Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mieszkańcy Łącka obudzili w sobie ducha górali białych

Katarzyna Gajdosz-Krzak
Katarzyna Gajdosz-Krzak
- Ty, prezes, w stroju góralskim? 10 lat temu budziło to zdziwienie. Dziś każdy chce się tak nosić - mówi Tomasz Ćwikowski, prezes Związku Podhalan w Łącku

Łącko powoli zaczyna dorównywać Zakopanemu. Dziś nikogo tu nie dziwi człowiek idący w stroju góralskim. To Pana zasługa?

Nie przypisywałbym tego tylko sobie. To zasługa wszystkich, którym leży na sercu kultywowanie tradycji. Choć przyznam, że jeśli o ubiór chodzi, za punkt honoru przyjąłem sobie, by nie tylko muzykanci chcieli zakładać regionalne stroje. Pamiętam, że jako dziecko strasznie intrygowali mnie dwaj starsi panowie Janc i Duda - notabene ten drugi to brat pradziadka prezydenta Polski. Zawsze do kościoła w Łącku chodzili ubrani po góralsku. Kiedy więc mój kuzyn Wojciech Bogucki podjął w 2005 roku inicjatywę stworzenia oddziału Związku Podhalan, od razu wygrzebałem z szafy regionalny strój.

I wprawił Pan w osłupienie swoich kolegów.

To prawda. Kiedy zaproponowałem, żebyśmy tak ubrani poszli w procesji Bożego Ciała, dziwili się: Jak to ty, prezes firmy, w stroju regionalnym? [Tomasz Ćwikowski jest współwłaścicielem Erbetu w Nowym Sączu - przyp. red.] Wtedy poszło nas tak sześciu, rok później kilkunastu, a teraz w Boże Ciało każdy ze Związku ma na sobie strój góralski albo choć jego element. Ludzie szukają okazji, żeby móc podkreślić swoją przynależność do górali łąckich. Nawet na imieniny w gości zaczynają się tak nosić.

Pan swoją przynależność podkreśla również w pracy. Pana biuro wyróżnia się na tle pokoi wspólników.

Mam swój kącik, w którym nie brakuje parzenic, kapelusza, ciupag. Ale już do pracy nie przychodzę ubrany po góralsku, choć na swoich zwykłych białych koszulach poprosiłem o wyszycie parzenic. Widzę, że drobny akcent pojawia się coraz częściej na ubraniach mieszkańców Łącka, szczególnie młodzieży. To cieszy.

Łącko doczekało się już swoich projektantów, którzy inspirują się strojem Białych Górali?

Projektantów nie. Ale ludzie zaczynają przeglądać stare kufry po dziadkach i odtwarzać znalezione w nich stroje. Podczas jubileuszu 10-lecia Związku Podhalan, można powiedzieć, mieliśmy prawdziwą rewię. Jedna z dziewcząt na przykład odwiedzała skanseny w poszukiwaniu łąckich strojów. Znalazła, kupiła odpowiedni materiał i uszyła taki sam. Zresztą mi też tak udało się odtworzyć kożuch sprzed stu lat.

Moda na folklor objawia się także w języku. Dziś w Łącku to nie wstyd, a duma mówić gwarą?

Ludzie nie wstydzą się mówić gwarą, ale niestety coraz mniej osób potrafi. Przed laty w szkołach bito linijkami po rękach uczniów, którzy używali gwary. Wyśmiewano ich. Dziś więc młodzi jej nie znają. Mam pomysł na warsztaty gwarowe, tylko muszę się pospieszyć z ich realizacją. Niestety ludzie, którzy mogliby je prowadzić, szybko odchodzą.

Młodzi chętnie przystępują do Związku Podhalan?

Nie ma co ukrywać, że Związek Podhalan skupia najczęściej ludzi starszych. Dlatego jestem bardzo dumny z naszego oddziału, bo nam udaje się zatrzymać przy sobie młodych. Zresztą postawiłem warunek, że będę prezesem Związku, jeśli w jego zarządzie połowa osób to będzie młodzież.

Ilu w tym momencie członków liczy oddział?

Ponad 230. Podczas obchodów jubileuszu przysięgę składało 12 osób.

Ma Pan poczucie, że oddział Związku Podhalan w Łącku zjednoczył jego mieszkańców?

Myślę, że obudził w nich ducha przodków. Może bardziej czują swoją przynależność kulturową. Czują się „góralami z Łącka”, o których pisał już w 1832 roku Seweryn Goszczyński. Odkrywając karty historii, przybliżamy mieszkańcom wiedzę o nich samych. Wymowny jest też tekst Jana Twardowskiego, który na początku XX wieku odnotowując elementy strojów mężczyzn, napisał: „miłe robili wrażenie, gdy stanęli gromadnie w kościele w swoich świątecznych gurmanach”.

I te słowa można by za nim sparafrazować. Miłe robili wrażenie członkowie Związku Podhalan, gdy stanęli gromadnie w kościele 22 listopada.

Oj miłe. Gdy do kościoła weszła kapela składająca się z 40 muzykantów, w tym połowa to były dzieci, niejednemu łza do oczu napłynęła.

Jubileusz 10-lecia to okazja, by rozliczyć się ze swoich dotychczasowych osiągnięć, ale i powiedzieć o dalszych planach działań.

Chcemy kontynuować rozpoczęte dzieło. W jakiś sposób, myślę, uporządkuje je publikacja, jaką przygotowuje na temat Łącka, pochodzący stąd profesor Julian Dybiec.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska