MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Cios nożem prosto w serce w nowohuckiej Californii

Artur Drożdżak
"Ranny wyskoczył do innego pokoju, sprawdził, gdzie został ugodzony i stracił przytomność"
"Ranny wyskoczył do innego pokoju, sprawdził, gdzie został ugodzony i stracił przytomność" Tomasz Bolt/Polskapresse
Mieszkaniec Krakowa Zbigniew B. spędzi cztery i pół roku w więzieniu za zabicie kolegi Janusza K. ciosem nożem prosto w serce. Do zbrodni doszło w motelu California w Nowej Hucie. Wyrok nie jest prawomocny. Z ustaleń krakowskiej prokuratury wynikało, że obaj panowie mieszkali w motelu przy ul. Centralnej. Zajmowali pokoje na poddaszu. Rankiem 15 marca ub.r. u Zbigniewa B. zjawił się kolega Maciej K. Przyniósł dwie butelki cytrynówki. Po dwóch godzinach do mężczyzn dołączył Janusz K., on także zjawił się w butelką wódki.

Potem dokupił jeszcze jedną. Atmosfera była spokojna, panowie leniwie sączyli alkohol. W pewnej chwili zaczęli rozmawiać o pracy za granicą.

Maciej K. nie krył, że planuje wyjechać do Anglii. Zbigniew B. chwalił się, że to dzięki jego staraniom kolega znalazł tam pracę. Ponadto obiecywał, że w czasie nieobecności Macieja będzie wspierał jego żonę.

To sprowokowało Janusza K. Zaczął dogadywać Zbigniewowi B. Atmosfera stała się nerwowa. Panowie nie szczędzili sobie uszczypliwości. W pewnej chwili zaczęli na siebie krzyczeć, szarpali się i przepychali.

- Uważaj, bo użyję noża - zagroził Zbigniew B. Po czym, gdy dostał cios pięścią od Janusza K., chwycił leżący na stole nóż i wbił go w serce kolegi.

Ranny wyskoczył jeszcze do sąsiedniego pokoju, sprawdził, gdzie został ugodzony i stracił przytomność. W tym czasie Zbigniew B. umył nóż i wytarł go ręcznikiem. Na miejscu zjawiła się karetka pogotowia i rannego zabrała do szpitala. Tam zmarł.
Cios nie był mocny, ale kanał rany miał głębokość 15 cm. Krew zabitego znaleziono na nożu i na ciele Zbigniewa B. Identyfikację potwierdziły badania DNA.

- Nie przyznaję się do zabójstwa, to był nieszczęśliwy wypadek. Zadałem cios nożem, ale nie celowałem w serce. Kolegę chciałem tylko nastraszyć - opowiadał 66-letni emeryt, z zawodu kierowca, wcześniej niekarany. Wyjaśniał, że znał pokrzywdzonego osiem lat, nie było między nimi konfliktów. Zdenerwowany złośliwymi uwagami kolegi złapał jeden z trzech noży leżących na stole i, jak stwierdził, "dziubnął" Janusza K.

Przed sądem oskarżony Zbigniew B. odpowiadał w warunkach ograniczonej poczytalności. Sąd w wyroku zmienił mu zarzut z zabójstwa na spowodowanie ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, skutkującego śmiercią Janusza K.

Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska