Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Termalica zdobyła pierwszy punkt na własnym stadionie!

Piotr Pietras
fot. Michał Gąciarz
Termalica Bruk-Bet Nieciecza zremisowała ze Śląskiem Wrocław 1:1 (0:1). To pierwszy punkt zdobyty przez piłkarzy z Niecieczy na nowym stadionie. Zespół Termaliki Bruk-Betu stracił gola po rzucie karnym, później przez niemal cały mecz gonił wynik i osiągnął remis, zachowując czteropunktową przewagę nad Śląskiem

ZOBACZ TEŻ: Tak powstawał stadion w Niecieczy [ZDJĘCIA]

Termalica Bruk-Bet Nieciecza - Śląsk Wrocław 1:1 (0:1)
0:1 Jacek Kiełb, 12 min. (karny)
1:1 Dawid Plizga, 89 min.

Termalica Bruk-Bet: Witan - Fryc (73 Jarecki), Stano, Sołdecki, Ziajka - Drozdowicz (63 Biskup), Babiarz, Kupczak, Foszmańczyk, Plizga - Kędziora (46 Juhar).

Śląsk: Pawełek (89 Wrąbel) - Celeban, Hołota, Kokoszka, Pawelec - Paixao, Danielewicz, Zieliński, Gecov (90+4 Kaczmarek), Kiełb - Biliński (70 Dankowski).

Żółte kartki: Stano (Termalica), Celeban, Gecov (Śląsk)
Czerwona kartka: Pawełek (Śląsk)

Sędziowali: Szymon Marciniak (Płock) oraz Paweł Sokolnicki (Nasielsk) i Bartosz Heinig (Gdańsk). Widzów: 2106.

Niecieczanie do meczu z przedostatnim w tabeli Śląskiem przystąpili bez swojego podstawowego bramkarza Sebastiana Nowaka, który dzień przed meczem, podczas wieczornego treningu, po zderzeniu z Bartłomiejem Smuczyńskim, złamał w trzech miejscach żuchwę. 33-letni bramkarz przeszedł operację w szpitalu w Rzeszowie i do końca jesiennej części sezonu nie pojawi się już w bramce Termaliki Bruk-Betu.

Dzięki absencji Nowaka debiut w zespole z Niecieczy zanotował Andrzej Witan i trzeba przyznać, że spisywał się bardzo dobrze, czego nie można było powiedzieć o jego kolegach z ofensywy, którzy tym razem byli wyjątkowo nieskuteczni. - Decyzja o desygnowaniu do bramki Andrzeja Witana, który na początku sezonu także był kontuzjowany nie była dla mnie łatwa. Andrzej zaliczył jednak bardzo udany występ z czego bardzo się cieszę - podkreślił trener „Słoników” Piotr Mandrysz.

Kibice nie bardzo mieli czym się emocjonować, gdyż zawodnicy obu drużyn wdali się w bezładną kopaninę. W efekcie skutecznych akcji ofensywnych pod obiema bramkami było jak na lekarstwo.

Wrocławianie objęli prowadzenie po indywidualnej akcji Marcela Gecova. Pomocnik Śląska zdecydował się na strzał z 18 metrów, po którym piłka trafiła w rękę Pavola Stano. Sędzia bez namysłu wskazał na „wapno” pokazując także Słowakowi żółtą kartkę. Do piłki podszedł Jacek Kiełb i pewnym strzałem wyprowadził gości na prowadzenie. Miejscowi po stracie gola natychmiast ruszyli do ataku, jednak poza siedmioma rzutami rożnymi jakie wykonywali w pierwszej odsłonie nie osiągnęli zbyt wiele korzyści.

Po zmianie stron gospodarze nadal posiadali inicjatywę i zdecydowanie częściej zagrażali bramce Śląska. Ich strzały z dystansu bezbłędnie bronił jednak Mariusz Pawełek. W kilku przypadkach bramkarz Śląska „wypluwał” piłkę przed siebie, lecz żaden z graczy Termaliki Bruk-Betu nie potrafił dobić futbolówki do siatki. Bardzo bliski zdobycia wyrównującego gola w 80 min był Stano, który strzelając głową minimalnie przeniósł piłkę nad poprzeczką. Chwilę później wrocławianie mogli przypieczętować zwycięstwo strzelając drugiego gola. Po kontrze duetu Flavio Paixao - Kiełb, drugi z nich skierował wprawdzie piłkę do siatki, ale był na spalonym i arbiter gola nie uznał.

Najwięcej emocji dostarczyła kibiciom końcówka meczu. Przełomowym momentem był faul Pawełka na Stano w 89 min, popełniony tuż za linią pola karnego. Po tej niefortunnej interwencji bramkarz Śląska doznał urazu głowy i musiał opuścić plac gry. Między słupkami zastąpił go nierozgrzany Jakub Wrąbel, który nie był w stanie obronić precyzyjnego uderzenia z rzutu wolnego w wykonaniu Plizgi. Potem obie drużyny mogły jeszcze przechylić szalę zwycięstwa na swoją stronę. Najpierw Plizga nie wykorzystał „setki”, po chwili zdobył nawet drugiego gola, był jednak na spalonym i mecz zakończył się remisem.

Po spotkaniu trener gości Tadeusz Pawłowski przyznał, że prawdopodobnie był to jego ostatni mecz w roli szkoleniowca wrocławskiej drużyny.

Zdaniem trenerów

Piotr Mandrysz, Termalica: - Rozpoczęliśmy mecz podobnie jak spotkanie z Piastem Gliwice, czyli od szybkiej straty gola. Później nie pozostało nam nic innego jak tylko atakować bramkę rywali. Mimo przewagi graliśmy bardzo nerwowo, szwankowało wykończenie akcji i długo nie mogliśmy pokonać bardzo dobrze dysponowanego Mariusza Pawełka. Wydawało się nam, że trudno będzie odwrócić losy meczu, ale chłopcy do końca parli do przodu i dzięki temu osiągnęliśmy remis.

Tadeusz Pawłowski, Śląsk: - Co tu dużo mówić, zremisowaliśmy wygrany mecz. Wydarzenia na boisku tak się ułożyły, że po objęciu prowadzenia cały czas kontrolowaliśmy wydarzenia. Decydującym momentem spotkania była nasza niewykorzystana kontra. Zawodnik grający na poziomie ekstraklasy nie może w takim momencie spalić akcji, a niestety Jacek Kiełb to właśnie uczynił. Zupełnie nie rozumiem, co wtedy mógł myśleć i dlaczego się tak zachował.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska