Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kamienica chce budować elektrownie na Kamienicy

Stanisław Śmierciak
Kamienica Gorczańska niesie dość wody, aby zakręcić turbinami kilku małych elektrowni
Kamienica Gorczańska niesie dość wody, aby zakręcić turbinami kilku małych elektrowni Stanisław Śmierciak
W gminie Kamienica wkrótce może powstać kaskada pięciu, a nawet siedmiu małych elektrowni wodnych na rzece Kamienicy. Inicjatywa sprzed pięciu lat ma realne szanse, albowiem teraz wytwarzanie takiej energii stało się bardziej opłacalne. Kamienica Gorczańska lub, jak nazywają ją inni, Kamienica Łącka, już od kilku lat porusza turbinę małej elektrowni wodnej we wsi Zabrzeż, należącej do sąsiedniej gminy Łącko. Prywatny właściciel kokosów nie zbija, ale co miesiąc zyskuje za sprzedany prąd równowartość godziwej pensji.

Przykład działa najskuteczniej, dlatego w gminie Kamienica pomyślano o podobnych elektrowniach. Starania trwają od 2008 roku. Ich budowa wymaga uzgodnień m.in. z Ministerstwem Skarbu Państwa, dlatego pertraktacje zaczęto od ówczesnego wiceszefa tego resortu, którym był Michał Krupiński, wywodzący z powiatu limanowskiego.

Projektowana budowa kaskady energetycznej była już na etapie konkretów. Inwestorem miała być spółka z Jeleniej Góry, eksploatująca małe elektrownie wodne w Sudetach. Zamierzano połączyć funkcję energetyczną i retencyjną przedsięwzięcia. Uzgodnienia nie następowały jednak tak szybko, jak oczekiwali potencjalni inwestorzy, i sprawa powędrowała w urzędnicze szuflady.

- Wracamy do budowy elektrowni, bo teraz mogą one sprzedawać swój prąd trzy razy drożej niż ten z wielkich elektrowni - mówi dr Władysław Sadowski, wójt gminy Kamienica. - Taka cena czyni atrakcyjnym inwestowanie w nieduże elektrownie wodne. Budowniczy czekałby na zwrot kosztów nie pół wieku, a dziesięć, piętnaście lat. Ta perspektywa staje się nęcąca.
Kasę gotowi są wyłożyć górale gorczańscy, jak też przedsiębiorcy z innych stron. Jedna mała elektrownia kosztuje od 0,5 mln do miliona złotych.

- Budowa nie powinna być problemem, skoro w dawnych czasach też woda kręciła koła napędzające tartaki, młyny, folusze, a w naszej Kamienicy nawet urządzenia huty żelaza, po której już od dawno nie ma śladu - przekonuje Mieczysław Franczyk, szanowany mieszkaniec gorczańskiej gminy. - To powrót do lokalnej tradycji i "czysta" produkcja prądu, więc takie przedsięwzięcie nie powinno przeszkadzać ekologom.

Górale chcą, żeby budowę małych elektrowni połączyć z tworzeniem małych zbiorników retencyjnych. Kamienica potrafi bowiem być bardzo groźna podczas powodzi i jej częściowe ujarzmienie zapewniłoby spokój mieszkańcom.

Takie połączenie funkcji inwestycji nieco jednak komplikuje sprawę. Konieczne są bowiem kolejne uzgodnienia, nie tylko w zakresie ochrony środowiska, ale też własności terenów. Te należą do Lasów Państwowych i zarządów gospodarki wodnej.

Władysław Sadowski, wójt gminy Kamienica

Dobrze wiemy, w których miejscach rzeka Kamienica nadaje się do uruchomienia minielektrowni wodnych o mocy od 20 do 50 kilowatów. Musi tam płynąć sporo wody w ciągu całego roku, a spadek koryta ma być znaczny. W samej Kamienicy to rejon amfiteatru Saturn i ulokowanego poniżej zabytkowego dworu w centrum miejscowości. Tam mogą działać dwie turbiny. W dół nurtu odpowiednie jest miejsce w Kamienicy Dolnej, blisko szkoły. W górę rzeki dogodne lokalizacje są w Szczawie, obok przysiółków Bukówka, Białe i Bulandy.

Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska