Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Drwinia. Mogę już spać spokojnie

Małgorzata Więcek-Cebula
Małgorzata Więcek-Cebula
Małgorzata Więcek-Cebula
Po 2 latach od pożaru rodzina Ściborów z Drwini wróciła do swojego domu A Nie udałoby się im go tak szybko odbudować, gdyby nie nadeszła pomoc

Śnieżnobiałe firanki pięknie prezentują się w kuchennym oknie odremontowanego domu pani Danuty. Gospodyni krząta się po jasnej kuchni. Zaraz będzie szykować obiad.

- Dziś będzie zupa pomidorowa. Wczoraj ugotowałam cały garnek. A jutro dla odmiany może zrobię łazanki. Młodsza z córek bardzo je lubi - mówi Danuta Ścibor, z uśmiechem oprowadzając po wysprzątanym mieszkaniu: słonecznej kuchni, jasnym pokoju dziennym, pokoju córek i łazience.

- Jestem taka szczęśliwa, że udało się nam tu wrócić - dodaje.

Tę radość czuć w głosie, widać w każdym geście. Pani Danuta mówi spokojnie, powoli, jakby zrzuciła wielki ciężar z serca. Jest zupełnie inna niż dwa lata temu, kiedy spotkaliśmy się z nią kilka dni po pożarze. Brak domu doskwierał jej okrutnie. Po pożarze długo nie mogła spać albo budziła się z krzykiem w nocy.

- Potrzebowałam pomocy psychologa, by sobie wszystko jakoś poukładać w głowie, uwierzyć w to, że znów może być dobrze - dodaje.

Teraz jest spokojna, choć wydarzeń sprzed dwóch lat nigdy nie zapomni. To było 13 września 2013 roku. Pożar wybuchł o drugiej w nocy. Pani Danuta z córkami 13-letnią wówczas Darią i 8-letnią Nikolą spały. Jej mąż był w pracy na nocnej zmianie.

- Żyjemy dzięki temu, że obudziła się starsza z córek, dym dławił jej gardło. Wybiegłyśmy wszystkie z domu w piżamach, zerwane z łóżka - wspomina pani Danuta.

Z pomocą pozbawionej dachu na głową rodzinie przyszedł samorząd gminy. Ściborowie dostali mieszkanie przy ośrodku zdrowia w Świniarach.

Gdy zdecydowali, że będą chcieli odbudować swój dom, gmina wyciągnęła do nich rękę z pomocą.

- Nie mogliśmy zrobić inaczej. Ci ludzie potrzebowali tego, byli bezradni. W tym przypadku pomogła też dobra współpraca z radnymi, bo wszyscy jesteśmy wyczuleni na krzywdę ludzką - mówi Jan Pająk, wójt gminy Drwinia.

Odbudową domu zajęła się wynajęta firma budowlana. Prace ruszyły jesienią ubiegłego roku po załatwieniu wszelkich formalności. Latem tego roku dom był już gotowy.

- Panele i płytki układaliśmy sami. Mąż zna się na tym, więc nie musieliśmy wynajmować fachowców, a przez to zostało nam trochę grosza w kieszeni - mówi pani Danuta.

Jej mąż pomalował też ściany. Kolory wybrała żona razem z córkami.

- Chciałam, by dom był jasny. W kuchni mamy więc delikatny beż, w pokoju kolor brzoskwiniowy. Dziewczynki wymyśliły sobie połączenie zieleni i filoletu, tak też mają wymalowane ściany - mówi pani Danuta.

Przy okazji remontu w domu wymieniono ogrzewanie. Zamiast trzech pieców kaflowych w każdym pokoju, Ściborowie mają jeden w piwnicy i kaloryfery we wszystkich pomieszczeniach. Brakuje im jeszcze tylko telewizora i wanny. Ze starej, która ocalała z pożaru, zaczęła odpryskiwać emalia. Z jej zakupem muszą jednak trochę poczekać. Pani Danuta umowę o pracę ma tylko do końca grudnia. Nie wiadomo, czy zostanie przedłużona. Jej mąż pracuje, ale na umowę-zlecenie.

- Wierzę, że kiedyś będziemy mieć jednak stabilną sytuację, która pozwoli nam wykończyć dom. Inaczej nie może być - przekonuje pani Danuta.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska