MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Dobra miłość może nam wyjść na zdrowie

Redakcja
123RF
Walentynki to idealny dzień na to, aby przypomnieć sobie, że miłość, nie tylko służy naszemu dobremu nastrojowi, ale również zdrowiu.

Oczywiście, o tym, że w jednej osobie zakochujemy się, a w drugiej nie - decyduje nie nasze serce, ale hormony. W organizmie osoby zakochanej zachodzą dziwne reakcje chemiczne odpowiedzialne za fizyczne objawy zakochania. Nauka mówi o wydzielaniu pewnych substancji chemicznych przez mózg. Chodzi o fenyloetyloaminę, dopaminę i hormony nadnerczy: noradrenalinę i adrenalinę. Gdy między dwojgiem ludzi zaiskrzy, w ich mózgu dochodzi do chemicznej burzy. Zaczyna się produkcja pewnych neuroprzekaźników (to hormony odpowiadające za przekazywanie sygnałów między komórkami nerwowymi).

Naukowcy twierdzą, że stan zakochania zawdzięczamy związkowi chemicznemu - fenyloetyloaminie - który działa na nasz mózg jak narkotyk, ale nie jest on szkodliwy dla organizmu. Mamy wtedy wrażenie, że rozpiera nas szczęście, chce nam się śpiewać, krzyczeć z radości, a nawet tańczyć! Nie boimy się problemów, które jeszcze niedawno wydawały się nie do rozwiązania.

- Jeśli wciąż myślimy o ukochanej osobie, tęsknimy za nią, pragniemy jej dotyku, to nie znaczy, że nasze myśli dały się owładnąć miłości, ale to sygnał, że w naszym mózgu podniósł się poziom dopaminy, hormonu spokrewnionego z amfetaminą - wyjaśnia psycholog Anna Świerszcz. - Sprawia on, że na obiekt swoich uczuć patrzymy "przez różowe okulary", absolutnie bezkrytycznie. Wysoki poziom dopaminy objawia się także zwiększoną aktywnością, bezsennością, utratą apetytu, ekstazą, ale także strachem przed utratą ukochanej osoby - dodaje psycholog.

Kolejny hormon odgrywający ważną rolę w budzącej się miłości, to noradrenalina. Wywołuje ona euforię i niezwykły przypływ energii. To dzięki niej zapamiętujemy też najdrobniejsze szczegóły zachowania kochanej osoby i wspólnie spędzonych chwil.
Pod wpływem czułych muśnięć zwiększa się w mózgu wydzielanie endorfin - substancji organicznych o działaniu przeciwbólowym i poprawiającym samopoczucie. Endorfina, to też tak zwany hormon szczęścia, który działa podobne, jak morfina - koi, uspokaja, łagodzi.

Jednym słowem: jeśli motywacją naszego życia jest miłość, pozwala nam ona uniknąć wielu stresów i... długo cieszyć się dobrym zdrowiem. Zdaniem lekarzy, chociaż narodziny miłości są dla organizmu nie lada szokiem, to wychodzi ona nam tylko na dobre. Pod wpływem dotyku spada we krwi stężenie hormonów stresu, zwłaszcza kortyzolu oraz stabilizuje się ciśnienie krwi. Serce bije szybciej, podwyższa się ciśnienie krwi, która wypełnia najdrobniejsze naczynka, dotleniając cały organizm. Jeśli krew krąży szybciej, skóra dostaje dodatkowe porcje tlenu oraz składników odżywczych, a włosy nabierają połysku.

Natomiast seks to, zdaniem lekarzy, nie tylko doskonała kuracja odchudzająca (w czasie namiętnego pocałunku spalamy średnio 100 kcal, czyli mniej więcej tyle samo, ile podczas 15 minut jazdy na rowerze). Pod wpływem intensywnej pracy mięśni miednicy, ud, pośladków, ramion, szyi i klatki piersiowej, całe ciało staje się ładniej ukształtowane.

Według kardiologów, ludzie, którzy uprawiają seks co najmniej trzy razy w tygodniu, są mniej narażeni na atak serca i udar mózgu. Dlaczego tak się dzieje? Bo, podczas stosunku oddychamy na przemian: płytko i głęboko. To świetne ćwiczenia dla układu oddechowego, które umożliwiają głęboką wentylację płuc. Miłosne igraszki chronią także przed różnymi infekcjami. W trakcie uprawiania seksu rośnie liczba leukocytów, czyli białych ciałek krwi odpowiedzialnych za odporność.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska