Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kraków. Komornik zostawił świstek zamiast listu

Marta Paluch
Janina Kołodziej: - Nie wiem, czy ktoś się nie podszywa pod kancelarię komorniczą. Jej pisma wysyłane są przecież pocztą
Janina Kołodziej: - Nie wiem, czy ktoś się nie podszywa pod kancelarię komorniczą. Jej pisma wysyłane są przecież pocztą fot. Marta Paluch
Janina Kołodziej znalazła w skrzynce na listy kartkę z pieczątką kancelarii komornika. Czy w taki sposób można kogoś wezwać do zapłaty?

Kobieta znalazła w skrzynce pismo na świstku papieru, z jedną pieczątką (kancelaria komornicza przy ul. Wybickiego). Było na nim wezwanie do stawienia się w kancelarii komornika: „W przypadku niezgłoszenia się mogę dokonać przymusowego otwarcia mieszkania z udziałem policji i ślusarza celem wykonania czynności egzekucyjnych”. - Przecież komornicy zawsze wysyłają listy polecone, odbiór się potwierdza. Czy to nie oszust? - pyta Janina Kołodziej.

Policjanci: niech pani idzie
Zgłosiła sprawę na komisariacie przy ul. Pędzichów. Tam poradzili, by udała się pod adres wskazany w piśmie. Pani Janina podkreśla, że komornikowi nic nie jest winna. Od lat procesuje się z Tauronem. Pozwała firmę w sądzie cywilnym i dwa razy przegrała. Za pierwszym razem sąd nakazał jej zapłacić koszty postępowania (3,6 tys. zł). Ale w apelacji, mimo że oddalił jej zażalenie, uwolnił ją od kosztów na rzecz firmy.

Jest naszą dłużniczką
- Nie wiem, co mam teraz robić. Pełnomocnicy Tauronu zapowiadali, że naślą na mnie komornika. To mi jednak wygląda na kogoś, kto się pod niego podszywa - podkreśla starsza kobieta.

Zadzwoniliśmy pod numer telefonu podany na pieczątce. Odebrał mężczyzna, przedstawił się jako komornik. - Nie mogę podać szczegółów. Ta pani jest naszą dłużniczką i zapraszamy, by do nas przyszła - powiedział. Na pytanie, dlaczego nie wysłali listu poleconego, zapewnił, że taki list musiał być wysłany wcześniej. Pani Janina twierdzi, że go nie dostała.

Komornicza partyzantka
Mecenas Wojciech Nartowski podkreśla: - Zostawianie zwykłej kartki w skrzynce to niedopuszczalna partyzantka. W przypadku spraw, w których skutki doręczenia wiążą się z konsekwencjami prawnymi, trzeba stosować przepisy kodeksu postępowania cywilnego, czyli wysyłać list pocztą. Gdy kartka jest włożona w skrzynkę, nie można przecież ustalić, kiedy została odebrana. Nie rodzi to też tzw. domniemania doręczenia.

Z kolei sędzia Waldemar Żurek z Sądu Okręgowego podkreśla, że jeśli ktoś ma watpliwości, od kogo dostał pismo, może to zweryfikować w sądzie rejonowym (przy nich działają komornicy), dzwoniąc na numer podany na pieczątce. Każdy komornik ma również swoją legitymację służbową, można poprosić o jej okazanie.

Jeżeli chodzi o koszty wytaczanych spraw, sprawa jest skomplikowana. - Nawet jeśli sąd II instancji umorzył tej pani koszty postępowania, nie dotyczy to automatycznie kosztów z I instancji - wyjaśnia sędzia Waldemar Żurek. - Trzeba sprawdzić, czy nie jest to wyraźne wskazane w wyroku. Jeśli nie jest, koszty pierwszego postępowania trzeba zapłacić.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska