Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Szpital nie jest taki straszny

Karolina Gawlik
Andrzej Banas
Z dr. Ryszardem Koniorem, ordynatorem Oddziału Neuroinfekcji i Neurologii Dziecięcej w Krakowskim Szpitalu Specjalistycznym im. Jana Pawła II rozmawia Karolina Gawlik

- Pana oddział jest wyjątkowy, jedyny taki w południowo-wschodniej Polsce. Jakie choroby tu się leczy?

- Oddział wywodzi się z lat 50. minionego wieku, kiedy panowała epidemia Heinego-Medina, choroby zakaźnej wywołanej wirusami z grupy poliomyelitis. Wówczas powstało tu regionalne centrum jej leczenia. Epidemia trwała co najmniej 10 lat, a skończyła się dzięki wprowadzeniu szczepionek. Obecnie zajmujemy się głównie chorobami zakaźnymi układu nerwowego, takimi jak zapalenia mózgu czy opon mózgowo-rdzeniowych, wywoływanymi bezpośrednio przez bakterie i wirusy lub będące powikłaniami klasycznych chorób zakaźnych. Na szczęście dzięki szczepieniom ochronnym znacząco obniżyła się liczba powikłań świnki, różyczki i odry.

- Przybywa pacjentów?

- Na przykładzie naszego oddziału widać, jak szczepienia wpływają na zanikanie chorób. Jeszcze 25 lat temu hospitalizowaliśmy około dwóch tysięcy pacjentów z neuroinfekcjami rocznie, teraz jest ich niewielu więcej niż stu.
- Które neuroinfekcje najtrudniej wyleczyć?
- Zapalenie mózgu, a niekiedy zapalenie opon mózgowo-rdzeniowych. Oczywiście nie zawsze, bo u wielu pacjentów z zapaleniem opon przebieg choroby jest łagodny i nie wymaga specjalnego leczenia. Niektórzy wracają do domów już po tygodniu.

- A sepsa jest groźna?

- U nas leczymy głównie sepsy meningokokowe i pneumokokowe. Przebieg tej choroby zależy od wielu czynników, m.in. od zdolności obronnych pacjenta oraz zjadliwości zarazka. Są szczepy wrażliwe, są też bardzo groźne. Znam takie przypadki, że dziecko - potencjalnie zdrowe - wsiadło do pociągu w Gliwicach, a po przyjeździe do Krakowa już nie żyło.

- W jaki sposób meningokoki atakują organizm?

- Meningokoki, podobnie jak pneumokoki, przenoszą się drogą kropelkową. Jedne i drugie są w powszechnym nosicielstwie - każdy z nas może być ich nosicielem. W większości przypadków żyją sobie jakiś czas w nosogardzieli, nie dając żadnych objawów. Przekazujemy je sobie podczas bliskich kontaktów. Na ich atak najbardziej narażone są dzieci. Dlaczego? Bo mają niedojrzałą odporność przeciwko tym bakteriom. Meningokoki i pneumokoki mogą przedostać się przez śluzówkę do krwi, a potem do wszystkich narządów, w tym również mózgu. W efekcie dochodzi do zaburzeń wielonarządowych.

- Od czasu do czasu krążące w otoczeniu meningokoki są bardziej inwazyjne...

- Wtedy może dochodzić do zachorowań epidemicznych. W Polsce takie ogniska epidemiczne choroby meningokokowej obserwowano między 2006 a 2010 r. Obecnie choroba występuje sporadycznie, ale epidemie mogą w każdej chwili powrócić.

- Są infekcje, przeciwko którym nie da się zaszczepić?

- Producenci wytwarzają szczepionki dopiero wtedy, gdy choroba szerzy się epidemicznie. A przecież są groźne wirusy, które nie wywołują epidemii, ale są powszechne i dają sporadyczne ciężkie zachorowania. Takim przykładem może być wirus opryszczki wargowej, który potrafi wywołać katastrofalne w skutkach zapalenie mózgu. U większości osób zakażenie objawia się jedynie pęcherzykowatym wypryskiem na wargach. U małego dziecka może jednak doprowadzić do spustoszenia w mózgu. Nie mieliśmy ani jednego pacjenta z tą chorobą, który wyszedłby całkowicie zdrowy, bez poważnych powikłań. Rocznie w Polsce notujemy od 50 do 100 takich przypadków.

- Jak odróżnić ciężką neuroinfekcję od zwykłego, niegroźnego zakażenia?

- Zdradliwość tych chorób polega na tym, że w początkowym okresie- w większości przypadków - objawy chorobowe są podobne. To duża sztuka, żeby lekarz pierwszego kontaktu, wśród wielu chorób infekcyjnych u dzieci, wyłapał tę zagrażającą życiu. Tym bardziej że tych ciężkich jest stosunkowo niewiele. W pierwszych godzinach nawet doświadczony pediatra może nie rozpoznać od razu poważnego zakażenia. Dlatego ważne jest, aby uczulić opiekunów na obserwację dziecka i reagowanie przy pojawianiu się niektórych objawów.

- Jakie to są objawy?

- Bóle głowy, wymioty, nadmierna senność, wysypka, zwłaszcza jeśli są powiązane z gorączką. U niemowląt alarmowym objawem jest przeczulica, czyli nadwrażliwość na bodźce zewnętrzne, jak dotyk, głos czy światło. Dziecko odczuwa ból na przykład przy przewijaniu, ale nawet wtedy, gdy przytula je mama.

- Czym różni się wirusowe zapalenie opon mózgowych od bakteryjnego?

- Wirusowe zapalenia są zwykle łagodniejsze. Najczęściej wywoływane są enterowirusami, czyli drogą pokarmową i występują w większości w okresie letnio-jesiennym. Dramatyczne przypadki są rzadkie. Leczenie jest wtedy tylko objawowe, aby zmniejszyć dolegliwości.

- Groźniejsze jest meningokokowe zapalenie opon mózgowych czy sepsa?

- Śmiertelność jest zwykle większa w przypadku sepsy, ale przy meningokokowym zapaleniu opon mózgowych może dojść do uszkodzenia układu nerwowego, objawiającego się niedowładami, afazją, niedosłuchem lub całkowitą głuchotą. Czasem po latach może pojawić się padaczka. Na szczęście większość pacjentów udaje nam się w pełni wyleczyć.

- Zdarza się, że rodzice nie rozpoznają u dziecka padaczki?

- Tak, bo napady padaczkowe mają różne objawy, nie tylko takie, jakie znamy z filmów. Mogą przebiegać pod postacią wyłączeń, zaburzeń w zachowaniu, np. w postaci napadów agresji. Wszystko zależy od tego, w jakiej części mózgu znajduje się ognisko padaczkowe. Leczenie nie zawsze jest łatwe. W najtrudniejszych przypadkach, przy braku odpowiedzi na farmaceutyki, stosowane jest czasem leczenie neurochirurgiczne.

- Czy zdarzyło się kiedyś, żeby pracownik szpitala zaraził się meningokokiem?

- Nie mieliśmy takiej sytuacji. Nie zdarza się też, aby dzieci chore zarażały innych pacjentów. Najczęściej zakażamy się meningokokami od zdrowego nosiciela. Dlatego tak ważne są szczepienia przeciwko meningokokom i pneumokokom. Zaszczepione dzieci nie tylko nie chorują, ale też nie przenoszą zjadliwych szczepów bakteryjnych. Tam gdzie wprowadzono masowe szczepienia dzieci, spadła też liczba zachorowań u ich nieszczepionych rodziców i dziadków.

- Słyszałam, że niektórzy pacjenci waszego oddziału nie chcą wracać do domu!

- To prawda. Jesteśmy nie tylko dobrzy, ale oferujemy również dobre warunki dla pozostających przy dzieciach rodziców. Okazuje się też, że szpital nie jest taki straszny... To wielka frajda, gdy mali pacjenci, którzy przeżyli ciężkie choroby, przychodzą do nas później z uśmiechem, nie boją się badań kontrolnych. A zachowują się tak, jakby przebywali wśród najbliższej rodziny.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska