Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tatry: ze szlaku zniknęła 40-metrowa asekuracja

Łukasz Bobek
Na Łomnicę można pieszo wejść tylko z przewodnikiem.
Na Łomnicę można pieszo wejść tylko z przewodnikiem. fot. Jan Latała
Zuchwała kradzież w Tatrach Słowackich. Zniknęło ok. 40 metrów łańcucha asekuracyjnego na szlaku na Łomnicę (2632 m). Przyrodnicy ze słowackiego parku narodowego są zaskoczeni. Nie mają pojęcia, kto to zrobił. Na pewno nie byli to pospolici złomiarze, bo łańcuchy znajdują się w terenie, do którego niełatwo się dostać.

- Zniknęła część łańcuchów w dolnej części szlaku - mówi Dominik Michalik ze słowackiego parku narodowego TANAP.

Jak wyjaśnia z kolei Jozef Janiga, naczelnik Horskiej Zachrannej Służby (słowacki odpowiednik Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego), szlak, z którego zniknęły łańcuchy, nie jest udostępniany dla wszystkich. Mogą tam się dostać jedynie osoby idące z wykwalifikowanym przewodnikiem wysokogórskim. Łańcuchy znajdowały się na wysokości ok. 2200 metrów - powyżej Łomnickiej Przełęczy.

- Byłem tam niedawno i rzeczywiście nie ma tam łańcuchów. Pozostały tylko kotwy. Jednak dalej, już w górnej części, łańcuchy są nieruszone - mówi Andrzej Miklera, polski przewodnik tatrzański i ratownik TOPR. Jak dodaje, bez nich też da się tamtędy przejść, jednak mniej doświadczonym turystom może top przysporzyć problemów.

Kto mógłby ukraść łańcuchy z Tatr? Wiadomo, że na ich demontaż nie wyraził zgody słowacki park. Sami przyrodnicy o sprawie mówią niechętnie. - Mamy swoje podejrzenia, co do środowiska, ale konkretnej osoby nie znamy - mówi Dominik Michalik. Incydent został zgłoszony słowackiej policji.

Juro Husovsky, mieszkaniec Tatrzańskiej Łomnicy, mówi, że do kradzieży doszło ok. miesiąc temu. - Nie wiem jednak, komu mogło na tym zależeć, by ich tam nie było. To bardzo dziwna sprawa - dodaje Juro.

Nieoficjalnie mówi się, że być może to robota kogoś ze środowiska słowackich przewodników wysokogórskich. Na forach internetowych użytkownicy podejrzewają, że przewodnicy demontując łańcuch chcą bronić swoich interesów. Na Łomnicę i wiele innych słowackich szczytów teoretycznie turyści mogą wchodzić tylko pod ich opieką, a usługa przewodnicka nie jest tania (minimum kilkaset zł). Pewnie dlatego wielu miłośników gór, zwłaszcza z Polski, decydowało się na samotne, nielegalne wypady.

- Moim zdaniem, nie ma co spekulować i mieszać w to przewodników - mówi Marek Travniček, przewodnik tatrzański ze Słowacji. - Jeżeli ktoś umie chodzić po górach, bez łańcuchów na Łomnicy też sobie poradzi.

To nie pierwszy przypadek, gdy w niejasnych okolicznościach ze słowackich szczytów znikają łańcuchy. Przed laty zdjęte zostały te w drodze na Gerlach czy na Baranie Rogi.

Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska