Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dorota Skrzyniarz: może w Tarnowie już czas na kobietę-prezydenta?

Rozmawiał Andrzej Skórka
Dorota Skrzyniarz zastępcą prezydenta Tarnowa była przez 7 lat. Stanowisko straciła po rozpadzie koalicji PO -"Tarnowianie"
Dorota Skrzyniarz zastępcą prezydenta Tarnowa była przez 7 lat. Stanowisko straciła po rozpadzie koalicji PO -"Tarnowianie" archiwum
Z odwołaną ze stanowiska zastępczynią prezydenta Tarnowa Dorotą Skrzyniarz rozmawiamy o jej obecnej sytuacji i politycznych planach.

Spotkała się pani z opiniami, że spodziewając się utraty stanowiska zastępcy prezydenta rozchorowała się pani "taktycznie"?
Autorom takich opinii życzę dużo zdrowia. Taktyczne rozchorowanie? Gdyby tak było, to powinnam "taktycznie" chorować od 27 września. Odwołanie z funkcji zastępcy prezydenta miało miejsce, gdy na L-4 leczyłam ostre zapalanie krtani i strun głosowych. W ogóle nie mogłam mówić. Nie ja na odwołanie wybrałam ten właśnie czas.

Atmosferę domysłów podkręca jednak to, że mimo choroby widywana jest pani w Tarnowie.

Takim pytaniem pan też podkręca atmosferę. W mieście byłam i będę widywana, bo mamy bardzo dobra służbę zdrowia, świetnych specjalistów, dobry sprzęt. Jak się leczyć i rehabilitować, to tylko tutaj. Mimo, ze mogę na L-4 chodzić, to niemal do minimum wyciszyłam aktywność publiczną i obecność na różnych spotkaniach czy posiedzeniach. Mam nadzieję niebawem odrobić te zaległości.

Ma pani już jakiś pomysł na okres po rozstaniu z urzędem? Czy to możliwe, że wróci pani do zawodu nauczyciela w Zespole Szkół Budowlanych?

Nie jestem urzędnikiem, więc "rozstanie z urzędem" jako instytucją chyba nie będzie bolesne. Trudno będzie rozstać się natomiast z osobami. Nie tylko z "mojego" pionu. To jest fajny zespół. Co dalej? Mam w kieszeni kilka dyplomów i spore doświadczenie. Zawsze też podkreślałam, że jestem nauczycielem i kocham pracę z młodzieżą. Tego mi brakowało. W swoim zawodowym życiu zmieniałam już pracę, podejmując różne wyzwania. Nigdy nie żałowałam tych decyzji.

A lokalna polityka? Pozostanie pani w niej, czy wycofa się?

Grzechem byłoby zmarnować doświadczenie i potencjał obywatelskiego Stowarzyszenia Tarnowianie. Myślę o społecznikach działających w środowisku, blisko codziennych spraw mieszkańców. Samorząd takiego miasta jak Tarnów musi być obywatelski, samorządny, wolny od wpływów partii politycznych i ich liderów, choć z "zadaniową" przychylnością sprawujących władzę na różnych szczeblach. Jeżeli w Tarnowie będzie miejsce na takie myślenie i działanie - a ostatnie lata pokazały, że jest - to moim zdaniem sporo mamy do zrobienia.

Aresztowanie prezydenta wpędziło "Tarnowian" w głęboki kryzys. Wystartujecie w wyborach?
W Tarnowie faktycznie cezurą jest data 27 września. Zapanowała też jakaś niepamięć o tym co było i jest dobre. Krytykuje się i relatywizuje niemal wszystko i wszystkich. Wierzę jednak, że ludzie myślą i wyrabiają sobie własne zdanie. Tak, poważnie myślimy o starcie w wyborach samorządowych.

Widzi się pani na przykład w roli kandydata na prezydenta Tarnowa w jesiennych wyborach z ramienia Polski Razem Jarosława Gowina?

Kilku kandydatów na prezydenta już mamy. Jedni zaklinają rzeczywistość, że to będą oni. Drudzy tworzą fakty dokonane. Jeszcze inni czekają na rozwój sytuacji. Nie zamykałabym tej listy, bo myślę, że zostaniemy jeszcze zaskoczeni. Słychać głosy, że może w Tarnowie przyszedł czas na kobietę-prezydenta. Może? Ministrowi Jarosławowi Gowinowi życzę powodzenia w umacnianiu nowej partii i przy pierwszym "sprawdzam", jakim będą eurowybory.

Podobno część "Tarnowian" będzie można zobaczyć na listach kandydatów na radnych Polski Razem.
Tak? A ja słyszałam, że na listach PiS, PO, SLD. Nie dziwię się partiom, że puszczają oko do "Tarnowian" - bo to ludzie rozpoznawalni w środowisku, warto ich mieć u siebie, a nie w kontrze podczas wyborów. W radzie mamy siedmioro radnych, na nasze listy głosowało ponad 9 tys. osób i był to drugi wynik w Tarnowie. Mamy ambicje wystawienia list w każdym okręgu. Nie pytamy o przynależnośc partyjną. Nasze listy są otwarte dlaosób zaangażowanych w środowiskach, osiedlach, znające problemy lokalnych społeczności i mające pomysły na ich rozwiązanie.

Wierzy pani jeszcze, że Ryszard Ścigała będzie mógł i chciał stanąć w szranki prezydenckich wyborów?

Prezydent Ryszard Ścigała poważnie rozważał udział w kolejnych wyborach, sondaże dawały mu zdecydowane zwycięstwo nad konkurentami i niemal pewną trzecią kadencję. Nie wiem, jaką decyzję podejmie teraz. Mam nadzieję, ze wreszcie będzie mu dane bronić swojego dobrego imienia z wolnej stopy. I przyjdzie czas na podjęcie ważnych decyzji. W stowarzyszeniu czekamy na powrót pana prezydenta.

Starała się pani o możliwość spotkania z nim w areszcie?
Uważałam, ze kierownictwo urzędu czyli zastępcy prezydenta, skarbnik i sekretarz powinniśmy co jakiś czas spotykać się z panem prezydentem i omawiać ważne dla miasta i mieszkańców tematy, zwłaszcza te strategiczne, perspektywiczne, kluczowe. Nie podzielono mojego zdania, a szkoda. Można było lepiej przygotować i dopracować wiele spraw. Może udałoby się uniknąć niszczących konfliktów? Prezydent zawsze potrafił łączyć. Tym bardziej, ze w korespondencji, którą znam pan prezydent inspiruje i przypomina. W rozmowie twarzą w twarz efekty byłyby lepsze. Dziś wiem, ze proponując wspólne merytoryczne wizyty u prezydenta byłam idealistką. To nie wpisywało się w układankę naszego byłego już koalicjanta.

W ostatnim z ujawnionych listów prezydent sugerował PO powrót do współpracy. Pani zdaniem to realne?

Każdy rozsądny podpisze się pod współpracą, a będzie przeciwny antagonizmom czy konfliktowaniu. Wspólnie w koalicji udało się nam sporo osiągnąć, zdefiniowaliśmy wyzwania na kolejne lata, powstawały plany konkretnych działań. Pól do współpracy byłoby wiele. I spraw do publicznego rozliczenia, dla dobra tej współpracy - także tych społecznie i prawnie nagannych - co najmniej kilka. Ale do tego potrzeba chęci i dialogu także z drugiej strony. Szanujemy głos pana prezydenta w tej kwestii. Na razie nie dostrzegam takiego myślenia z strony PO.

Zaskoczyło panią zwolnienie ze stanowisk prezesa Przedsiębiorstwa Usług Komunalnych Bogusława Placka i szefa Tarnowskiego Klastera Przemysłowego Zbigniewa Procia?
Odbieram te decyzje pierwszego zastępcy prezydenta pana Henryka Słomki-Narożańskiego - którego wolę jako właściciele realizuje rada nadzorcza - jako decyzje o zabarwieniu politycznym, a nie merytorycznym. I zaprzeczenie tego co deklarował publicznie.

Nie chodzi pani po głowie myśl, że w mieście mogło jednak dochodzić do nieprawidłowości, skoro w śledztwie dotyczącym prezydenta aresztowano też byłego dyrektora TZDM i dyrektora Centrum Usług Ogólnomiejskich? Prócz tego w śledztwie dot. zmowy przetargowej zatrzymywano urzędniczkę magistratu i projektantkę łącznika autostradowego.

Dobrze, że pan rozróżnia te dwa tematy, bo większość mediów wymienia je jednym tchem, a najczęściej wpycha jeden w drugi. To jawna manipulacja lub kompletna nieznajomość rzeczy. Twierdzenie, ze miasto jest wolne od nieprawidłowości byłoby hurraoptymizmem. Nie pozwólmy sobie jednak wmówić, ze owe nieprawidłowości to cecha tylko Tarnowa. Póki co mamy więcej pytań niż odpowiedzi i wiedzę tylko taką, jaką zechce podzieli się z nami prokuratura. Wszelkie nieprawidłowości należy wyjaśnić. To rola prokuratorów w śledztwach i pełniącego obowiązki prezydenta w kierowaniu miastem i rady miejskiej. A o winie niech zdecyduje niezawisły sąd, bo zapominamy o tym, a media i tzw. opinia publiczna w szczególności, że w polskim prawie jest się niewinnym póki…

Niedawno MPEC zwrócił się do pani męża o zwrot pieniędzy, które otrzymał zasiadając wbrew przepisom w radzie nadzorczej spółki. Jak to możliwe, że gdy desygnowano go do tego gremium, nikt nie zwrócił uwagi na prawną kolizję?
Teraz już zwracają. Podkreślam, gdyby mąż miał wiedzę o prawnej kolizji, propozycji zasiadania w spółce by nie przyjął. Proszę też pamiętać, ze każde tego typu zarządzenie podpisywane przez prezydenta musiało być parafowane przez nadzór właścicielski i prawnika. Jest odnotowywane w KRS. Nie wiem więc jak to było możliwe. Nie daję wiary głosom, że wiedza u niektórych była, a reakcji brakło świadomie, bo temat miał przeczekać do przedwyborczego czasu i dopiero teraz wyciekł do mediów. Przecież mąż już prawie dwa lata nie jest członkiem tej rady.

Mąż zwróci kilkadziesiąt tysięcy złotych, których domaga się spółka?

Od spółki właściciel, czyli miasto, oczekuje dbałości o finanse i prezes MPEC musi dochodzić tych kwot, ale też publicznie dobrze ocenia pracę męża. Z drugiej strony mąż nie powołał się sam, z zadań nadzorczych wywiązywał się dobrze. Czekamy na na ostateczną opinię prawną w kwestii zwrotu wynagrodzenia za wykonywaną, było nie było, dobrze pracę.

Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska