Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Po lekturze tego tekstu wasz mózg nie będzie taki sam

Maria Mazurek
Maria Mazurek
Prof. Maria Pąchalska: - Wielu pacjentów jest leczonych na nie te choroby, na które cierpią. Problemy diagnostyczne są szczególnie częste w przypadku takich  zaburzeń, jak schizofrenia, dysleksja, ADHD, autyzm  czy różnego rodzaju otępienia. Konsultowałam pacjentkę, która 8  lat była leczona na postępujące otępienie, a okazało się, że ma krytyczne zwężenie tętnicy szyjnej wewnętrznej
Prof. Maria Pąchalska: - Wielu pacjentów jest leczonych na nie te choroby, na które cierpią. Problemy diagnostyczne są szczególnie częste w przypadku takich zaburzeń, jak schizofrenia, dysleksja, ADHD, autyzm czy różnego rodzaju otępienia. Konsultowałam pacjentkę, która 8 lat była leczona na postępujące otępienie, a okazało się, że ma krytyczne zwężenie tętnicy szyjnej wewnętrznej fot. Andrzej Banaś
W naszym mózgu jest zapisane, kim jesteśmy. Dziś już wiemy, że ten organ możemy zmieniać - mówi neuropsycholog prof. Maria Pąchalska.

Muszę pani powiedzieć, że po tej rozmowie pani mózg już nie będzie taki sam.

Zamierza Pani Profesor podłączyć mnie do elektrod i coś w środku pozmieniać?

Nie trzeba do tego elektrod. To, jacy jesteśmy, zależy od połączeń neuronalnych w naszym mózgu. A one tworzą się na bieżąco, w każdej minucie. Pani rozmawia ze mną, słucha, dowiaduje się czegoś, notuje, w pani mózgu tworzą się nowe szlaki pamięciowe. Jednocześnie wizualizuje sobie pani to, o czym ja opowiadam. Do tego dochodzą bodźce zewnętrzne: podchodzi do nas kelner, musimy więc chwilowo „przestawić” nasze mózgi na inne tory, by złożyć zamówienie. Obok nas muzyk gra na pianinie - i choć to piękna muzyka, to kiedy będziemy już zmęczone i mniej skoncentrowane, zacznie nas drażnić, rozpraszać. Proszę zobaczyć, ile się dzieje. W każdej sekundzie do pani mózgu docierają tysiące bodźców i zostawiają tam trwały ślad. Od ponad 20 lat badam te ślady, połączenia neuronalne. Te połączenia, sposób, w jaki pracuje nasz mózg, jesteśmy w stanie podglądać w milisekundach - to tak zwana metoda potencjałów związanych ze zdarzeniem. To one głównie decydują, że jesteśmy tym, kim jesteśmy.

Skoro w mózgu jest zapisane, kim jesteśmy, to ile w tym jest naszego wyboru?

Bardzo dużo! Bo to przecież my decydujemy, gdzie kierujemy swoją uwagę, czym się zajmujemy. Mózg jest swoistą rzeźbą, którą my możemy tworzyć. Oczywiście - tworzymy tymi narzędziami, które dostajemy niejako „w pakiecie” od rodziców. Ale po drodze między genami a naszym zachowaniem pojawiają się jeszcze nasze wybory, doświadczenia, wpływy kulturowe, ewentualne uszkodzenie czy uraz (nie wiem, czy zdaje sobie pani sprawę, że nawet gwałtowne hamowanie samochodu może spowodować łagodne uszkodzenie mózgu). Do tego mamy możliwości, by ten zadziwiający, pracujący non stop byt, jakim jest mózg, ulepszać. Choćby przez leki czy trening połączeń neuronalnych.

Neurofeedback?

Tak. Neurofeedback może zdziałać cuda. Ale wymaga wstępnego neuroprofilowania, czyli wyznaczenia wzoru do treningu. Robię to w oparciu między innymi o badanie potencjałów związanych ze zdarzeniem oraz wyznaczenie neuromarkerów.

Badałam i wyznaczałam profil terapii strażaków poparzonych podczas akcji ratunkowej po zamachu na World Trade Center, u których rozwinął się zespół stresu pourazowego. Teraz moim pacjentem jest podpułkownik, który był dwukrotnie w Libanie na misji wojskowej i na własne oczy widział przerażającą śmierć przyjaciela. Ma ostry zespół stresu pourazowego, który uniemożliwia mu normalne funkcjonowanie, ale już widać, że dzięki neurofeedbackowi może wyzdrowieć. Mam również nowego pacjenta - Sylwka, któremu dr Anna Chrapusta przyszyła dwie obcięte przez gilotynę ręce.

Tyle że aby metoda neurofeedbacku była skuteczna, pacjent musi być bardzo dobrze zdiagnozowany. Wielu pacjentów jest leczonych na nie te choroby, na które cierpią. Problemy diagnostyczne są szczególnie częste w przypadku takich zaburzeń, jak schizofrenia, dysleksja, ADHD, autyzm czy różnego rodzaju otępienia. Konsultowałam pacjentkę, która osiem lat była leczona na postępujące otępienie, a okazało się, że ma krytyczne zwężenie tętnicy szyjnej wewnętrznej. Lekarze chcieli do końca życia leczyć ją na chorobę Alzheimera, tymczasem wkrótce zmarłaby pewnie na udar. Na szczęście została w porę zoperowana i wróciła do zdrowia.

Pani pracuje też w Nowym Jorku. Za granicą również jest taki problem z diagnozą?

Za granicą wcale nie jest lepiej. Szczerze mówiąc, gdyby ta pacjentka mieszkała w Stanach, lekarz raczej nie skierowałby jej na badania potencjałów związanych ze zdarzeniem i wyznaczenie neuromarkerów. Będę polskich lekarzy bronić, bo widzę, że im się chce uczyć, poszerzać horyzonty. Chętnie przyjeżdżają na konferencje neuropsychologiczne, korzystają z nowatorskich metod diagnozy mózgu. Gdy staram się tym tematem zainteresować amerykańskich lekarzy, często słyszę, że nie mają czasu.

Powracając do diagnozowania zaburzeń psychicznych i urazów mózgu: W 2012 roku mój kolega i współpracownik prof. Juri Kropotov z Rosyjskiej Akademii Nauk odkrył istnienie neuromarkerów w oparciu o badania wzoru połączeń neuronalnych w mózgu albo pracy mózgu w milisekundach. Dzięki temu odkryciu możemy bardziej precyzyjnie diagnozować choroby psychiczne. Dziś wiemy, że istnieją wskaźniki, które wskazują na istnienie albo brak danej dysfunkcji czy choroby mózgu. Ja z kolei, pracując wraz z Europejską Grupą Badań Mózgu, opracowałam model diagnostyki różnicowej dysfunkcji mózgu - badamy m.in. zapis fal mózgowych i przepływ krwi w mózgu. W tym celu prosimy pacjenta o wykonanie prostego zadania - na przykład kliknięcia myszką, jeśli na komputerze pojawi się dwa razy zwierzę. Analiza sposobu wykonywania tych zadań pokazuje na przykład, czy chory nie ma uszkodzonych w mózgu płatów czołowych odpowiedzialnych za hamowanie działania. Jego wyniki porównujemy z wynikami tysięcy zdrowych pacjentów z bazy Instytutu Mózgu Ludzkiego w Szwajcarii, stworzonej między innymi przez prof. Kropotova. To pozwala stwierdzić, co pacjentowi dolega i zacząć właściwą neuroterapię, np. przez magnetyczną stymulację przezczaszkową czy właśnie neurofeedback.

Wiem, że neurofeedback polega na tym, że podłączacie elektrody do głowy i włączacie grę. Ale nie rozumiem, w jaki sposób to może trwale zmieniać budowę czy działanie mózgu.

A miała pani kiedyś badanie ilościowe EEG?

Miałam. Ponoć wyszła nadaktywność fal beta odpowiedzialnych za koncentrację.

Więc powiedzmy, że trzeba nauczyć pani mózg pracować nieco inaczej. Ale terapię bezwzględnie poprzedziłabym dokładnymi badaniami i wyznaczeniem neuromarkera. Potem współpracujący ze mną specjaliści (świetna jest np. Maria Łuckoś z naszego Centrum Reintegracyjno-Szkoleniowego) podłączyliby panią do elektrod, takich jak w badaniu ilościowego EEG, i włączyliby prostą grę komputerową. Kieruje w niej pani przykładowo samochodem i jedynie siłą umysłu ma sprawić, że pojazd będzie jechał prosto do wyznaczonego celu. Wiemy, że ma pani nadaktywność fal beta, więc ta gra jest dla pani tak zaprogramowana, że jeśli te fale będą zbyt wysokie (hiperaktywne), będzie pani tracić kontrolę nad autem. Jeżeli pani się odpowiednio skoncentruje, to czynność ta będzie nagradzana. Będzie Pani przykładowo słyszeć w tle przez cały czas piękną muzykę. A działanie naszego mózgu, jak powiedziałam, opiera się na pamięci. W tej grze będzie więc pani hamowała nadaktywność tych fal i po jakimś czasie pani mózg, nawet gdy nie będzie już podłączony do elektrod, będzie powielał ten wzorzec neuronalny i będzie pani umiała się koncentrować. To oczywiście jeden przykład i to dość prosty. Podczas takiej terapii jesteśmy w stanie wyleczyć dużo bardziej skomplikowane zaburzenia związane z uszkodzeniem mózgu.

Magia.

Sama nauka. Przez ostatnich 20 lat nauczyliśmy się o mózgu więcej niż podczas całej historii ludzkości. Wprawdzie to dopiero początek, ale jestem przekonana, że to w neurobadaniach jest przyszłość medycyny i rehabilitacji. Zresztą, odkąd Thomas Insel, dyrektor Narodowego Instytutu Zdrowia Psychicznego w USA, dwa lata temu powiedział, że znajdujemy się w niezwykłym momencie, kiedy podstawą psychiatrii stają się neuronauki kliniczne, tę dziedzinę docenili wreszcie ważni ludzie zajmujący się przydzielaniem grantów. Pierwszy raz w historii mamy więc komfort finansowy, by takie przełomowe badania wykonywać.

Pani zajmuje się również wybudzaniem pacjentów ze śpiączek. Opracowała Pani jakiś model postępowania z typowym pacjentem?

Opracowałam program wybudzania pacjentów ze śpiączki, ale nie ma czegoś takiego, jak „typowa śpiączka” czy „typowy pacjent”. Można tylko ich grupować, ale nigdy nie mają oni takiej samej historii. Weźmy tylko pacjentów, którzy znaleźli się w śpiączce po urazach mózgu - ich stan zależy od tego, jak silny był uraz i w której części mózgu, ale również od tego, jakich innych obrażeń doznał pacjent, jak przed wypadkiem działał jego mózg, jaką ma wolę, by wrócić „na ten świat”. Niektórzy wybudzają się ze śpiączki kilka godzin czy dni, inni - kilka miesięcy, a jeszcze inni - wiele lat.

Przeprowadzałam kiedyś wywiad z kobietą, która długo leżała w śpiączce i wolno się z niej wybudzała. Twierdziła, że rozmawiała w tym stanie z lekarzami i to tylko po angielsku. Czy to możliwe?

Jak najbardziej. To nie jest tak, jak sobie wyobrażamy, że w śpiączce pacjenci są jakby martwi, że nic do nich nie dociera. Nie - stany śpiączki przeplatają się na ogół ze stanami minimalnej świadomości. Bywa, że pacjenci coś mówią. Albo że widzą, co dzieje się w sali, ale są uwięzieni w swoim stanie świadomości. Mają przebłyski mniejszej lub większej świadomości, tak jak osoba z zaawansowaną chorobą Alzheimera ma czasem przebłyski, podczas których zdaje sobie sprawę kim jest i gdzie się znajduje. Tyle że mózg pacjenta w śpiączce nie ma siły, by działać normalnie. Pacjent może na przykład zobaczyć lekarza, zorientować się, że jest w szpitalu, ale dalej nie potrafić skojarzyć, dlaczego się znalazł w tym miejscu.

Czyli prawdą jest, że do osoby w śpiączce należy mówić?

Jak najbardziej - mówić, tłumaczyć, gdzie się znajduje, co się stało. Siedzieć przy niej, otaczać opieką, trzymać za rękę - dla takiej osoby to może być bardzo ważne, choć nam zdaje się, że ona o tym nie wie, nie słyszy nas i nie czuje.

Potem przychodzi ten czas, kiedy z lekarzami decydujecie: wybudzamy pacjenta. Jak to wygląda?

Oprócz działań farmakologicznych i monitorowania stanu pacjenta podejmuje się mnóstwo innych działań. Zaczyna się od stymulacji prostymi bodźcami, np. światłem, nagraniami głosu śpiewu ptaków, bliskich mu osób. Musimy rozluźnić też żuchwę pacjenta, bo podczas śpiączki występuje tak zwany szczękościsk. Puszczamy przy tym jakąś przyjemną muzykę - nie chodzi, wbrew pozorom, o Mozarta, bo przy uszkodzeniach mózgu zbyt skomplikowany utwór mógłby tylko drażnić. Ja przy przebudzeniach często czytam też pacjentom wiersze, które dla nich napisałam.

Pisze Pani wiersze dla pacjentów?!

Tak. Po jakimś czasie na ogół zżywam się z pacjentem, czasem - wręcz zaprzyjaźniam. Zależy mi na nich, a widzę, że cieszą się, kiedy robię dla nich coś takiego. Ostatnio nawet wydałam ze swoją przyjaciółką i pacjentką - bo to była osoba, z którą się zaprzyjaźniłam - tomik poezji dla pacjentów i o pacjentach, nazwałyśmy go „Od mgły do słońca”. Zaczęło się od tego właśnie, że napisałam jej wiersz, okazało się, że i ona pisze. Tak powstał ten pomysł. Ta pacjentka już niestety nie żyje. Bardzo to przeżyłam.

Nie chce się Pani zdystansować?

Na szczęście moi pacjenci umierają dość rzadko. Ale jeśli to się zdarza, to na ogół chodzę na pogrzeby, przeżywam to. Wie pani, ja żyję sama, żyję więc dla innych ludzi. Mówią o mnie, że jestem „Sokratesem z placu Imbramowskiego”. Bo nawet jak wychodzę na krakowski plac targowy, gdy ktoś mnie o to poprosi, to udzielę mu porady neuropsychologicznej i powiem mu co może zrobić, żeby poczuł się lepiej. Zdawałoby się, że mózg jest zbyt skomplikowany, żeby „zwykli” ludzie chcieli o nim słuchać. Nieprawda - widzę, że słuchają, rozumieją, fascynują się. Bo chcą zrozumieć swoje problemy. Trzeba tylko w odpowiedni sposób tę wiedzę przekazywać. Tak widzę rolę uczonych.

Powracając do pacjentów ze śpiączką: Jakie są na ogół ich pierwsze słowa po przebudzeniu?

Bardzo różne. Często jest to słowo „boli” albo „mama”. To zależy od uszkodzenia mózgu. Przy masywnych uszkodzeniach musi minąć wiele czasu zanim znów zaczną mówić czy rozumieć co mówią do nich inni. Tym bardziej wiele czasu upływa, zanim zrozumieją znaczenie takich słów jak wolność czy przyjaźń. Jeśli uszkodzony jest płat czołowy, to pacjenci są często „bojowo” nastawieni, wręcz - agresywni. Mogą pojawić się problemy z mową, z pamięcią, zmiany osobowości. Osoba z uszkodzonym mózgiem może na przykład przestać kochać i okazywać emocje lub, przeciwnie - może swoją miłość kierować na jakieś przedmioty czy maszyny, bo zaburzony jest u niej system regulacji emocji.

To musi być trudne dla rodziny.

Z tego powodu rozpada się mnóstwo rodzin, bo ukochany mąż czy tata jest nagle zupełnie inną osobą, która może nawet nie rozpoznawać swoich bliskich. Niektórzy pacjenci mogą mieć zaburzenia tożsamości. Wybudzają się ze śpiączki i zdaje im się, że nie żyją - to zespół Cotarda. Albo myślą, że żyją w jakiejś alternatywnej rzeczywistości, a zgromadzeni wokół nich ludzie są jedynie klonami ich bliskich - to zespół Capgras. Pacjenci mogą wybudzić się w dowolnym świecie.

Miałam pacjenta, lekarza, który uległ straszliwemu wypadkowi. Jego pamięć autobiograficzna działała jedynie przez dwie minuty. Jeśli wytłumaczyło mu się, kim jest i gdzie się znajduje, na chwilę to przyjmował i rozumiał, ale już po około 120 sekundach wszystko zapominał i zdawało mu się, że jest księdzem, pielęgniarką albo że w ogóle go nie ma. Wystarczyło, że przez chwilę poczytał Biblię i myślał, że jest biblijną postacią. Wielka tragedia. Dość częste są też przypadki braku selektywności uwagi. Pacjent może skupić się wtedy tylko na jednej czynności i nic nie jest w stanie jej przerwać. Miałam też pacjentkę, która pisała coś na papierze, przy otwartym oknie. Na placu Centrum Rehabilitacji, w którym się znajdowała, wylądował helikopter. Podmuch wiatru, który wygenerował śmigłowiec, naniósł mnóstwo piasku na papier, na którym pisała. A ona pisała dalej… i dalej. Nie przerwała. Niczego nie zauważyła. Ani helikoptera, ani piasku.

Czyli, na przykład, gdyby siedziała tu z nami i obok wybuchłaby bomba, to ona by się nie ruszyła?

Nie ruszyłaby się. Dlatego takich pacjentów trzeba ewakuować ze szpitali w razie zagrożenia, bo oni sami nie są w stanie tego zrobić. I to wszystko przez to, że ich uszkodzony mózg tak a nie inaczej działa. Wystarczy jedna chwila, jeden nawet mały uraz, by zmienić nasz mózg.

I nasze „jestem”?

W zasadzie tak. Choć nasze „jestem” jest czymś więcej niż tylko naszym mózgiem. Bo mózg, owszem, jest swoistą „maszyną”, ale posługującą się dwoma językami: elektrycznym (bo informacje są przekazywane pod postacią sygnałów elektrycznych) i chemicznym (bo nadzorują to skomplikowane substancje chemiczne). I dopiero nad tymi językami, nad naszymi potrzebami biologicznymi, nad mózgiem kulturowym, nad wszystkimi naszymi doświadczeniami, wyborami i pamięcią, jest nasza świadomość. Nasze „jestem” jest więc czymś więcej, ale też bez tych składowych tego „jestem” nie ma.

***

Prof. Maria Pąchalska
Neuropsycholog, naukowiec, klinicysta, wykładowca, autorka podręczników i 215 prac naukowych. Prezes i założyciel Polskiego Towarzystwa Neurolopsychologicznego, konsultant Centrum Terapii Poznawczej i Komunikacji w Nowym Jorku, kierownik Katedry Neuropsychologii Krakowskiej Akademii Frycza Modrzewskiego oraz kierownik Zakładu Psychologii Klinicznej Uniwersytetu Gdańskiego. Opracowała metody diagnozowania i leczenia uszkodzeń i dysfunkcji mózgu w oparciu o metody potencjałów związanych ze zdarzeniem i tzw. neuromarkery.

Neuropsychologia
Nauka z pogranicza medycyny i psychologii, zajmująca się związkami między układem nerwowym a procesami poznawczymi.

Mózg to cudowne organy, w których rozedrgane piszczałki, rozwijają tysiące splątanych w wariacje nut w układną symfonię, zawsze mającą określony wzór i sens, lecz nigdy nie tą samą, w otwartym zamyśle jej twórcy.
Maria Pąchalska, 2015

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska