Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Czy informatyka to biznes?

profesor Ryszard Tadeusiewicz
fot. archiwum
Coraz powszechniejsza jest świadomość, że zamiast posiadać program, lepiej mieć dostęp do usługi polegającej na szybkim dostarczaniu informacji. Gdy przed laty zaczynałem się zajmować komputerami, to głównie myślałem o zastosowaniach inżynierskich oraz naukowych. Słowo "informatyka" jeszcze nie istniało, a pomysły, żeby stosować komputery w przedsiębiorstwach i instytucjach gospodarczych, dopiero torowały sobie drogę. Obecnie jest odwrotnie.

Zdecydowana większość zastosowań komputerów dotyczy sfery biznesu, a pozostałe obszary, w tym inżynieria i badania naukowe, stanowią mniejszość, chociaż stale ważną oraz taką, która toruje drogę najbardziej zaawansowanym technicznie rozwiązaniom.

Przewartościowaniu uległy także składniki tego, co składa się na rynek technik informacyjnych. Otóż dawniej głównym przedmiotem sprzedaży i kupna produktów informatycznych były programy. Żeby zastosować komputer do jakiegoś celu - trzeba mieć program, który uczyni z uniwersalnej maszyny cyfrowej narzędzie do tego właśnie konkretnego celu. Dlatego nauka programowania była jednym z głównych składników informatycznej edukacji a sprzedaż oprogramowania (najczęściej mająca charakter sprzedaży licencji na użytkowanie konkretnych programów wytworzonych przez specjalistyczne firmy) stanowiła główny przedmiot informatycznego biznesu.

Dzisiaj sytuacja ta wygląda zgoła odmiennie. Żeby wyrazić to poglądowo a jednocześnie dobitnie, posłużę się tu porównaniem, jakiego użył w czasopiśmie specjalistycznym IFS World Andrzej Dyżewski, prezes firmy badawczo-analitycznej DiS. Opisując sposób "konsumpcji" osiągnięć informatyki powiedział on, że właściwymi potrawami są tam obecnie usługi informatyczne. Komputery, sieci komputerowe i cały niezbędny osprzęt nazywany najczęściej "infrastrukturą informatyczną" - to talerze, na których te potrawy są serwowane. Natomiast nowe programy i nowe licencje informatyczne - to sól, którą trzeba użyć, żeby potrawy były smaczniejsze.
Dyskutując o dzisiejszych i przyszłych perspektywach informatycznego biznesu, skupiamy zbyt wiele uwagi na tych "przyprawach", a także na niezbędnych, ale niestanowiących zasadniczej treści "talerzach". Zbyt mało wagi przywiązujemy natomiast do "potraw" jako takich - a tymczasem to one są wszak najważniejsze.

Użytkownicy informatyki już dość dawno odkryli, że samo posiadanie komputerów i innych elementów technicznego wyposażenia nic nie daje. To tak, jakbyśmy usiłowali zaspokoić głód samymi tylko pustymi talerzami.

Same "gołe" programy dodane do tego sprzętu też jeszcze sprawy nie rozwiązują, ponieważ dla banku, sklepu czy fabryki nie jest ważne, że się ma program - ważne jest, jak się go używa. A używanie programów staje się coraz trudniejsze, bo zadania, do których te programy stosujemy, są coraz bardziej skomplikowane. Co więcej, same programy też podlegają swoistej ewolucji - starsze wersje są zastępowane przez nowsze generacje, oczywiście coraz bogatsze i coraz doskonalsze, ale połapać się w tej komputerowej wieży Babel jest coraz trudniej.

Można oczywiście próbować gonić za tym postępem, można szkolić własnych pracowników wprowadzając ich w tajniki coraz nowszych technik informatycznych. Ale jest to kosztowne i kłopotliwe. Ponadto pojawia się pytanie, czy nie szkoda czasu na przykład wybitnego analityka rynku produktów petrochemicznych na to, żeby poznawał program nadzorujący pracę rafinerii? Po co mu to, skoro w jego pracy potrzebna jest tylko znajomość kilku parametrów, które taki system wypracowuje?

Coraz powszechniej toruje sobie drogę świadomość, że zamiast posiadać program (i zmagać się z jego obsługą), lepiej mieć dostęp do usługi, polegającej na szybkim dostarczaniu na życzenie potrzebnych informacji.

Błędu niedoceniania sfery usług informatycznych nie popełniają ci, którzy ten informatyczny biznes rzeczywiście "kręcą". Z odpowiednich oszacowań wynika, że obecnie w regionie Europy Środkowo-Wschodniej działa ponad 800 ośrodków, które specjalizują się w zdalnym świadczeniu usług informatycznych o różnym profilu. W samej Polsce takich ośrodków jest prawie 300. Wyraźnie widać, że ten obszar informatycznego biznesu rozwija się najskuteczniej, mimo panującego także w tej dziedzinie kryzysu.
A skoro już o kryzysie mowa, to warto zaobserwować, jak na zawirowania gospodarki krajowej i światowej reaguje właśnie omawiany tu biznes informatyczny. Otóż okazuje się, że w okresach koniunktury biznes informatyczny rośnie szybciej niż wszystkie inne działy gospodarki. Natomiast w okresach kryzysowych biznes informatyczny także oczywiście odnotowuje spadek koniunktury, jest on jednak wolniejszy i mniej dotkliwy, niż w sferze produkcji czy handlu. Twórcy oprogramowania i dostawcy usług informatycznych od dawna obserwują, że w warunkach kryzysu wiele firm stawia na innowacyjność, próbując pokonać problemy metodą "ucieczki do przodu".

W związku z tym na tytułowe pytanie: Czy informatyka to biznes? - możemy z całą pewnością odpowiedzieć:
Tak. I to dobry biznes!

***
Autor: biocybernetyk, automatyk, prof. dr hab. inż., trzykrotny rektor AGH, członek wielu organizacji krajowych i zagranicznych, m.in. PAN, PAU, Rosyjskiej Akademii Nauk Przyrodniczych.

Codziennie rano najświeższe informacje, zdjęcia i video z regionu. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska