Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Przedwyborcza seksmisja

Przemysław Franczak
Przemysław Franczak
fot. Andrzej Banaś
Gdyby 20 lat temu zahibernować dwóch polityków płci męskiej, najlepiej orientacji prawicowej, a teraz ich wybudzić, mogliby dziwić się nowej rzeczywistości jak Maksymilian Paradys i Albert Starski w filmie Juliusza Machulskiego. Nastał u nas przecież czas politycznej partenogenezy, rozmnażają się nam partyjne liderki w sposób dotąd niespotykany, było nie było trzy największe armie do wyborczej batalii prowadzić będą kobiety. Konserwatywny kraj (Bóg, honor, ojczyzna, kościół, szkoła, strzelnica) stanął na głowie. Przynajmniej pozornie, bo zagwozdka jest identyczna jak w „Seksmisji”: rządzące tą rzeczpospolitą babską Jego Ekscelencje są mężczyznami.

Kobiety, mawiają od dawna, łagodzą obyczaje, kobiety, mawiają od niedawna, ocieplają wizerunek partii. Coś w tym, poza seksizmem, jest. Jakoś trudniej pociągnąć ofiarną matkę-Polkę z publicystycznej mańki i brutalnie ją wyśmiać (choć i to się zdarza, dżentelmeni to gatunek na wymarciu), nie miewają one słabości do drogich zegarków i wystawnego życia, rzadziej od facetów - jak się okazało - plotkują w podsłuchiwanych restauracjach (z wyjątkiem Elżbiety Bieńkowskiej, zawczasu rzuconej na europejską placówkę), unikają wreszcie udziału w telewizyjnych walkach kogutów, bo kogutami przecież nie są.

Wystawianie ich na pierwszej linii frontu jest więc w tym zblazowanym, męskim politycznym świecie bardzo opłacalne. Śmiem twierdzić, że PO głównie dzięki do przesady jowialnej Ewie Kopacz jeszcze nie nurkuje w sondażach na poziom dziesięciu procent poparcia, PiS-owi słupki szybują w górę tyleż na fali „efektu Dudy”, co w wyniku kampanii Beaty Szydło (typ chłodnej profesjonalistki, ale z sercem, lubimy takie), a Zjednoczona Lewica, uroczo zwana ZLewem, zarobi parę punktów przy pomocy swojej nowej liderki Barbary Nowackiej (młoda, inteligentna, no i kiedyś - 40-letnia młodzież pamięta! - prowadziła „Szortpress” w 5-10-15).

Korci człowieka, żeby ogłosić jakąś zmianę kulturową, sukces parytetów albo co, przeszkadza w tym tylko pojawienie się nowej formy życia politycznego, a mianowicie instytucji patrona. Każda z frontmenek ma przecież własnego, płci męskiej oczywiście. Kopacz - Donalda Tuska, Szydło - Jarosława Kaczyńskiego (on nawet prezydenta ma na pstryknięcie palcami), a Nowacka, biedaczka, aż dwóch: Leszka Millera i Janusza Palikota. Patron rządzi, patron radzi, patron nigdy was nie zdradzi (choć akurat tego ostatniego nie byłbym wcale taki pewien).

I wybij się tu, kobieto, na niezależność.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska