MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Bunt w zagrodzie

Artur Drożdżak
Bunty chłopskie mają w Polsce długą tradycję, zwłaszcza gdy chłop staje w obronie własnej ziemi, krasuli lub przydomowej bimbrowni. W marcu 1920 r. powodem wzburzenia rolnika spod Skawiny była rekwizycja zboża.

Posterunek policji w Radziszowie raportował, że w zamiarze udaremnienia czynności ściągnięcia 175 kg żyta rolnik Jakub K. (lat 60), jego żona Katarzyna (lat 55), syn Franciszek (lat 30), córka Stefania (lat 25) oraz najmłodsza latorośl 15-letnia Aniela stawili opór przodownikom policji: Aleksandrowi D. i Władysławowi U. oraz zastępcy naczelnika gminy Michałowi K. przez, jak napisano, "rzeczywiste niebezpieczne pogróżki".

Według raportu, rolnik z rodziną, a zwłaszcza 15-latka "przez całą czynność służbową wyzywali policjantów, gdy ci sypali zboże do worków. Krzyczeli: wy rabusie w biały dzień, złodzieje, szubrawcy, kałmuki, dziady, zdychacie z głodu i przyszliście tu kraść. Ponadto, gdy już było zboże w workach, wyrwali je, wciągnęli przez sień do kuchni i czynność udaremnili. Po ściągnięciu odpowiedniej siły, dwóch dodatkowych funkcjonariuszy policji, czynność wykonano trzy godziny później, już bez obelżywych słów".

Dodatkowy zarzut postawiono gospodarzowi, że "lżył publicznie władzę państwową słowami, że sra na takie polecenie starostwa, czym władzę wystawił na pośmiewisko". Czyny te stanowiły zbrodnię gwałtu publicznego, więc prokurator wniósł sprawę do krakowskiego sądu i domagał się surowych kar: 3 miesięcy więzienia dla Jakuba K., dwóch miesięcy dla jego żony i córek oraz dla syna. Takie też wyroki zapadły.

W odwołaniu adwokat napisał, że stan sprawy przedstawiony w orzeczeniu jest przejaskrawiony a historia, "jaką codziennie spotykamy na wsi przy rekwizycji zboża, przez przodownika D. została przez jego fantazję podniesiona aż do rangi zbrodni". Przekonywał, że rodzina K. kontyngent dostarczyła wcześniej, więc rekwizycja musiała polegać na omyłce. Dlatego rolnik najpierw prosił komisję, by się z nią wstrzymała do następnego dnia. A on uda się do starostwa by wyjaśnić sprawę.

"Tej prośbie żandarm odmówił i natychmiast rozpoczął urzędowanie zabierając się do zboża obwinionego. Ktokolwiek psychikę naszego ludu wiejskiego zna, rozumie, że obwinionemu cała komisja przyjemną nie była, nie kwapił się wcale do udzielania jej pomocy, lecz takowej stawiał bierny opór, który objawił się tym, że nie pozwolił brać zboża na oko, lecz domagał się ścisłego odważenia. A następnie, gdy wagi nie było, nie chciał pójść po wagę, lecz tłumaczył, by sobie sami przynieśli i zboża sam nosić nie chciał ani też nie pozwolił tego uczynić swoim domownikom. Był to bierny opór, a oskarżeni nie dopuścili się czynności gwałtownej" - wyłuszczał adwokat.

Wnosił o wezwanie dwóch postronnych świadków, którzy mieli stwierdzić, że to żandarm odgrażał się obwinionym i 15-letnią Anielę lżył słownie. "Dopiero wtedy Jakub K. ujął się za córką i żal swój, jaki miał z powodu bezprawnej rekwizycji, wylał pod adresem żandarma, ale to było już po ukończonej przez nich czynności urzędowej" - napisał. Podkreślał, że jego klienci otrzymali kary "wprost drakońskie", a sąd nie uwzględnił okoliczności łagodzących, że nie byli karani i że działali w obronie swego zagrożonego dobra.

Sąd apelacyjny nie uwzględnił odwołania, bo stwierdził, że rekwizycja była legalna i nie wynikała z omyłki. "A bronić się należy na drodze legalnej, a nie używać przemocy własnej" - podkreślił. I dlatego tylko Anieli K. obniżył karę do 14 dni więzienia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska