Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ścigany za zabójstwo na ul. Żywieckiej Wojciech Lesiak ps. Wojtas nie pojawił się w sądzie

Artur Drożdżak
Wojciech Lesiak ps. Wojtas
Wojciech Lesiak ps. Wojtas fot. Policja
Wojciech Lesiak ps. Wojtas to dziś najbardziej poszukiwany kibol w Małopolsce. 22-latek jest ścigany listem gończym, za to, że 13 czerwca zabił maczetą 23-letniego Łukasza D. na ul. Żywieckiej w Krakowie. Nic więc dziwnego, że nie zjawił się w krakowskim sądzie na swoim procesie dotyczącym malowania kibolskich napisów na drugim końcu miasta - na pawilonie handlowym przy ul. Siemaszki. Wtedy również miał przy sobie maczetę. Wyrzucił ją na widok interweniującej straży miejskiej.

Czytaj także: Zabójstwo na Żywieckiej. Jest list gończy za "Wojtasem"

- Mają państwo kontakt z klientem? - pytał obrońców Lesiaka sędzia Artur Żurawik. Ci zaprzeczyli. Dlatego jego proces został odroczony - Sąd Rejonowy dla Krakowa-Krowodrzy, gdzie toczy się sprawa o zniszczenie mienia (czyli malowanie graffiti), chce poznać postępy policyjnych poszukiwań zbiega podejrzanego o zabójstwo.

Udało nam się porozmawiać ze strażnikiem miejskim, który ujął Lesiaka na gorącym uczynku, gdy ten bazgrał na pawilonie. Dobrze pamięta szczegóły wieczornej akcji z 10 marca.

Skuteczna interwencja
- Dostaliśmy zgłoszenie od mieszkańców, że ktoś maluje farbą pawilon handlowy na ul. Siemaszki. Około godziny 20 na miejsce pojechały dwa nasze patrole, bo chcieliśmy zaskoczyć sprawców niszczenia mienia - opowiada wysoki, dobrze zbudowany 39-latek (nazwisko do wiadomości redakcji). Od 3 lat funkcjonariusz w krakowskiej straży miejskiej, wcześniej 15 lat przepracował jako ochroniarz.

Po przyjeździe na Siemaszki strażnik faktycznie zauważył dwóch mężczyzn. Na widok patrolu obaj rzucili się do ucieczki. Odrzucili też reklamówki, w których mieli pojemniki ze sprayem.

- Rozdzielili się, widocznie taką mieli taktykę. Jednemu się udało zbiec, drugiemu już nie - opowiada funkcjonariusz. Zareagował, gdy jeden z grafficiarzy skoczył prosto w jego kierunku, zorientowawszy się, że drugi patrol odciął mu drogę ucieczki.

Mężczyzna biegnący w kierunku strażnika miejskiego pozbył się jeszcze jakiegoś przedmiotu. - Przerzucił go za siatkę na teren przedszkola - opowiada nasz rozmówca. Potem się okazało, że była to czarna, duża maczeta.

Obezwładnił wandala. - Potem przekazałem go policji, która szybko się zjawiła na miejscu - wspomina strażnik. Nie kryje satysfakcji, że udało mu się ująć "Wojtasa" na gorącym uczynku. Dwa miesiące później usłyszał, że... Lesiak jest ścigany za zabicie człowieka na ul. Żywieckiej. Dlatego tym większą ma satysfakcję, że raz udało się mu go złapać. - To pewne, że zabił? - dopytuje.

Takich wątpliwości nie ma Prokuratura Okręgowa, która za Wojciechem Lesiakiem rozesłała list gończy.

Szkoda za 1761 zł
Mariusz Boroń, szef Prokuratury Rejonowej dla Krakowa-Prądnika Białego, w której toczyło się śledztwo w sprawie graffiti: - Tego mężczyznę oskarżyliśmy o zniszczenie mienia na szkodę Zarządu Budynków Komunalnych w Krakowie. Podejrzany razem z nieustalonym do dziś wspólnikiem pomalował farbą w sprayu pawilon handlowy. Szkoda ZBK wyniosła 1761 zł.

To koszt usunięcia olbrzymich napisów "Cracovia" i "Śmierć Wiśle". Były wielkie, jeden miał 10 m długości i 2 wysokości.
Z akt sprawy wynika, że policjanci przeszukali wtedy mieszkanie Wojciecha Lesiaka, ale nie znaleźli tam innych podejrzanych przedmiotów. Lesiak nie przyznał się do winy i żądał kontaktu ze swoim adwokatem.

- Nie jestem autorem tych napisów na pawilonie. Na ul. Siemaszki uprawiam jogging - tłumaczył się. Zaprzeczał, by kibicował którejś z krakowskich drużyn piłkarskich. Nie odpowiedział też na pytanie, do czego tamtego dnia była mu potrzebna maczeta, która jest dowodem rzeczowym w sprawie o pomalowanie pawilonu. Trzy miesiące później na ul. Żywieckiej "Wojtas" zabił, używając innej maczety.

Znalezione przy nim 50 zł zabezpieczono na poczet pokrycia szkody ZBK. Miał pieniądze, bo dorabia sobie jako roznosiciel pizzy.

Był już raz karany
Za zniszczenie mienia Wojciechowi Lesiakowi grozi pięć lat więzienia. Wcześniej był karany za trzykrotną kradzież paliwa ze stacji benzynowych. Podjeżdżał swoim fordem focusem, tankował i znikał bez płacenia. Skradł benzynę o łącznej wartości 525 zł. W 2011 r. Sąd Rejonowy dla Krakowa-Podgórza skazał go za to na karę grzywny (2 tys. zł). Ten wyrok jest prawomocny, kara została wykonana.

Jeżeli Lesiak zostanie osądzony i skazany również za zabójstwo przy Żywieckiej, grozi mu nawet dożywocie.

"Wojtas" ścigany. Matka kibola poszukiwanego za zabójstwo: Syn już nie ma życia

Ścigany Lesiak
Podejrzany Wojciech Lesiak to znany w środowisku kibol Cracovii ps. "Wojtas". Jego nazwisko miał zdradzić policji przed śmiercią ciężko ranny 23-latek Łukasz D. Do ataku na niego doszło 13 czerwca na ul. Żywieckiej w Krakowie, koło przystanku autobusowego. Sprawca odciął Łukaszowi rękę maczetą. Mimo półtoragodzinnej reanimacji nie udało się odratować mężczyzny, który wykrwawił się na śmierć. 23-latek prowadził doping na meczach Wisły. Wiele wskazuje,że to kolejny tragiczny finał kibolskich porachunków i atak maczetą nie był przypadkowy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska