MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Donos na krawca

Artur Drożdżak
Józef S., 44-letni krakowski Żyd, podpadł swoim rodakom.Gdy dowiedzieli się, że nielegalnie trudni się krawiectwem, złożyli na niego obywatelski donos.

Nie wiadomo, czy zrobili to z czystej zawiści, czy może faktycznie szył fatalnej jakości garsonki, fraki i surduty. Jednak ta kwestia dla krakowskiego sądu była już drugorzędna.

15 września 1932 r. do magistratu wpłynęło pismo Cechu Krawców i Krawczyń grupy II w Krakowie z siedzibą przy ul. Podbrzezie numer 6. Cech donosił, że niejaki Józef S. zamieszkały przy ul. Skałecznej 1, III piętro "uprawia zawód krawiecki wbrew przepisom ustawy z 1927 r.".

Zrzeszeni krawcy proszą więc o "zamknięcie mu maszyn oraz odebranie towaru znajdującego się w pracowni". Cech swą prośbę tłumaczył tym, że Józef S. "uprawia niesumienną konkurencję, która nie jest dopuszczalną, a czynić to może, bo nie opłaca żadnych podatków państwowych i samorządowych ni też społecznych.

Celem uniemożliwienia dalszego uprawiania rzemiosła, do którego nie jest upoważniony, prosi się o łaskawe zadośćuczynienie prośbie". Gdy pod wskazany adres zawitała kontrola, nie zastała Józefa S., ale potwierdziła niektóre zarzuty Cechu Krawców i Krawczyń.

I to ona stała się podstawą przysolenia 9 grudnia 1932 r. Józefowi S. gigantycznej kary administracyjnej 200 zł z zamianą na 14 dni aresztu w razie nieściągalności zasądzonej kwoty.

- Nie poczuwam się do winy, bo sam nie wykonuję zawodu krawca, ale w moim mieszkaniu przy ul. Skałecznej trudni się tym Gerson T. Być może w czasie kontroli on coś robił na maszynie, ale szył dla siebie, a nie w celach zarobkowych - bronił się Józef S., żonaty, niekarany, Żyd bez majątku. Potwierdził jednak, że jedna maszyn do szycia jest jego własnością a kupił ją dla własnego użytku, a druga należy do innego sublokatora.
Przesłuchano Gersona T. lat 24, który potwierdził, że trudni się krawiectwem w mieszkaniu oskarżonego i w czasie kontroli faktycznie pracował bez wymaganej zgody. - W magistracie zgłosiłem dopiero działalność krawiecką w listopadzie 1932 r., a u Józefa S. nikt nigdy nie zamawiał szycia ubrań i on nigdy na maszynie w mojej obecności ich nie wykonywał. Robiła to tylko jakaś pani, której nie znam - wił się w mętnych tłumaczeniach Gerson.

Udało się ustalić, że ową kobietą jest Berta K. lat 23, bez zawodu. - Przez jakieś trzy dni w tygodniu szyłam sobie w mieszkaniu Józefa S., ale na czyjej maszynie, tego nie wiem. Czasem tylko pomagałam w pracy Gersonowi T. - bąknęła na rozprawie.

Józef S. odwołał się od niekorzystnego dla niego wyroku, wynajął adwokata, ale Cech Krawców nie odpuszczał, bo niezależnie od sprawy karnej w sądzie doprowadził do tego, że Józefowi S. zarekwirowano jedną maszynę do szycia i cały towar.

Zmuszono go też, by rozpoczął starania o zdobycie karty przemysłowej uprawniającej do wykonywania usług krawieckich. Krakowski sąd w wyroku z 10 lutego 1933 r. skazał nielegalnego krawca na 30 zł grzywny i 25 zł kosztów sądowych. Kara była niższa, ale też dotkliwa.

Z dawnych akt jednoznacznie wynika, że Józef S. został skazany, bo obciążyły go zeznania świadków, którym udostępniał mieszkanie do nielegalnego szycia. Nie bez znaczenia był też fakt, że Żyd sam się pogrążył w ostatnim słowie na sali rozpraw.

Jeszcze raz powtórzył, że nie jest kwalifikowanym krawcem i szyciem ubrań się nie zajmuje, bo na długie miesiące wyjeżdża do rodziny pod Warszawę, gdzie trudni się… sadownictwem. No i tu przesadził.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska