Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Cracovia wygrała na lodowisku w Tychach. Złoty karny Słabonia

Paweł Guga
Hokeiści Cracovii i GKS-u wiedzieli, o co walczą. Po dramatycznym meczu liderem "Pasy"
Hokeiści Cracovii i GKS-u wiedzieli, o co walczą. Po dramatycznym meczu liderem "Pasy" Andrzej Banaś
Po emocjonującym spotkaniu hokeiści z Krakowa wygrali w Tychach 5:4.

Ten mecz miał ogromne znaczenie dla końcowego układu tabeli po fazie zasadniczej. We wcześniejszych trzech meczach dwukrotnie górą była Cracovia i raz tyszanie. Szkoda, że do tak ważnego meczu obie drużyny musiały wystąpić w składach daleko odbiegających od optymalnych. Drużyna Jiriego Sejby wystąpiła bez bez Łukasza Sokoła, Sebastiana Gonery i Krzysztofa Majowskiego. Rudolf Rohaczek nie mógł skorzystać w większej ilości podstawowych graczy. Z powodu kontuzji i chorób nie zagrali - Mikołaj Łopuski, Sebastian Biela, Grzegorz Pasiut (dopiero w poniedziałek przejdzie kompleksowe badania i będzie wiadomo, na ile poważnego urazu doznał w piątek w spotkaniu z Podhalem), Piotr Sarnik, Patrik Prokop i Filip Simka. Mimo to krakowianie wygrali to arcyważne spotkanie, utrzymali pierwszą pozycję i mają lepszy bilans od tyszan.

Zobacz także: Comarch-Cracovia powalczy w Tychach o pierwsze miejsce w tabeli

Początek meczu należał do miejscowych, głównie z powodu dwóch **

Cracovii

**, ale uważnie grający krakowianie nie dopuszczali do poważniejszego zagrożenia bramki Radziszewskiego. Kiedy Cracovia grała już w pełnym zestawieniu, Kłys zza bramki podał do nadjeżdżającego w tempo Rutkowskiego. Ten zdecydował się na natychmiastowy strzał i krążek zatrzepotał w siatce. I jak w kilku poprzednich meczach, krakowianie bardzo szybko stracili gola. Bagiński uderzył mocno spod niebieskiej i kompletnie zaskoczył krakowskiego golkipera. W 16 minucie arbiter długo analizował zapis wideo, czy krążek po strzale Martynowskiego znalazł się w tyskiej bramce, ale ostatecznie bramki nie uznał. Na 34 sekundy przed końcem tercji gospodarze wyszli z szybkim atakiem, a Woźnica będąc sam na sam z Radziszewskim pokonał go technicznym strzałem.

Druga tercja zaczęła się od ataków obu zespołów, ale wyprowadzanych małą liczbą zawodników. Widać było, że każda drużyna stara się przede wszystkim chronić własną bramkę. W 25 minucie groźnie uderzył Garbocz. Po chwili akcja braci Laszkiewiczów zakończyła się strzałem Daniela, ale Sobecki był na posterunku. Radziszewski obronił uderzenie Vitka, zaś po strzale Krzaka w 30 minucie uratował go słupek. Podczas gry w przewadze, krakowianie mogli wyrównać, Ale bramkarz GKS-u fantastycznie obronił strzał Wajdy w 35 minucie. I jak w poprzedniej tercji, końcówka to przewaga miejscowych. W 39 minucie było zamieszanie pod bramką Radziszewskiego, Witecki podał do Parzyszka, a ten przytomnie wepchnął końcem kija krążek do krakowskiej bramki.

Początek ostatnich dwudziestu minut i pech Cracovii. Podawał Rutkowski, a krążek po strzale Witowskiego wylądował na słupku. Po chwili karę otrzymał Bagiński, potem tyszanie mieli sześciu graczy na lodzie i Cracovia przez 84 sekundy grała w podwójnej przewadze. Gospodarze zostali zamknięci we własnej tercji. Bramka Sobeckiego była bombardowana (Kłys, Wajda, D. Laszkiewicz). Wreszcie Kłys zagrał w poprzek do L. Laszkiewicza, ten potężnie uderzył w samo okienko i Sobecki był bezradny. Jeszcze bliski wyrównania był Kostuch, ale strzelił minimalnie niecelnie. Krakowianie rzucili się do dalszych ataków i, co mają często w zwyczaju, zapominają o obronie. Kontra miejscowych po trzech minutach i Witecki przywrócił dwubramkowe prowadzenie tyszan, po znakomitym podaniu Vitka.

Zobacz także: Comarch-Cracovia powalczy w Tychach o pierwsze miejsce w tabeli

Krakowianie nie rezygnowali. W 51 minucie strzelał Kostuch, lot krążka zmienił jeszcze Wilczek i krakowianie zdobyli kontaktowego gola. Trener Rohaczek wziął czas na minutę przed końcem meczu i wycofał do boksu Radziszewskiego. Tym razem krakowianom udał się ten manewr. Podczas gry sześciu na pięciu, na 39 sek przed końcową syreną L. Laszkiewicz z bliska pokonał Sobeckiego doprowadzając do dogrywki. Zaczęła się od niewykorzystanej okazji Kostucha, ale obaj bramkarze nie pozwolili się pokonać. Rzuty karne. Jako pierwszy karnego wykonywał Słaboń. Trafił. Pudła Garbocza, Kostucha, Pacigi, L.Laszkiewicza i Witeckiego i Cracovia nadal liderem!

GKS Tychy - Comarch-Cracovia 4:5 (2:1, 1:0, 1:3, 0:0, karne 0:1)
Bramki: 0:1 Rutkowski (Kłys, Witowski) 12.12, 1:1 Bagiński (Woźnica) 13.53, 2:1 Woźnica (Csorich) 19.26, 3:1 Parzyszek (Galant, Witecki) 38.27, 3:2 L. Laszkiewicz (Kłys) 42.53, 4:2 Witecki (Vitek, Kotlorz) 45.12, 4:3 Wilczek (Kostuch) 50.51, 4:4 L. Laszkiewicz (D. Laszkiewicz) 59.21. Decydujący karny: Słaboń.
Widzów: 3000
Sędziowali: P. Meszyński (Bytom) oraz P. Madeksza i P. Matlakiewicz (Sosnowiec). Kary: 8 i 4 minuty
GKS: Sobecki - Kotlorz, Gwiżdż, Vitek, Parzyszek, Paciga - Mejka, Jakes, Bagiński, Simicek, Woźnica - Śmiełowski, Csorich, Galant, Garbocz, Krzak oraz Gurazda i Witecki. Trener: Jiri Sejba.
Cracovia: Radziszewski - Kłys, Wajda, L. Laszkiewicz, Słaboń, D. Laszkiewicz - Dulęba, J. Raszka, Kostuch, Dvorak, Martynowski - Noworyta, Wilczek, Witowski, Rutkowski, M. Piotrowski oraz Landowski. Trener: Rudolf Rohaczek.

Polecamy w serwisie kryminalnamalopolska.pl: Nastolatek oblał się benzyną i podpalił!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska