Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Batalia o miętowe papierosy

Maria Mazurek
Nawet 10 tys. Małopolan może stracić pracę, jeśli zacznie obowiązywać unijna dyrektywa zakazująca sprzedaży papierosów mentolowych i tzw. slimów (cienkich) - twierdzą plantatorzy tytoniu, sprzedawcy w trafikach i pracownicy fabryk papierosów. Ale unijne plany mają też zwolenników, wskazujących, że taki zapis może zniechęcić do palenia młodzież.

Przypomnijmy. Komisja Europejska od dwóch lat pracuje na tzw. "dyrektywą tytoniową". Propozycje unijnych urzędników zakładają m.in. ujednolicenie wyglądu paczek papierosów, ale też zakaz produkcji papierosów aromatyzowanych (w tym mentolowych) i tych o nietypowych wymiarach (czyli tzw. "setek" i slimów).

Polski rząd jest przeciwny takim zmianom. Polska jest największym w UE producentem papierosów. Na eksport trafia 70 procent krajowej produkcji. Co roku przemysł tytoniowy odprowadza do budżetu państwa ok. 23 miliardy złotych. To ponad dziewięć proc. wszystkich wpływów. W krakowskim Philipie Morrisie, jednej z pięciu wielkich fabryk papierosów w Polsce, pracuje w sumie 3,5 tys. osób.

Zakład w Krakowie ukierunkowany jest właśnie na produkcję slimów i mentoli. Głównie na eksport, ale też dla Polaków. W naszym kraju te rodzaje papierosów mają wyjątkowo wielu sympatyków - 40 proc. wszystkich palaczy.

Według ekonomisty prof. Stanisława Gomułki ewentualne straty, jakie poniesie społeczeństwo w związku z dyrektywą (utrata miejsc pracy i wpływów do budżetu), są i tak mniejsze niż profity.

- Zdrowie jest najważniejsze. Wierzę, że taki zakaz zniechęci do palenia młode pokolenia. Sam całe życie nie palę właśnie dlatego, że kiedy byłem dzieckiem, ktoś dał mi mocnego papierosa, którym się zakrztusiłem. Gdyby wtedy poczęstował mnie miętowym, być może paliłbym do dziś - przypuszcza.

Ale do osób, które pracują w przemyśle tytoniowym, ten argument nie trafia.

- Nie kwestionujemy tego, że palenie szkodzi. - podkreśla Bogusław Budny, szef związkowców z Philipa Morrisa. - Ale nie tędy droga. Stawiajmy na edukację, a nie na zakazy. Miłośnicy slimów i mentoli palić wcale nie przestaną. Część z nich po prostu "przestawi się" na zwykłe papierosy, a część będzie szukać "swoich" papierosów na czarnym rynku - przekonuje.
Podobnego zdania jest Przemysław Naworyty, szef Polskiego Związku Plantatorów Tytoniu(w samej Małopolsce pracuje w tej branży pięć tysięcy osób). - Na Białorusi paczka papierosów kosztuje mniej niż złotówkę. Cena kusi. A po wprowadzeniu dyrektywy kusić będą slimy i mentole. Tym bardziej że zysk na przemycie papierosów jest potężny, a sankcje prawne bardzo łagodne - wskazuje Naworyty.

Przestrzega, że dyrektywa, która opracowywana jest teoretycznie w trosce o zdrowie obywateli Unii, może przynieść dokładnie odwrotne skutki. - Na pewno mniej zdrowe będą papierosy z przemytu czy szarej strefy, bo nikt nie kontroluje ich produkcji. Badania wskazują, że w takich wyrobach można znaleźć m.in. opiłki metalu i szkła oraz odchody zwierząt - wylicza plantator.
Zaniepokojeni możliwością zniknięcia popularnych gatunków papierosów są też "trafikarze".

- W Polsce w malutkich sklepach i kioskach, które utrzymują się głównie ze sprzedaży papierosów, zatrudnienie znalazło 180 tys. ludzi - mówi Maciej Ptaszyński, dyrektor Polskiej Organizacji Handlu i Dystrybucji. - Żeby obliczyć, ile miejsc pracy jest zagrożonych, wystarczy prosty rachunek. W niektórych z tych punktów 40 proc. wpływów to te ze sprzedaży papierosów. Nie wspominając nawet o tym, że jeśli ktoś wpada po papierosy, często kupi też gazetę czy batonik. Po zakazie sprzedaży mentoli i slimów tym ludziom zabierzemy więc co najmniej 15-16 proc. obrotów. Część tych punktów, które już teraz ledwo przędą, po prostu padnie. Według nas: duża część. Kilka, nawet kilkanaście tysięcy - szacuje Ptaszyński. I pyta: czy państwo sobie wyobrażają, ile ludzi zostanie na bruku?

Zupełnie inne stanowisko reprezentuje stowarzyszenie MANKO (wcześniej lobbowało m.in. na rzecz wprowadzenia zakazu palenia w miejscach publicznych). - Uważamy, że plany zakazujące sprzedaży mentoli i slimów są jak najbardziej słuszne - stwierdza Dominika Kawalec z MANKO. - Takie papierosy zachęcają młodych do rozpoczęcia palenia. A obawy plantatorów i producentów papierosów, że stracą pracę, nie są według nas uzasadnione. Nałogowi palacze i tak będą wybierać tradycyjne papierosy - uważa.

W Polsce nastroje przeciw dyrektywie są jednak co najmniej równie silne. Związkowcy z Philipa Morrisa, sklepikarze i plantatorzy zjednoczyli siły. Wspólnie walczą o to, żeby w dyrektywie nie było zapisu o zakazie sprzedaży slimów i mentoli. Spotykają się z unijnymi urzędnikami, organizują konferencje.

Bogusław Budny z Philipa Morrisa nie kryje niepokoju. - Każdy scenariusz jest możliwy. Również ten, że po dyrektywie krakowska fabryka zostanie po prostu zamknięta - obawia się.

Popiera ich europosłanka Róża Thun (PO). - Bez sensu byłoby blokować całkowicie dyrektywę, bo ta i tak przejdzie. Ale trzeba walczyć o to, by przeszła w takiej formie, przez którą nie ucierpią Polacy i Małopolanie - mówi. - Zgadzam się, żeby były jednolite pudełka, ilustrowane zdjęciami płuc palaczy. Ale zakazu metoli i slimów być nie powinno. Prowadzę więc rozmowy, spotkania. Staram się mieć wpływ na ostateczny kształt dyrektywy - twierdzi europosłanka Thun. I zapowiada to, co ludzie pracujący w przemyśle tytoniowym: broni łatwo nie złoży.

Możesz wiedzieć więcej!Kliknij, zarejestruj się i korzystaj już dziś!

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska