Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Prof. Bankowicz: PiS wyciągnął wnioski z poprzednich rządów

Katarzyna Janiszewska
Polska pod rządami PiS-u zawalczy mocniej o swoje interesy w Unii Europejskiej - ocenia prof. Marek Bankowicz
Polska pod rządami PiS-u zawalczy mocniej o swoje interesy w Unii Europejskiej - ocenia prof. Marek Bankowicz Anna Kaczmarz
Czy miażdżące zwycięstwo Prawa i Sprawiedliwości zagraża demokracji i co musi zrobić Platforma Obywatelska, żeby odzyskać wyborców, mówi prof. Marek Bankowicz, politolog z UJ

Podziela Pan obawy części Polaków, że przejęcie kolejnego ośrodka władzy przez PiS to zagrożenie dla demokracji i swobód obywatelskich?Jestem spokojny o polską demokrację. Obawy są zupełnie nieuzasadnione. Nie ma zagrożenia. PiS wyciągnął wnioski ze swoich rządów w latach 2005-2007, kiedy to popełnił pewne błędy. Ale nawet wtedy nie można było mówić o zagrożeniu dla demokracji. PiS zdaje sobie sprawę, że nie może sobie pozwolić na działania szalenie kontrowersyjne. Będzie się pilnował, bo łaska wyborców na pstrym koniu jeździ. Cztery lata to nie wieczność. Gdyby wszedł w konflikt z demokracją, to by się zakończyło katastrofą polityczną.

Jarosław Kaczyński nie podąży drogą Victora Orbána na Węgrzech?
Premier Orbán na Węgrzech miał łatwiejszą sytuację polityczną, gdyż mógł wprowadzać zmiany w konstytucji. PiS takiej zdolności nie posiada. Ma za to świadomość, że forsowanie bardzo radykalnych rozwiązań jest działaniem na krótką metę.

Może spróbuje zdobyć większość konstytucyjną z pomocą innych ugrupowań?
Byłoby to bardzo trudne. Nawet z poparciem Kukiza cokolwiek do tej większości zabraknie. Co więcej, poglądy konstytucyjne Kaczyńskiego i Kukiza nie są jednolite. To, co PiS chciałby przeforsować, ruch Kukiza niekoniecznie by zaakceptował. Wchodzenie w koalicję z PSL-em i spełnianie oczekiwań ruchu Kukiza to za duża cena, aby osiągnąć drobne zmiany. PiS nie będzie dążył za wszelką cenę do zmiany konstytucji.

A rozbicie PO i przeciągnięcie części jej posłów na swoją stronę?
To nie wchodzi w grę. Różnice między PO a PiS - także te personalne - są zbyt duże. Ludzie, którzy są w Platformie, nie ryzykowaliby zmiany przynależności partyjnej. To są odrębne światy polityczne.

Prezes Kaczyński mówił podczas wieczoru wyborczego o stworzeniu biało-czerwonego obozu w parlamencie. Kto miałby wchodzić w jego skład?
Sądzę, że PiS i ruch Kukiza. Te ugrupowania mocno manifestują postawę patriotyczną, godnościową, jednoznaczne i silne prezentowanie polskiego interesu narodowego na zewnątrz. Być może prezes Kaczyński miał też na myśli posłów popierających konkretne inicjatywy rządu.

Dla Kukiza najważniejsza jest kwestia wprowadzenia jednomandatowych okręgów wyborczych.
PiS jest zwolennikiem i to stanowczym ordynacji proporcjonalnej. Nigdy nie poprze jednomandatowych okręgów. To rozwiązanie mocno ryzykowne. Przywódca partyjny nie ma aż tak wielkiego wpływu na posłów, jak w formule proporcjonalnej, gdzie może decydować o układzie wyborczych list. PiS jest partią wodzowską, tam przywództwo decyduje o wszystkim.

PiS posiadł pełnię władzy?
Do pewnego stopnia tak, ponieważ z jego szeregów rekrutuje się urzędujący prezydent, a wkrótce powstanie rząd PiS. Mamy więc sytuację harmonii politycznej w obrębie władzy wykonawczej. Nie będzie tu rywalizacji. Z drugiej strony jednak zwycięstwo PiS-u i przekroczenie z lekka tylko progu większości parlamentarnej nie daje tytułu do mówienia o pełni władzy. Wielu posunięć nie będzie mógł PiS realizować.

Mówi się już o możliwości skrócenia kadencji samorządu.
Taki ruch byłby ryzykowny. PiS mógłby argumentować, że wybory odbyły się niezgodnie z przepisami prawa, było dużo pomyłek. Ale to wywołałoby kontrowersje. A PiS będzie się starał rządzić w sposób raczej umiarkowany i spokojny, nie stawiając na zwarcie, konflikt.

Co oznacza brak lewicy w parlamencie?
Oznacza tyle, że jest ona bardzo słaba. Daleko idących konsekwencji politycznych i ustrojowych nie widzę. Po prostu lewica w dotychczasowym kształcie wyczerpała swoją formułę.

To definitywny koniec lewicy postkomunistycznej i Leszka Millera?
W polskiej polityce jest tak, że siła polityczna, która nie wchodzi do parlamentu, doznaje tak wielkiej porażki, że nie odradza się. Pytanie, czy ta nowa lewica, którą proponuje partia Razem, podczas kolejnych wyborów wystąpi z programem, który znajdzie aprobatę społeczną.

Kto teraz będzie podnosił w Sejmie lewicowe postulaty ze sfery obyczajowej?
Nie będzie takiej siły. Okazuje się, że dla wyborców nie jest to sprawa wielkiej wagi. Te tematy zejdą z parlamentarnej trybuny.

Może Platforma przesunie się na lewo?
Będzie opozycją centrową, czasem lewicową. Skoro PiS jest wyrazistą prawicą, główna siła opozycyjna, czyli Platforma, będzie starała się uderzać w tematy o proweniencji lewicowej. Ale nie będzie rzecznikiem światopoglądu lewicowego. Tylko okazjonalnie, jeśli uzna, że jej interes jest zbieżny z tym, co głoszą środowiska lewicowe, będzie podnosić takie kwestie.

Co muszą zrobić politycy PO, do jakich wartości się odwołać, aby odzyskać zaufanie wyborców?
Muszą patrzeć na ręce rządzących z PiS-u, wyłapywać ich potknięcia, sprawdzać, czy wywiązują się z obietnic wyborczych. Jeśli PiS nie będzie miał sukcesów socjalno-gospodarczych, to PO może pokazywać okres swoich rządów jako czas prosperity, na tym tle zdobywać punkty.

PiS wywiąże się z obietnic?
Wydaje mi się, że tak, ale to tylko moje przekonanie. Jest to w interesie tej partii. Cztery lata szybko miną. Wyborca polski bardzo skrupulatnie rozlicza rządzących z pracy. PiS, który tak długo czekał, aby zdobyć władzę, wyciągnie z tego wnioski.

Zwycięstwo PiS zmieni coś w naszych relacjach z Rosją?
Zupełnie nie wiemy, jakie są cele polityki rosyjskiej. Rosja staje się państwem agresywnym i ekspansywnym. PiS będzie musiał podejmować ostrożne działania. Nie może przyjąć pozycji uległej, ale też nie może sobie pozwolić na zaczepność.

A co jego zwycięstwo oznacza dla Unii Europejskiej?
PiS zerwie z polityką, która przyświecała PO, czyli płynięcia w głównym nurcie, podporządkowywania się wskazówkom i oczekiwaniom płynącym z Berlina, który nadaje teraz ton polityce europejskiej. Będzie starał się realizować bez skrępowania to, co uzna za polską rację stanu. Nie będzie się oglądał, czy komuś się to podoba, że będzie to źle odebrane. Polska nie będzie prymusem integracji europejskiej, który bez wahania przyjmuje to, co płynie z Berlina. Stanie się partnerem bardziej samodzielnym, żeby nie powiedzieć krnąbrnym.

To dobrze?
Tak. Obserwujemy, że Unia Europejska to agenda rozgrywania interesów narodowych. Skoro realizują je bez skrępowania inne państwa, to nie ma powodu, aby Polska siedziała cicho w kącie i podporządkowywała się temu, co dla innych korzystne.

ZOBACZ TEŻ:

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska