Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Czas, kiedy Wawel był tylko dla Niemców

Piotr Rąpalski
http://audiovis.nac.gov.pl/obraz/6124/
http://audiovis.nac.gov.pl/obraz/6124/ fot. Narodowe Archiwum Cyfrowe
Niemcy odebrali Polakom ulice, domy, kina i kawiarnie. Wprowadzili godzinę policyjną, organizowali łapanki. Ale ten, kto myślał, że okupacja do tego się ograniczy, grubo się pomylił. Szybko zaczęły się aresztowania, pokazowe egzekucje. O mieście pod hitlerowskim butem, z dr Anną Czocher, autorką książki "W okupowanym Krakowie. Codzienność polskich mieszkańców miasta 1939-1945" - rozmawia Piotr Rąpalski.

Jak krakowianie dowiedzieli się o wybuchu wojny?
Słysząc bombardowania i odgłosy syren alarmu przeciwlotniczego. Zbudził ich hałas. Choć z wielu relacji wynika, że początkowo ludzie myśleli, że to np. burza czy ćwiczenia. Pierwsze bomby spadły na lotnisko Rakowice-Czyżyny. Bombardowano też radiostację na Dębnikach, obiekty wojskowe, np. koszary przy ul. Warszawskiej, dworzec kolejowy. Z nisko latających nad miastem samolotów ostrzeliwano nawet kamienice, ale to raczej w celu wywołania paniki. Zniszczenia w mieście były jednak niewielkie, choć ucierpiały też obiekty cywilne, np. klasztor Sióstr Miłosierdzia przy ul. Warszawskiej. Oficjalnie mieszkańcy dowiedzieli się o wybuchu wojny z radia.

Byli na nią gotowi?
Kopano rowy przeciwlotnicze, np. na Plantach, w parkach, ogrodach, podwórzach kamienic, gdzie mogli chować się przechodnie w czasie nalotów. W sierpniu władze miejskie apelowały, aby gromadzić zapasy. Wykupywano np. cukier, mąkę, kasze, wędzonki, konfitury, kiszoną kapustę, chleb. Ceny tego ostatniego obniżono, a zakazano podwyższać cen innych produktów, aby każdy mógł się zaopatrzyć. Wzmogła się także religijność krakowian, ale popularnością cieszyły się także horoskopy i przepowiednie. Ale powszechna była nadzieja, że wojny jednak nie będzie. Był to więc szok. Ponadto już pierwszego dnia przybywali do miasta uchodźcy ze Śląska, przynosząc wieści o przygniatających siłach niemieckich.

Wierzono w zwycięstwo? "Nie oddamy ani guzika"? Że pomoże Anglia i Francja?
Alianci wypowiedzieli wojnę Niemcom 3 września, a wtedy już wojsko i główne urzędy w mieście przygotowywały się do ewakuacji. Nie można tego porównać do stolicy, która wtedy była jeszcze daleka od oblężenia. Krakowianie wyczuwali, że dzieje się źle. Duży wpływ na nastroje miały plotki i fałszywe pogłoski rozsiewane przez agentów niemieckich, jak i przez ludność polską. Wypowiedzenie wojny przez aliantów nie przyniosło euforii czy uspokojenia. Już 4 września przyszło załamanie...

Ucieczka?
Ewakuował się sztab Armii Kraków i urzędy, w tym prezydent miasta Czuchajowski, wojewoda Tymiński i wielu urzędników. Tak zakładał plan. Nie była to samowola. Wywieziono też skarby wawelskie. Pozostał na stanowisku wiceprezydent Klimecki. Mimo zawieruchy miasto funkcjonowało. Wodociągi, elektrownia, tramwaje. Powołano ponadto Obywatelski Komitet Pomocy skupiający zasłużonych dla miasta obywateli pod przewodnictwem arcybiskupa Sapiehy. Komitet zajmował się miastem, zorganizował Straż Obywatelską do pilnowania porządku. Ale samorzutnie uchodziło wielu zwykłych ludzi - głównie mężczyźni i młodzież, jako grupy najbardziej narażone na represje. Oblicza się, że mogło być to nawet kilkadziesiąt tysięcy osób. Podążano na wschód. Okazało się jednak, że ci, którzy pozostali w Krakowie podjęli lepszą decyzję. Kolumny uchodźców były ostrzeliwane, ci, którym udało się wrócić, zastali splądrowane domy i sklepy lub już Niemców w swoich mieszkaniach...

Ci wkroczyli 6 września. Jak to przebiegało?
Pierwsze jednostki dotarły wcześnie rano. Od strony południowej i częściowo od zachodniej. Miasto nie było bronione. Wywieszono białe flagi, aby dać o tym znać armii niemieckiej i uniknąć zniszczeń. Przyszłych okupantów "powitał" na moście Piłsudskiego wiceprezydent Klimecki. Niemcy, chcąc zabezpieczyć się przed ewentualnymi atakami, wzięli do niewoli zakładników, 25 osób, w tym członków OKP. Zatrzymani zostali przez kilkanaście godzin, aby żołnierze mogli opanować miasto. Defilady nie było, choć kolumny niemieckie okrążyły parę razy Rynek Główny.

Czy okupant od razu stosował terror?
W pierwszych dniach zachowywali się w miarę "kulturalnie", jak na warunki wojenne. Wiele osób relacjonuje, że miało nadzieję, że to będzie okupacja podobna pierwszej wojnie. Czytałam np. relację żydowskiej lekarki, która zakładała, że okupant przeniesie ją najwyżej do pracy w innym miejscu. O ile Polaków traktowano w miarę przyzwoicie, poza wyrzucaniem ludzi z domów, aby znaleźć kwatery dla napływających do miasta Niemców, to ludność żydowska od razu poczuła brutalność okupanta. Żydzi mieli oznaczyć sklepy i warsztaty gwiazdami Dawida, co niejednokrotnie ułatwiało ich plądrowanie, nakazano im też noszenie opasek i wykorzystywano do zasypywania rowów przeciwlotniczych. Polityka rasowa szybko wkroczyła do Krakowa.

Jakie warunki postawiono mieszkańcom?
Był cały wysyp zarządzeń. Okupantowi zależało przede wszystkim na normalizacji sytuacji w mieście. W kolejnych tygodniach wzywano, pod groźbą surowych kar, do powrotu na przedwojenne miejsca pracy urzędników i funkcjonariuszy państwowych, pracowników policji, poczty, kolei itd. Regulowano sprawy związane z wynajmem mieszkań, reglamentacją żywności. Zakazano słuchania radia, wprowadzono godzinę policyjną...

Od której?
W pierwszym etapie okupacji, do grudnia 1942, trwała 5-6 godzin. Zaczynała się o 23. Ale później na ulice nie wolno było wychodzić nawet od 18 do rana. Zmianę wprowadzono tuż przed Wigilią. To mocno sparaliżowało życie. Rzucono się do świątecznych przygotowań, wszyscy wszystko chcieli załatwić jak najszybciej. To była forma represji za zamachy na niemieckich cywilów i żołnierzy. Za nieprzestrzeganie godziny policyjnej groziły sankcje, od spędzenia nocy w areszcie po obóz karny. Posiadanie dokumentów umożliwiających poruszanie się po mieście w czasie jej trwania stało się okupacyjnym przywilejem. Ale ulice miasta pustoszały jeszcze przed godziną policyjną, ponieważ w mieście obowiązywało zaciemnienie. W okresie święta zmarłych okupant wydawał nawet rozporządzenia dotyczące godziny gaszenia świec na cmentarzach.

Propaganda?
Szybko pojawiły się "szczekaczki" - głośniki na ulicach. Trąbiły o niemieckich sukcesach, dyscyplinowały mieszkańców. Pojawiła się też prasa w języku polskim, ale koncesjonowana przez Niemców. Przejęli Ilustrowany Kurier Codzienny, który próbował udawać dawne pismo. Kontynuowano jego numerację. W październiku zacznie ukazywać się "Goniec Krakowski" również kontrolowany przez okupanta. Polacy nazywali go "podogońcem" lub "gadzinowcem". Ale wielu kupowało ze względu np. na ogłoszenia drobne, publikowane rozporządzenia władz okupacyjnych, drobne informacje lokalne i kroniki kryminalne. Oczywiście, w "Gońcu" wybrzmiewała też propaganda niemieckich sukcesów frontowych. Były też opowiastki neutralne o niskim poziome literackim, opowiadania odcinkowe, romansidła.

Już we wrześniu dochodziło do rozstrzeliwań?
Widać było grupy polskich żołnierzy branych do niewoli, ale nie było jeszcze pokazowych egzekucji na ulicach. W pierwszych dniach najbardziej odczuwalne represje to wyrzucanie ludzi z domów. Często zapewniano, że wyznaczy się im nowe miejsce, ale wiele osób lądowało na bruku. Kraków przez cały okres okupacji można nazwać miastem na walizkach. Polacy przerzucani byli z lepszych dzielnic do gorszych. Później żydzi do getta do Podgórza, a Polacy na ich miejsca. Jeśli ktoś zatrzymał swoje mieszkanie, było to dobro samo w sobie. W pierwszych tygodniach okupacji szczególnie inteligencję dotknęło pozbawianie dachu nad głową...

Później spotkał ją jeszcze gorszy los...
Pierwszym wydarzeniem, bez precedensu, które wstrząsnęło Krakowem, było aresztowanie profesorów - Sonderaktion Krakau. Naukowców, głównie z UJ i Akademii Górniczej, zaproszono do Collegium Novum, aby przedstawić stosunek III Rzeszy do nauki i szkolnictwa wyższego. Spotkanie okazało się pułapką. Zostali aresztowani. Najpierw trafili do koszar przy Mazowieckiej, później do Wrocławia, a następnie do obozu Sachsenhausen. Wielu zmarło. Następnie aresztowania objęły profesorów szkół średnich, uderzano także w elity innych zawodów. Polska inteligencja to obok Żydów główne ofiary początków okupacji...

Później było jeszcze gorzej?
Terror narastał. Rozstrzeliwano ludzi za miastem i na terenie obozu w Płaszowie. W dalszych latach okupacji rozpoczęły się pokazowe egzekucje. Pierwsza miała miejsce 26 czerwca 1942 r. koło dworca kolejowego w Płaszowie, kilka dni później kolejna na Woli Duchackiej. Ciał powieszonych nie zdejmowano kilka dni, aby jak najwięcej osób mogło je zobaczyć. W przypadku rozstrzeliwań (np. przy ul. Botanicznej w 1944 r.) ciała pozostawiono na ulicy przez kilka godzin. Chodziło o zastraszenie społeczeństwa. Niemcy często się przy ciałach fotografowali, co zwiększało makabryczność sytuacji.

Przeprowadzano łapanki?
Łapanki mocno zapadły w pamięci krakowian. Stały się elementem codzienności od początku okupacji. Odbywały się na ulicach i placach, gdzie gromadziła się większa ilość osób. Głównym ich celem było pozyskanie osób na roboty do Rzeszy. Jednak najsłynniejsza krakowska łapanka 6 sierpnia 1944 r. miała zapobiec ewentualnym wystąpieniom w Krakowie solidaryzującym się z powstańczą Warszawą. W ręce okupanta wpadło wówczas około 6 tys. osób.

Podobno pół Krakowa nie było dostępne dla Polaków.
Niemiecką dzielnicę stworzono na zachodzie i w centrum miasta. Ul. Królewską zamieniono na Reichstrasse, gdzie zbudowano niemieckie osiedle. Park Krakowski był nur für Deutsche. Park Jordana też. Zabroniono wchodzić na Wawel.

Polak musiał się zastanowić nawet, gdzie napić się kawy.
Hawełka, Feniks, Wenzl, hotele Grand, Polonia, Pollera były tylko dla Niemców. Mieli też swoje kina - "Świt" przemianowane na "Urania" w budynku Filharmonii i kino "Scala" (dziś teatr Bagatela).

To gdzie Polak mógł wejść?
Rynek i okolice były dzielnicą mieszaną. Kultowym miejscem była Kawiarnia Plastyków. Gromadziły się tam elity, bohema. W 1942 aresztowano tam około 200 osób, które przetransportowano do KL Auschwitz. Kin dla Polaków było sześć: "Uciecha", "Apollo", "Atlantic", "Stella", "Sztuka", "Wanda".

Co grano w kinach?
Niemcy wpuścili do kin polskie filmy zrobione przed wojną, ale jeszcze niewyświetlane. Były bardzo popularne. Okupacyjną "premierę" miał np. "Sportowiec mimo woli" z Adolfem Dymszą.

Ale przecież "tylko świnie siedzą w kinie"...
Seanse poprzedzały niemieckie filmy propagandowe. Podziemie postawiło ostre zakazy, ale ludzie w trudnym okresie szukali rozrywki.

Czy symbolem okupacji było zburzenie pomnika Mickiewicza?
Wcześniej zburzono pomniki Kościuszki na Wawelu i Grunwaldzki. Ale fakt, zburzenie pomnika Mickiewicza wzmogło nienawiść do okupanta. Nie znajdowano uzasadnienia ideologicznego. To wywarło wrażenie nie tylko na elitach, ale też na ludziach niewykształconych. Niemcy teren po monumencie wyczyścili, zakryli płytami. Mimo to mieszkańcy omijali je, jakby pomnik nadal stał.

Czy można powiedzieć, że krakowianie mieli lżejszą okupację?
Trudno tak to określić. W pierwszej połowie okupacji Niemcy traktowali Kraków wyjątkowo, trochę jak okupowane miasta Europy zachodniej. Prowadzili inwestycje budowlane, modernizowali sieć komunikacyjną - z myślą o własnym komforcie. Ale nie ma takiej wartości materialnej, która mogłaby zrekompensować ofiary. W początkowym okresie faktycznie terror nie był szalejący, ale później przybrał na sile. Zginęła prawie cała ludność żydowska, dotkliwe ofiary poniosła też polska społeczność. Nie może być mowy o "aksamitnej" okupacji.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska