Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nowy Sącz, Podobin. Gmina zapłaci za mobbing. Nauczycielka zabiła się przez dyrektorkę

Paweł Szeliga
(zdjęcie ilustracyjne)
(zdjęcie ilustracyjne) Fot. Piotr Krzyżanowski
Sąd Okręgowy w Nowym Sączu zasądził rodzinie Bernadetty Gnieckiej - mężowi i trzem synom - prawie 360 tys. zł zadośćuczynienia. Kobieta w styczniu 2010 r. popełniła samobójstwo. Ówczesna dyrektorka Zespołu Placówek Oświatowych w Podobinie (gm. Niedźwiedź), w którym pracowała nauczycielka, znęcała się nad nią psychicznie. 47-latka nie wytrzymała mobbingu i popełniła samobójstwo.

Dyrektorka z wyrokiem
W 2013 r. sąd prawomocnie skazał dyrektorkę Annę A. na dwa lata więzienia w zawieszeniu na pięć lat. Dowiódł, że przez 13 lat znęcała się psychicznie na dziewięciorgiem nauczycieli, w tym Bernadettą Gniecką. Tę ostatnią po 26 latach pracy przeniosła ze szkoły podstawowej do przedszkola, co nauczycielka odebrała jak degradację. Dyrektorka postawiła podwładnej ultimatum - albo pogodzi się z decyzją, albo straci pracę. Zmęczona trwającym przez długie lata poniżaniem, kobieta targnęła się na życie.

Po skazaniu Anny A. bliscy zmarłej nauczycielki w postępowaniu cywilnym domagali się zadośćuczynienia i odszkodowania. W tym tygodniu w sądeckim sądzie wywalczyli łącznie blisko 360 tys. zł. Pieniądze ma wypłacić gmina Niedźwiedź, która jest odpowiedzialna za nadzór nad funkcjonowaniem szkół na swoim terenie, a także jej ubezpieczyciel, czyli PZU S.A.

Pozwani muszą też zapłacić odsetki za czas trwania procesu. Już w momencie wręczenia im pozwu musieli się bowiem liczyć, że będą płacić odszkodowanie. - Pomimo propozycji ugody, przed sądem cywilnym przez cztery lata odmawiali jakiejkowiek rekompensaty - zauważa mecenas Jolanta Budzowska, pełnomocnik rodziny Gnieckich.

W grę wchodzi pokaźna kwota, bo odsetki to prawie 40 proc. całości zasądzonego odszkodowania. Marek Mąkowski, sekretarz Urzędu Gminy w Niedźwiedziu podkreśla, że wyrok pierwszej instancji jest nieprawomocny i zapewne będzie od niego odwołanie. Broni twardego stanowiska gminnych władz, które nie chciały iść na ugodę z rodziną z Podobina. - Gdybyśmy się zgodzili, to narazilibyśmy budżet na jeszcze większe straty - wyjaśnia Marek Mąkowski. - Rodzina domagała się bowiem wtedy prawie miliona złotych zadośćuczynienia. To wyższa kwota od zasądzonej przez sąd.

Mąż zmarłej nauczycielki Jan Gniecki nie zastanawiał się jeszcze, czy kwota odszkodowania go satysfakcjonuje. Mimo że tragedia wydarzyła się prawie pięć lat temu, wciąż nie otrząsnął się z szoku. - Oddałbym każdą złotówkę z tej sumy, byle móc znowu być z żoną - mówi Jan Gniecki. - Żadne pieniądze mi jej nie zwrócą i nie naprawią szkody, jaką poniosłem razem z synami.

Podkreśla, że dotąd nie doczekał się przeprosin ze strony byłej dyrektorki, która doprowadziła jego żonę do samobójczej śmierci. - Znam ją, więc prawdę mówiąc nie spodziewałem się, by była gotowa wypowiedzieć to słowo - dodaje wdowiec.

Po samobójstwie nauczycielki Anna A. straciła pracę w szkole, ale dostała zajęcie w gminie. Do uprawomocnienia się wyroku w sprawie karnej w styczniu 2013 r. zajmowała się koordynowaniem projektów unijnych dla szkół. Pracując w urzędzie, nie naruszyła jednak ograniczenia narzuconego przez sąd, który na okres pięciu lat zakazał jej pełnienia funkcji kierowniczych w oświacie.

Obecnie Anna A. nigdzie nie pracuje. Sekretarz gminy Marek Mąkowski podkreśla, że proces złamał jej życie, więc poniosła dotkliwą karę.

Mecenas Budzowska zauważa, że gmina może się ubiegać o obciążenie kosztami zadośćuczynienia byłą dyrektorkę, skoro sąd uznał, że bez wątpienia przyczyniła się do śmierci swojej podwładnej, a jej ofiarami było też ośmioro innych nauczycieli. Nie wiadomo, czy wójt Janusz Potaczek rozważa taką możliwość. Od początku bronił bowiem dyrektorki. Nie ma też sobie nic do zarzucenia w kwestii nadzoru nad szkołą, w której przez tak wiele lat dochodziło do mobbingu.

- Sąd wydał wyrok, ja go nie podważam, co nie oznacza, że w pełni się z nim zgadzam - mówi wójt. - Ten w sprawie cywilnej nie jest jeszcze prawomocny, więc nie zamierzam go komentować. Jeśli otrzymam pisemne uzasadnienie, to sprawą zajmą się nasi prawnicy.

Mecenas Budzowska zauważa, że apelacja może być nieskuteczna, ponieważ zasądzona kwota nie jest ani rażąco niska, ani rażąco wysoka. A tylko w takich przypadkach można w postępowaniu cywilnym domagać się zmiany wyroku sądu pierwszej instancji.

W szkole jest już spokój
Od trzech lat placówką w Podobinie kieruje nowa dyrektor Barbara Dziwisz. Zapewnia, że w szkole, w której uczy się 220 dzieci, panuje zdecydowanie lepsza atmosfera i nikt już nie wraca do tragedii z 2010 r. Nie jest nawet w stanie powiedzieć, czy nauczyciele, którzy zostali uznani jako poszkodowani w wyniku mobbingu, nadal pracują w Podobinie. Cała szkolna kadra liczy 27 nauczycieli.

- Przyszłam do tej szkoły już po tamtym zdarzeniu, dziś nikt do niego nie wraca - wyjaśnia Barbara Dziwisz. - Pracujemy normalnie, idziemy do przodu nie oglądając się na przeszłość.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska