Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

187 mln złotych zalegają miastu lokatorzy mieszkań komunalnych

Piotr Rąpalski
Osoby mieszkające w lokalach gminnych zalegają miastu olbrzymią kwotę 187 mln zł. Aż 4100 mieszkań komunalnych zajmowanych jest bez umowy. 11470 mieszkańców straciło do nich prawo głównie z powodu niepłacenia czynszu.

Część dłużników stara się spłacać dług i np. zatrudnia się wykonując prace społeczne. Inni idą w zaparte, nie płacą i procesują się z gminą. Sprawy często kończą się wyrokami o eksmisję. Podobnie jest z lokalami użytkowymi. Ich najemcy zalegają gminie 22 mln złotych. To głównie stowarzyszenia i fundacje działające prospołecznie. Wśród dłużników są też firmy. Tu również liczne sprawy mają finał na wokandzie.

Długi ciągle rosną. W roku 2011 w lokalach mieszkalnych zaległości sięgały kwoty około 156 mln zł, w 2012 r. - 177 mln zł. W tym roku to już 10 mln zł więcej. - Dług rośnie, bo lokale gminne zajmują głównie osoby ubogie, a tych, wbrew pozorom, w Krakowie jest bardzo dużo - mówi Anita Wójcik, zastępca dyrektora Zarządu Budynków Komunalnych.

- Ludzie przede wszystkim wydają pieniądze na artykuły pierwszej potrzeby, jedzenie, ubrania, wyprawkę do szkoły dla dzieci. Czynsz schodzi na drugi plan - zauważa. W lokalach użytkowych zadłużenie wzrosło w ciągu roku o 1 mln zł.

Gmina na wiele sposobów próbuje radzić sobie z problemem. Po pierwsze, umożliwia wykup lokali przez mieszkańców z 90-proc. bonifikatą. Ale takich spraw nie jest dużo, bo ci, którzy mogli mieszkania wykupić, już to dawno zrobili. Pozostałym trudno uzbierać takie kwoty i dalej popadają w długi.

Drugi sposób to rozkładanie należności na raty. Ale na razie dotyczy to tylko 10,5 mln zł z łącznej należności 187 mln zł. Ponadto mieszkańcy czasem zdobywają większą sumę, aby zapłacić część długu, by na jakiś czas uspokoić żądania gminy.

W I półroczu 2013 r. doszło do 165 wpłat powyżej 5 tys. zł, co dało kwotę 1,7 mln zł. Rekordzista zapłacił jednorazowo 51 tys. zł!

Sposobem jest też program oddłużania przez prace społeczne. Bierze w nich udział około 50-80 bezrobotnych osób, jedną z nich jest Ewa Oryksy. - Mój dług to dziś ok. 15 tys. zł. Odkąd biorę udział w programie spłaciłam 2 tys. zł. To może niewiele, ale czuję, że staram się poprawić moją trudną sytuację. Czynsz płacę już na bieżąco - opowiada kobieta. Zajmuje się głównie sprzątaniem budynków gminnych. Zarabia ok. 800 zł. Połowę oddaje na spłatę długu, resztę może wydać na własne cele. Mieszka przy ul. Zdrowej w 45-metrowym mieszkaniu z córką, siostrą, bratem i matką.

- Inne osoby sprzątają forty Twierdzy Kraków, porządkują zieleńce, sprzątają w budynkach, instalują elementy małej infrastruktury w mieście - mówi Marta Chechelska, rzeczniczka Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej, który prowadzi nowatorski program.

- Już nie tylko bezrobotni będą mogli z niego skorzystać. Teraz rozszerzymy go na emerytów, rencistów i pracujących na niepełny etat - dodaje. Takie osoby będą musiały oddawać 80 proc. zarobku na spłatę długu.

Ale są też osoby, które migają się od spłacania i nie chcą szukać pomocy. Tu gmina najczęściej występuje do sądu o eksmisję. Problem w tym, że eksmitowanym trzeba zapewnić lokal socjalny, a tych brakuje. Czynsz wynosi w nich tylko 1,54 zł/mkw., ale wystarczy, że mają 10 mkw. powierzchni i 5 mkw. na członka gospodarstwa domowego. Obecnie wykorzystywanych jest 1388 takich mieszkań. Tymczasem trzeba jeszcze 1737 lokali dla osób eksmitowanych z budynków gminy oraz 1163 mieszkań dla ludzi, których eksmitowano z mieszkań prywatnych. Co gorsze, gmina w tym przypadku, gdy nie jest w stanie zapewnić lokalu, musi płacić prywatnym właścicielom odszkodowania. W 2011 roku wydała na ten cel 4,6 mln zł, w 2012 - 5,6 mln zł, a w I półroczu 2013 - 3,7 mln zł.

Kolejny problem to lokale użytkowe, które zajmują zadłużone firmy i stowarzyszenia. Tym instytucjom, które chcą spłacić dług, gmina nalicza 100 proc. czynszu. Tym, które nie chcą ani płacić, ani wydać lokalu - 200 proc. Sprawy dotyczą łącznie 50 lokali w całym mieście, którym wypowiedziano umowy najmu.

Gmina w 2011 r. odzyskała lokal teatru Scena Moliere przy ul. Szewskiej, który zajmowały stowarzyszenie i spółka aktora Artura Dziurmana. Miasto nadal próbuje wyegzekwować od nich dług w wysokości 1,7 mln zł.

Podobny problem to lokal 429-metrowy przy ul. św. Jana 2, zajmowany przez Fundację Turleja od 2003 r. Umowa została wypowiedziana w 2011 roku, po tym jak fundacja popadła w długi. Obecnie sięgają prawie 400 tys. zł. Lokal pozostaje zamknięty, gmina nie może do niego wejść. Wcześniejszy najemca miał konflikt z prawem, został oskarżony o oszustwa finansowe. Aby przejąć lokal gmina walczy o wyrok eksmisyjny w sądach. Egzekucją długu zajął się komornik.

W sumie 200 mln zł długów to pokaźna suma, którą miasto mogłoby wykorzystać na inwestycje. Co radni o tym sądzą? - Te pieniądze są nas wszystkich, mieszkańców. Należy je odzyskać. Są osoby znajdujące się w trudnej sytuacji finansowej, ale i takie, które unikają płacenia, mimo że mają środki - mówi Bogusław Kośmider, przewodniczący rady miasta. Potwierdza, że był kiedyś taki pomysł, by umorzyć wszystkie długi.

- Ale uznaliśmy, że to byłoby niesprawiedliwe wobec tych osób, które ciężko pracują i czynsz płacą - dodaje Kośmider.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska