MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Czeski premier Bohuslaw Sobotka gra dla Polski na Malcie, a kibice piłkarscy biorą się za politykę

Włodzimierz Zapart
Na Malcie reprezentował nas wczoraj czeski premier Bohuslaw Sobotka. Jak się czuliście?

Dziury w niebie nie było, widocznie jednak ja jestem nietypowy, bo czułem się fatalnie. Nie z powodu czeskiego premiera Sobotki ani nie dlatego, że jestem jakimś czechożercą. Czułem się fatalnie, bo polski prezydent i premier nie zdołali się porozumieć w sprawie wyjazdu na maltański szczyt Unii i przez swoje partykularne zagrywki doprowadzili do paraliżu działalności państwa na płaszczyźnie międzynarodowej. Polskie krzesło na Malcie było puste. W amatorskim tłumaczeniu na język czeski brzmiałoby to tak: „Polske zidle na Malte bylo prazdne“. Nasze języki są podobne, więc może nie ma wielkiej różnicy?

Moim zdaniem różnica jest ogromna, ale politycy mówią, że nic się nie stało. Kibicowska śpiewka „Polacy, nic się nie stało“ pasuje jak ulał. Zwróćmy na nią uwagę, bo obyczajowość kibiców piłkarskich staje się w Polsce coraz ważniejsza. Tak, jak i sami kibice.

Fanów drużyn piłkarskich widać było 11 listopada, podczas Marszu Niepodległości w Warszawie, a także na zdominowanych przez Ruch Narodowy marszach w innych miastach. Narodowa dominacja uwidoczniła się morzem biało-czerwonych flag, wykrzykiwanymi hasłami typu „Cześć i chwała bohaterom!” oraz pełnymi polskości transparentami: „Polska dla Polaków, Polacy dla Polski”, „Niech każdy Arab pamięta, że Polska jest święta”.

Tłumy młodych ludzi szukających w życiu swojego miejsca, dla których szczytem aspiracji nie jest zmywanie garów w Londynie, znalazły 11 listopada poczucie wspólnoty pod flagą biało-czerwoną, na ulicach, wśród ulubionych przez kiboli skandowanych krzyków i w huku petard. To smutne, bo wykrzyczane w dniu Święta Niepodległości hasła wyrażały nie tyle miłość do ojczyzny, co niepokój. Strach o zagrożone miejsca pracy, aspiracje, o niepewną przyszłość. Wyrażały też wrogość wobec wszystkich.

Demonstranci nie oszczędzali bowiem przy święcie nikogo. Szczodrze i sprawiedliwie obdzielali swoją niechęcią: komunistów, rząd, Państwo Islamskie, pederastów i pedofilów. W Krakowie dostało się nawet prezesowi Prawa i Sprawiedliwości Jarosławowi Kaczyńskiemu. Pod Wawelem, mijając zgromadzenie zwycięskiego PiS-u, pochód młodych zawiedzionych Polaków wołał: „Polska to my, a nie Kaczor i jego psy”.

A właśnie na tym wiecu pod Wawelem Jarosław Kaczyński mówił o modernizowaniu kraju. Obiecywał, że jeżeli chodzi o technikę czy usługi społeczne, „będziemy Polskę modernizować, ale nie będziemy modernizować polskiego ducha, bo on doprowadzi nas do wielkości”. Pięknie powiedziane. Obietnice też bardzo mi się podobają. Wzorem kibiców piłkarskich trzymam kciuki, żeby się ziściły. Bo jeśli nie, to już wiadomo, jacy będą następcy prezesa i jego drużyny. Widać ich było przy święcie w telewizji - wołali „Polska dla Polaków” i strzelali petardami.

Marszałek senior Kornel Morawiecki powiedział wczoraj w nowym Sejmie, że Polacy mają łączyć Zachód ze Wschodem, wypracować dla siebie i Europy nową konstytucję. To ambitny plan, ale na razie nie udało się nam dojechać na Maltę i musieliśmy poprosić Czecha o zastępstwo - więc nie traćmy czasu, bo dużo pracy przed nami.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska