Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Biura podróży żądają dopłat do wycieczek

Piotr Rąpalski
Ceny w folderach i na reklamach mogą czasem mylić
Ceny w folderach i na reklamach mogą czasem mylić Andrzej Banaś
Klienci muszą dokładać nawet kilkaset złotych. Wszystko przez zawirowania na rynku walut.

Kryzys gospodarczy daje się również "we znaki" planującym urlopy. Ceny wycieczek tuż przed sezonem feryjnym skaczą do góry. Krakowianie są zaskoczeni tym, że do cen zawartych w ofertach nagle muszą dopłacać po kilkaset złotych. Biura turystyczne odbijają piłeczkę twierdząc, że informują klientów o tym, że zmiany kursu walut mogą spowodować dopłaty.

Naszą Czytelniczkę zachęciła okazyjna oferta wyjazdu na narty w Dolomity zawarta w katalogu jednej
z krakowskich firm. 1100zł za tygodniowy pobyt w hotelu z wyżywieniem.

- Kiedy jednak poszłam do biura podróży okazało się, że wycieczka jest o 200zł droższa. To nie jest mała suma - mówi Beata Szumowic, mieszkanka Krakowa. - Człowiek jest już psychicznie nastawiony, że odpocznie od pracy, więc sięga do kieszeni i dopłaca, ale to nie jest do końca w porządku - dodaje.

Biura podróży twierdzą jednak, że takie sytuacje w ich branży to norma. Zarzekają się jednak, że zawsze
o zagrożeniu potencjalnym wzrostem kosztów informują swoich klientów.

- Podpisujemy kontrakty z hotelami nawet z rocznym wyprzedzeniem. Musimy mieć pewność, że miejsca będą czekać na naszych klientów. Rok temu euro kosztowało ok. 3,5 zł. Teraz jest o ponad złotówkę droższe. Doba hotelowa, która kosztowała 70 zł teraz kosztuje 90 zł. Podwyżki zatem są konieczne - mówi Marcin Jabłoński, z biura podróży Itaka. - Informujemy klientów o możliwości dopłaty. Można się przed tym zabezpieczyć wykupując tzw. gwarancję stałej ceny - dodaje.

Zabezpieczenie polega na dopłaceniu kliku procent ceny wycieczki przy zawieraniu wstępnej umowy. Wtedy możemy być pewni, że niezależnie od tego, co się będzie działo na rynku walut, cena naszej wycieczki się nie zmieni. Gwarancja bierze też pod uwagę ewentualne zmiany ceny paliw, które również mogą wpływać na koszty wyjazdu na wczasy.

Jeszcze kilka miesięcy temu dwutygodniowa wycieczka na Rodos kosztowała ok. 3 tys. zł. Teraz jej cena wzrosła do 3300 zł. - W tym wypadku przed dopłatą mogła ustrzec gwarancja, za którą klient zapłaciłby góra 130 zł. To się opłaca - twierdzi Jabłoński. Nie wszyscy jednak ją wykupują, licząc na jak największe oszczędności.

W biurze podróży Antałek ceny też skoczyły w górę. Jednodniowy karnet narciarski na Słowacji po wprowadzeniu euro kosztuje już nie 50, a 100zł. W Antałku sposobem na kryzys jest podział kosztów
na euro i złotówki. - Za dojazd klienci płacą nam w rodzimej walucie, a pobyt, jedzenie i karnety narciarskie wykupują w euro na miejscu - mówi przedstawicielka firmy.

- Mnóstwo ludzi ma sporo pieniędzy w walucie euro z wcześniejszych wyjazdów lub dzięki pracy za granicą. Płacą sami i nie muszą kupować waluty po wysokim kursie. Zazwyczaj płacą kartą, więc po korzystnym kursie - dodaje.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Dlaczego chleb podrożał? Ile zapłacimy za bochenek?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska