzisiejsi idole młodzieży kiedyś zostaną docenieni?

Myślę, że na pewno znajdą swoje miejsce w historii polskiej muzyki. W dzisiejszym postrzeganiu artysty, szczególnie wykonawcy muzyki rozrywkowej, liczy się wiele elementów: artystyczny wizaż, popularność, odwaga, umiejętność skupiania uwagi mediów. Ale po latach zostanie sama twórczość.

Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska