Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Cała Lubomia trzyma kciuki za pieruna Franza Smudę

Katarzyna Kachel, Anna Górska
Rodzina kibicuje Frankowi Smudzie: od lewej brat Janek, żona Małgorzata i kuzyn Jacek
Rodzina kibicuje Frankowi Smudzie: od lewej brat Janek, żona Małgorzata i kuzyn Jacek archiwum prywatne
Za dziewczynami latał, ale i piłki pilnował. Mała śląska wioska, gdzie się urodził, żyje każdym posunięciem trenera. Najbardziej mama - piszą Anna Górska i Katarzyna Kachel

Nie, żeby był zły, jeno tylko kopał tu na łąkach. Do nauki to on się za bardzo nie rwał - pani Marta, mama Franciszka Smudy otwiera nam drzwi dużego domu. Wszyscy dobrze wiedzą, że jest najsurowszym krytykiem każdego kroku selekcjonera. - Jak mi się nie podoba, to zaraz mu powiem. Że źle ustawił, albo za późno zmienił zawodnika.

Choć ma ponad 80 lat, z pamięci wymieni wszystkich piłkarzy nie tylko polskich, ale i zagranicznych. Jedenastkę Manchester United wyrecytuje nawet w środku nocy. Potwierdza to zresztą Małgorzata Drewniak-Smuda, żona trenera. Śmieje się, że teściowa układa mężowi zawodników jak nikt inny. A ona przestała się już nawet złościć, gdy przez telefon wyłącznie analizują, kto jak zagrał. - Słucha jej? - Nie ma wyboru. Pierwszy telefon po meczu zawsze jest do mamy. - Po Portugalii też zadzwonił... - Był zły? - Z jednej strony trochę żałował, że nie strzelili gola, ale po chwili stwierdził, że to nawet dobrze, boby się chłopakom poprzewracało w głowie, ale lepiej poczekajcie na brata. Janek się na tym lepiej zna - mówi Krystyna Smuda, młodsza siostra selekcjonera.

Jan i Krystyna mieszkają z mamą w rodzinnym domu Smudów w Lubomi, tuż przy granicy czeskiej. Wszyscy ich tu znają i bez wahania podają nam adres. Siostra mówi, że patrzą na każdy mecz, czasem wspólnie, czasem nie. - Bo gdy mamę już poniesie i zaczyna głośno komentować każdy ruch Franka, bo jak zwykle wie lepiej, Janek ucieka na górę. On lubi w ciszy - zaznacza.
Na szczęście telewizorów w domu mają tyle, że mogą się rozdzielić.

Krystyna

- Kłóciliśmy się o byle co jako dzieci, ale zawsze czuliśmy jego opiekuńczą rękę - wspomina siostra. Pani Krystyna jest w Lubomi znaną osobą. Trzy kadencje temu startowała w wyborach na wójta. Nie udało się, ale nie widać po niej, by żałowała. To twarda kobieta. Elegancka i zadbana, nawet w domu zakłada biżuterię. Gościnna. - Nie ma telefonów w Krakowie? Przygotowałabym wam obiad, a tu tylko takie kupne ciastka mam. Nie wiem, czy dobre. Kawa? Herbata? A zresztą kawę wam dobrą zrobię. - Skąd piłka w waszym życiu? - Tata lubił sport, pasjami chodził z mamą na wybrane mecze miejscowej drużyny - wyjaśnia siostra. - Franek od małego lubił kopać. Do szkoły przygotował tyle, ile wymagano, a potem się urywał na łąki i tyle go było.

Krystyna do "trenerki" się nie wtrąca, choć doświadczenie ma spore. Gdy brat był trenerem Wisły, często przyjeżdżała na mecze. Siadała w loży vipowskiej i z zachwytem patrzyła... - Na ludzi, bo tojest jak teatr, choć czasem udawało mi się także rozróżnić spalonego - śmieje się. - Obserwowałam widownię, to było dla mnie zachwycające.

Pamięta zwłaszcza jednego, dystyngowanego pana w płaszczu i kapeluszu. Przychodził, ściągął nakrycie głowy, zakładał kibicowski szalik i całkowicie się zmieniał: krzyczał, wstawał, śpiewał. Po meczu ubierał płaszcz i znów był z powrotem eleganckim mężczyzną.

Nie zawsze jednak było tak przyjemne. - Na meczu Wisła - Legia nie wiedziała, gdzie się ma schować. - Bo czy można pod ławką? - pyta. - Tylu epitetów pod adresem naszego nazwiska jeszcze nie słyszałam - opowiada. - Zna pani zawodników Smudy? - Nie wszystkich z nazwiska, ale raczej tak. Ten Benisch jest całkiem fajny. - A nie żal Pani Boruca, że go brat wyrzucił? - Nie, Boruca nie żałujemy. - Mama też nie? - Nie, jego nie. To była słuszna decyzja, zgadzamy się: ja i Janek. Nie może być tak, by zawodnik miał do powiedzenia więcej niż Franek.

Bo trener jest jak Bóg - w tym rodzina zgadza się w stu procentach. Dyskusji z nim nie ma, to on podejmuje decyzje i to on dostaje za nie po głowie. - Czy brat boi się krytyki? - Przyzwyczaił się. Poza tym - twierdzą- on to lubi. To, czyli presję, adrenalinę i stres. I nawet przy świątecznym stole w Lubomi nie ucieka się od takich rozmów. Piłka, zawodnicy i Euro jest głównym tematem. - Pan mu coś doradza, czy poucza? - pytamy Janka, najmłodszego syna pani Smudowej. - Gdzieżbym śmiał. Brata nie można pouczać - uśmiecha się. - Zapewniam panie: skład reprezentacji nie powstawał tu, w Lubomi.

Janek

Janek to amator archiwista. Ma nagarania ze wszystkich meczów, w których na ławce trenerskiej zasiada brat. Zasiada to zresztą za dużo powiedziane. Skoki, okrzyki, machanie rękami, podnoszenie nóg - to tylko przecież niektóre z wielu zachowań trenera na murawie.

Czasami Franek wpada i prosi go: pokaż mi to albo tamto spotkanie, bo chcę coś sprawdzić. - Nawet on nie ma tak chronologicznie i dokładnie uporządkowanych płyt z meczami różnych reprezentacji i klubów - mówi z dumą Krystyna.
Bo Janek nie opuszcza prawie żadnego piłkarskiego spotkania. Zagraniczne ogląda i nagrywa przed telewizorem, na te krajowe jeździ razem z kuzynem Jackiem. Też Smudą. Tak będzie i teraz, podczas Euro. W przeciwieństwie do brata to cichy, spokojny mężczyzna. Nawet podczas meczu "ostatniej szansy" potrafi zachować stoicki spokój. - Kopaliście razem piłkę?

Janek: - Nie było szans, bo jestem od Franka młodszy 16 lat - uśmiecha się. - Ale pasję to chyba załapałem po nim.
Śledził od samego początku jego karierę: początki w Lidze Polskiej i Niemieckiej, potem pracę szkoleniową, aż po reprezentację.

Janek to absolwent AGH, zna Kraków jak własną kieszeń albo Lubomię. Kiedyś przez rok próbował trenować, ale stwierdził, że to nie dla niego. - Jeden w rodzinie wystarczy - śmieje się. - To zbyt stresujęce dla mnie.

Pracuje z samymi facetami. Czasami bywa to zmorą. - Po meczu zwłaszcza. Przekrzykują się, robią uwagi: dlaczego obsadził tego, a nie innego na tej pozycji? Oczywiście wiedzą najlepiej, co zrobić, by Polska wygrała - uśmiecha się Janek. - A ja przecież nie jestem rzecznikiem Smudy. - Ale skład na Euro się panu podoba? - Tak, jest optymalny.

Mówią, że jak jest dobrze i drużyna Smudy wygrywa, wszyscy w Lubomi klepią ich po ramieniu z uznaniem. Jak jest źle, suchej nitki nie zostawią. Zresztą teraz przed Euro każdy też ma swój osobisty interes do rodziny selekcjonera - bilety. - Dzwonią do nas chyba z całej Polski. Jakbyśmy PZPN-em byli - rozkłada ręce pani Krystyna.

Koledzy z boiska

Tylko jedno mają Smudzie za złe: że nie przyjeżdża do Lubomi na spotkania klasowe. - Choć trzeba przyznać, że zawsze honorowo wyśle pieniądze, byśmy się pobawili - opowiada Arkadiusz Staniek, kolego z boiska i szkoły.
Bo na spotkaniu takim, prócz wspomnień i mszy w kościele św. Magdaleny, jest także wielka potańcówka. Przy orkiestrze na żywo. A jak! - Ale proszę koniecznie napisać. Franku, my ubolewamy, że cię z nami wtedy nie ma. Może na kolejny jubileusz przyjedziesz? - A jak Franek grał? - Gorszy niż ja był w tym fusbolu- śmieje się pan Arkadiusz, którego spotykamy w restauracji Pod Grodziskiem. - Nie za dobry, nie za zły.

Grali "A" na "B" na całe boisko. - Mieliśmy kondycję. A na B, czyli dwie klasy podstawówki. - Ja byłem w "A", Francek w "B" - wyjaśnia. Po szkole zaś szli na łąki, gdzie walczyła Grabówka z Paprotnikiem i Lubomią. - Francek, pierun, grał w Paprotniku, bo to jego dzielnica była - uściśla.

I średnio się uczył. Tylko fusbol i dziewczyny.- Tak, za dziewczynami latał jak żaden z nas- mówi i ciągnie nas do gablotki klubu Lubomia tuż pod kościołem. - Musimy tu sobie zdjęcie zrobić. Tylko żeby mi napis było widać. I napisać mi koniecznie w artykule, że rzeźnik nasz klub sponsorował! Ważne pytania, czyli czy będzie dobrze? - Wyjdziemy z grupy?
Krystyna:- Musi tak być! Choć grupa jest bardzo wyrównana, prawda Janku? - A kto wygra? Janek: - To będzie wielka niespodzianka! - Brat zapewnia, że po Euro koniec z trenerką. Janek: - A tego to już bym nie był taki pewien. Gdzie by on bez tego żył?

Trwa plebiscyt na Superpsa! Zobacz zgłoszonych kandydatów i oddaj głos!

Wybieramy najpiękniejszy kościół Tarnowa. Sprawdź aktualne wyniki!

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska