Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jak weterynarz z Bochni rusza na wyprawę życia

Małgorzata Więcek-Cebula
Maciej Pawulski  z żoną i bliźniakami podczas ostatniego z treningów przed wyjazdem
Maciej Pawulski z żoną i bliźniakami podczas ostatniego z treningów przed wyjazdem archiwum rodziny
Jest jednym z najlepszych bocheńskich weterynarzy, w swoim gabinecie przeprowadza skomplikowane zabiegi ratujące życie czworonogom. W wolnych chwilach wędruje po górach i pływa kajakiem. W piątek razem z grupą przyjaciół leci do Arizony, aby spłynąć Wielkim Kanionem Kolorado.

Do tej wyprawy 33-letni Maciej Pawulski przygotowywał się od trzech lat. - W zasadzie od telefonu, jaki odebrałem w 2010 r. od mojego kolegi z klubu kajakowego Bystrze, działającego przy Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie - wspomina.

Ten kolega to Krzysztof Potaczek. Na spływ Wielkim Kanionem zapisał się już w 1994 r. I czekał. Początkowo organizatorzy spływu zapewniali, że potrwa to około 5 lat - okazało się, że ten okres wydłużył się do lat... 19.

- Tam jest faktycznie bardzo duża kolejka, tysiące ludzi z całego świata chcą skorzystać z tej możliwości. Trzeba więc cierpliwie czekać - wyjaśnia Tomasz Jakubiec, inny z uczestników wyprawy do Arizony.

W sumie z Polski pojedzie tam 13 osób. W całej kajakarskiej ekipie będzie jeszcze dwóch Amerykanów oraz Kanadyjczyk polskiego pochodzenia. Przed nimi 18 dni wspaniałej, ale także bardzo niebezpiecznej przygody. Do pokonania mają blisko 500 kilometrów w ekstremalnych warunkach. Popłyną w skwarze sięgającym 50 stopni Celsjusza i o 40 stopni chłodniejszej wodzie. Jeśli w takich okolicznościach zdarzy się wywrotka, a zdarzają się często, to człowiek ma zaledwie ok. 8 minut, żeby się wydostać z wody - potem można umrzeć z powodu szoku termicznego i wychłodzenia.

- Ze względu na to, że ta wyprawa jest dość niebezpieczna, przygotowywaliśmy się do niej bardzo solidnie. Każdy z nas jest odpowiedzialny za coś innego. Ja, z racji wykonywanego zawodu, odpowiadam za opiekę medyczną - opowiada Maciej Pawulski, który od kilku dni pakuje walizki.

Musi zabrać z sobą wszystko, co jest potrzebne człowiekowi w ekstremalnych warunkach. Większe rzeczy zostały już wysłane do Arizony. Na miejscu jest już np. jednoosobowy kajak, którym bochnianin popłynie.

Dla Pawulskiego, który od czterech lat uprawia kajakarstwo górskie, wyjazd to spełnienie marzeń. Bocheński weterynarz zdaje sobie sprawę z tego, że jest to wyprawa życia.

Jest jednak jeszcze druga strona medalu. W domu zostaje żona i czteromiesięczne bliźniaki - Franio i Kalinka. - Tej rozłąki z rodziną boję się najbardziej, dlatego radość z wyprawy przeplata się ze smutkiem, że muszę ich zostawić - mówi weterynarz.
Ze względu na miejsce spływu, uczestnicy wyprawy będą mieć z sobą tylko telefon satelitarny. - Nic innego w tamtym terenie nie będzie działać, więc kontakty z rodziną będą mocno ograniczone - mówi z żalem Maciej Pawulski.

Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska