Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Broad Peak, czyli polowanie na czarownicę

Przemek Franczak
Ciszej nad tym Broad Peakiem - apelują niektórzy, w sumie słusznie. Ja też ucichnę, ale za kilka akapitów, zresztą w tej medialnej zawierusze, którą na nowo wzniecił raport Polskiego Związku Alpinizmu, jeden głos więcej liczby decybeli znacząco nie zwiększy.

Spotkałem się z taką opinią, zarzutem wręcz, że media żerują na tej tragedii i o wiele lepiej by było, gdyby środowisko górskie wyjaśniało tę sprawę we własnym gronie. Zgadzam się. Ze wszystkim. I z tym, że wspinacze powinni roztrząsać ten delikatny temat po cichu, i z tym, że żerujemy jak cholera. Tyle tylko - myślę, że ludziom widzącym w podkręcaniu sprawy winę mediów należy się małe wyjaśnienie - że na żer zaprosił nas doskonały PR tej wyprawy, bez zarzutu działający do sądnego dnia. Nie byłoby tej całej medialnej napinki, a później gorącego przez tygodnie newsa, o którym dyskutowały nawet ludy wolące krajobrazy nizinne, gdyby nie precyzyjna marketingowa strategia przedsięwzięcia. "Lodowi wojownicy" uwiedli wszystkich, z nosami przyklejonymi do komputerów śledziliśmy kolejne relacje nadsyłane z Karakorum, cieszyliśmy z sukcesu, a potem... Wiadomo. Już to kiedyś napisałem - to było nasze nowe zbiorowe przeżycie. Medialnego młyńskiego koła nie dało się już wtedy zatrzymać.

Polacy stali się ekspertami od wysokogórskiej wspinaczki, himalaizm znów trafił pod strzechy, choć nie do końca w takiej formie, o jaką chodziło. Zwłaszcza że obraz tego środowiska oglądany dziś przez wszystkich daleki jest od wpajanego nam pokrzepiającego romantycznego wzorca, bliżej mu raczej do czasów i okoliczności, gdy gnojono Wandę Rutkiewicz. Zastanawiam się, po co komu taki raport PZA, w zasadzie skrojony pod tych, którzy szukali winnego tragedii na BP, czyli głównie pod potrzebujące prostych odpowiedzi media. Mam swój, dość krytyczny, stosunek do himalaizmu zimowego, a zwłaszcza do finansowania go z publicznych pieniędzy, ale do głowy by mi nie przyszło, żeby przy okazji takiego dramatu jak na BP urządzać polowanie na czarownice. A ściślej - jedną czarownicę. Naprawdę niewiele brakuje, żeby ktoś wskazał Adama Bieleckiego palcem i krzyknął: morderca!

Ja wiem, że w raporcie nie ma słów "wina", "winny". Ale odbiór jest jednoznaczny, tym bardziej że mało kto zada sobie trud przeczytania go w całości. Raport będzie więc jedynie paliwem do dalszej nagonki dla Bieleckiego i nie stanie się - wbrew nadziejom jego autorów - kodeksem innych, lepszych standardów zachowań w Himalajach. Po pierwsze dlatego, że Polski Himalaizm Zimowy zapewne przestanie istnieć, po drugie - nawet himalaiści mają duże wątpliwości, czy owe zachowania w tak ekstremalnych warunkach da się, że tak powiem, ustandaryzować.

Poza tym raport jest w paru miejscach zupełnie nielogiczny. Skoro podczas ataku szczytowego cała czwórka popełniła kilka kluczowych błędów (m.in. nie ustalając taktyki) i ignorowała zagrożenia, to nie za bardzo rozumiem, dlaczego odpowiedzialność spada wyłącznie na Bieleckiego i - w mniejszym stopniu - na Artura Małka. Bo przeżyli? Może popełnili błąd zostawiając resztę, ale - poprawcie mnie, jeśli się mylę - to chyba zdarza się na himalajskich szlakach. Poza tym każdy ma prawo do strachu. No i może to był jedynie skutek wszystkich pomyłek popełnionych tego dnia przez całą czwórkę?

Rozumiem rozpacz rodzin ofiar, ale ich bliscy tam nie zginęli dla, za, czy przez Bieleckiego. Zginęli za własne marzenia. Przeszacowali ryzyko, własne siły, podjęli złe decyzje. W Himalajach to się zdarza. Taki sport. Obarczanie za to winą Bieleckiego - bo przecież taki jest społeczny oddźwięk i pretensji rodzin, i raportu PZA - wydaje mi się, mówiąc eufemistycznie, bardzo nie fair.

Pojawiają się sugestie: gdyby Bielecki nie uciekł, to byłaby dla nich szansa. Może. Ale może też mielibyśmy pod Broad Peakiem cztery ciała. I nowy narodowy mit. Ale ponieważ dwóch wróciło, to mamy narodową jatkę.

Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska