Cracovia - Śląsk Wrocław. Nieprawdopodobne, "Pasy" nie wykorzystały przewagi jedenastu na dziewięciu!

Po wyniku Puszczy Niepołomice, która pokonała Wartę na wyjeździe 2:0, przewaga Cracovii nad strefą spadkową, czyli Puszczą właśnie zmalała do dwóch punktów. Z tą świadomością przystępowała Cracovia do meczu z liderem. I nie zwiększyła tej przewagi.

Trener Cracovii Jacek Zieliński dokonał trzech zmian w porównaniu z ostatnim meczem ligowym – zagrali Benjamin Kallman, Patryk Makuch i Jani Atanasov, a wypadli z niego Jakub Myszor, Kacper Śmiglewski i Mateusz Bochnak.

W 5 min zapaliła się czerwona lampka alarmowa – Śląsk zdobył gola po strzale Piotra Samca-Talara, ale na szczęście dla „Pasów” był spalony. Od razu odpowiedziały „Pasy” – Michał Rakoczy wpadł w pole karne, ale nie zdołał wyprzedzić rywala i upadł. O karnym nie było mowy. Śląsk był bardzo groźny – w 11 min uderzał obok słupka Erika Exposito.

W 13 min mogło być 1:0 dla „Pasów”. Po dynamicznym ataku Karol Knap przerzucił piłkę nad bramkarzem, ale tuż sprzed linii bramkowej wybił piłkę Łukasz Bejger. Po rzucie rożnym z kolei Jehor Macenko uratował wrocławian, wybijając piłkę z linii po strzale Andreasa Skovgaarda.

Śląsk jednak wyprowadził zabójczy atak – najpierw Piotr Samiec-Talar wypatrzył Petra Schwarza, który znalazł się w sytuacji sam na sam z Sebastianem Madejskim. Golkiper odbił piłkę, ale trafiła ona do Leivy, który ze spokojem, strzałem po ziemi ulokował ją w siatce.

To był żywy mecz, poprzez to, że padał deszcz można było wykorzystać przy strzałach ten fakt, że piłka nabierała poślizgu. „Pasy” dążyły do remisu – w 28 min na mocny strzał zdecydował się Knap i Rafał Leszczyński musiał się mocno postarać, by odbić piłkę. To był mecz według scenariusza wet za wet. W 41 min w sytuacji sam na sam z bramkarzem znalazł się Jehor Macenko i tylko odważna interwencja Madejskiego uratowała „Pasy” od straty gola.

W przerwie trener Zieliński wpuścił do boku dwóch graczy. Jakub Jugas zajął miejsce na prawej obronie, w związku z czym na lewą przeszedł Otar Kakabadze.

Cracovia od początku drugiej połowy rzuciła się do ataków, sporo ożywienia wniósł Myszor. W 52 min po starciu Jugasa z Leivą zawodnik Sląska postanowił sam wymierzyć sprawiedliwość i uderzył głową Czecha, za co otrzymał czerwoną kartkę. Ta sytuacja mocno zmieniła optykę- teraz „Pasy” zyskały przewagę i realne nadzieje na to, że można jeszcze odwrócić losy tego meczu. W 63 min Knap uderzał z wolnego z 25 m nad murem – Leszczyński wybił piłkę na róg. Od 77 min gospodarze grali z przewagą dwóch zawodników – Jehor Macenko zobaczył drugą żółtą i w konsekwencji czerwoną kartkę. Od razu zakotłowało się w polu karnym Śląska po rzucie wolnym, ale goście się wybronili. Miejscowi zyskali niesamowitą przewagę. Cracovia zaczęła wrzucac piłkę z bocznych sektorów boiska, a goście tylko ją wybijali.

W 86 min wydawało się, że piłka musi wpaść do bramki, Michał Rakoczy jednak posłał piłkę obok bramki. Po chwili nie powiodła się próba Takuto Oshimy. W 89 min wpadł w pole karne Mateusz Bochnak – uderzył dobrze, ale Leszczyński obronił. W 2 min doliczonego czasu uderzał Makuch, piłka odbiła się rykoszetem i minęła słupek. Po chwili główkował Kacper Śmiglewski – niecelnie. W 4 min najpierw strzał Arttu Hoskonena został zablokowany, a dobitka Rakoczego była nieskuteczna.

Cracovia – Śląsk Wrocław 0:1 (0:1)
Bramka: 0:1 Leiva 15
Cracovia: Madejski – Kakabadze (73 Bochnak), Hoskonen, Ghita, Skovgaard (46 Jugas) – Kallman (70 Śmiglewski), Atanasov (46 Myszor), Oshima, Knap, Rakoczy – Makuch.
Śląsk: Leszczyński – Janasik, Petkow, Bejger. Macenko – Samiec-Talar (76 Szwedzik), Pokorny, Olsen (79 Paluszek), Schwarz, Leiva – Exposito.
Sędziowali: Marcin Szczerbowicz (Olsztyn) oraz Marcin Boniek (Bydgoszcz), Piotr Podbielski (Augustów). Żółte kartki: Skovgaard (26), Śmiglewski (85) – Leiva (27), Macenko (73). Czerwone kartki: Leiva (52), Macenko (77, druga żółta). Widzów: 6239.