Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sadownicy z regionu nowosądeckiego wspólnie podbijają rynek

Stanisław Śmierciak
Nowy proboszcz parafii w Łącku ks. dr Janusz Paciorek przekonuje, że jabłko to jest rajski owoc
Nowy proboszcz parafii w Łącku ks. dr Janusz Paciorek przekonuje, że jabłko to jest rajski owoc Stanisław Śmierciak
Sadownicy z regionu nowosądeckiego coraz lepiej radzą sobie na krajowym i zagranicznych rynkach. W Polsce głównymi odbiorcami ich jabłek są wielkie sieci handlowe - Carrefour i Biedronka. Zagraniczni nabywcy pochodzą głównie ze Wschodu.

Polska jest największym producentem jabłek w Europie. Eksportuje milion ton owoców konsumpcyjnych i 2 mln ton przemysłowych. Głównym odbiorcą są kraje byłego ZSRR. Sądeccy sadownicy doskonale orientują się w niuansach eksportu do Rosji, choć czasem zdarzają się ograniczenia związane z cłem na produkty żywnościowe.

- W takiej sytuacji jabłka jadą do Rosji nie bezpośrednio, ale dzięki pomocy pośredników. Najpierw towar trafia do Serbii i przez tamtejsze firmy w końcu dociera na rynek rosyjski - zdradza jeden z sadowników. Nie kryje, że dzięki pomocy zagranicznych pośredników sadownicy nie tracą finansowo. Wtedy tylko indywidualni konsumenci w Rosji drożej kupią polskie jabłka. Sadownicy dbają też o polski rynek. Aby mieć do niego dostęp, sądeccy hodowcy z niewielkimi gospodarstwami łączą się w grupy producenckie.

- Dopiero tak stają się partnerami dla wielkich sieci handlowych - zaznacza starosta nowosądecki Jan Golonka, który sam jest sadownikiem. W regionie działa już kilka takich sadowniczych grup producenckich. Największa - Owoc Łącki - zrzesza 40 gospodarzy. Każda dysponuje nowoczesnymi przechowalniami, które mogą pomieścić co najmniej 5 tys. ton owoców. W piątek kolejny obiekt uruchomiła grupa Zelsad w Tęgoborzu. Komory magazynowe mają atmosferę i temperaturę tak regulowaną, aby jabłka zachowały wszystkie walory nawet do zbiorów w następnym roku. Do sortowania sadownicy "zatrudnili" robota. Dzień wcześniej nowy zakład wspierający sadowników uruchomiono w Olszanie (grupa Olsad). Jabłka nie są tam przechowywane, ale przetwarzane na soki i koncentraty. Każdego dnia 600 ton owoców.

- Najbardziej opłaca się sprzedaż jabłek deserowych w kartonach - zaznacza sadownik Stanisław Zelek. Muszą być niemal jednakowej wielkości, a w kartonach trzeba układać ręcznie.

- Od kilku lat łatwiej znaleźć kupca na 5 tys. ton owoców niż na 100 ton - mówi Stanisław Zelek, właściciel dużego sadu w Tęgoborzu.

Jak uważa, dziś większą sztuką od wyhodowania pięknych i smacznych jabłek jest ich sprzedanie. Tym bardziej że w całym regionie jest ponad 3 tys. ha sadów i ciągle przybywa nowych upraw owoców. Według szacunków tegoroczne plony (głównie jonagold i jonagored) będą na podobnym jak rok temu poziomie - ok. 130 tys. ton.

Sad musi mieć przechowalnię

Rozmowa z Pawłem Stawarzem, sadownikiem, wójtem gminy Jodłownik

Wiosną zapowiadał się znakomity rok dla sadowników, ale nastała susza.
Mimo długotrwałego braku opadów nie jest aż tak źle w sadach. Sporo jabłek spadło z gałęzi, część pozostałych nie osiągnęła rozmiarów, jakie byłyby przy dobrym nawodnieniu, ale te, które teraz zbieramy, są ładne i smaczne.

Mówmy konkretnie. Ile tych jabłek mogło być w sadach, a ile jest rzeczywiście?
Współczesny sad gwarantuje plonownie sięgające 80 ton z hektara. Takie zbiory będą w niektórych polskich sadach również w tym roku. Niestety, nie na Sądecczyźnie i ziemi limanowskiej.

No to ile zbiorą sadownicy w Beskidach?

Oceniam swoje osiem hektarów i sady sąsiadów, które są w tradycyjnym jabłkowym zagłębiu, czyli w rejonie wsi Jodłownik, Szczyrzyc, Góra Świętego Jana. Zbieramy tutaj około 50 ton jabłek z hektara, ale tylko 30 spełnia wymogi owoca konsumpcyjnego. Pozostałe to tańsze jabłka przemysłowe.

Jaka to różnica dla sadownika? Zbierze, sprzeda, ma spokój i pieniądze.
Oczywiście, że zbierze i sprzeda. Po to ma sad, wkłada pracę i wielkie pieniądze w jego pielęgnację. Kwestia istotna, w jakiej cenie sprzeda.

W jakiej cenie dziś można sprzedać jabłka?
Te najlepsze, konsumpcyjne, w bardzo dobrej. Za skrzynkę z 15 kilogramami sadownik dostawał 15 sierpnia 40 zł. To ponad 2,5 ł złotego za kilogram. Marzenie! Teraz jest tylko 1,6 zł za kilo. Mówię o cenach z rejonu Jodłownika, gdzie mam sad. Te wahają zależnie od regionu, odmian, nawet dnia tygodnia.

Zimą i na wiosnę ceny będą wyższe?

Co roku jest taka szansa, więc sadownicy budują przechowalnie. Drogie, ale opłacalne.

A jabłko dla przemysłu nie jest opłacalne?

To może być w niekorzystnej sytuacji zaledwie 7 groszy za kilogram, a w korzystnej 40. Nawet łatwość jego zbioru i transportu luzem nie może dać sadownikowi zysku porównywalnego z tym za jabłko deserowe.

Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Sadownicy z regionu nowosądeckiego wspólnie podbijają rynek - Gazeta Krakowska

Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska