Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bielany. Tiry niszczą ich drogę. Mieszkańcy boją się, że ktoś kiedyś tu zginie.

Redakcja
Mieszkańcy ul. Na Włosień w Bielanach mają już dość tego, że kierowcy ciężarówek nagminnie łamią przepisy ruchu i przez ich ulicę skracają sobie trasę z drogi wojewódzkiej nr 948 do Osieka. 500 m etrów wąskiej ulicy przez wieś popada w ruinę, a przez wstrząsy aut na koleinach niszczeją domy przy niej stojące.

– Jak przeleci tir z prędkością 80 km na godz., muszę łapać szklanki, bo spadają z półek. Tak wszystkim trzęsie – mówi Małgorzata Korycińska. – Nie dość, że hałas jest nie do wytrzymania to zaczynają nam pękać domy – dodaje.

Jej słowa potwierdzają inni mieszkańcy. Twierdzą, że ulica powstała 35 lat temu i od tego czasu nie przeszła remontu.

– Kiedyś była tu polna droga, a później nawieźli jakiejś czerwonej podsypki i na to wylali asfalt – wyjaśnia Stanisława Hołda. – Nie było innych utwardzeń, dlatego dziś widać, że pobocza są zapadnięte, a ulica ma przekrój półokrągły, nie płaski – mówi.

Największym problemem są koleiny w poprzek i dziury, które „wybijają” auta w górę, a te spadają z powrotem z potężnym hukiem. Większość domów stoi tu kilka metrów od drogi.

– Początkiem września jechała ciężarówka i tak podskoczyła, że wypadły jej z przyczepy jakieś betonowe płyty – mówi Janusz Raj.

– Kierowca się zatrzymał i zaczął to zbierać. Bogu dzięki nikt nie szedł poboczem, bo mogło to skończyć się tragedią – dodaje.

Takie wypadki są tu na porządku dziennym. W lipcu z przyczepy traktora spadły ogromne bale drewna, które zatarasowały przejazd na kilka godzin. Innym razem z przyczepki, którą ciągnęła osobówka wypadły cegły.

– Przejście poboczem tej ulicy grozi śmiercią – mówi Tomasz Radwan.

– Osobówki jadą tu z ekspresową prędkością, wpadają w dziury i gubią kołpaki, a te strzelają jak z armaty. Kiedyś jeden taki przeleciał mi kilka centymetrów od głowy – dodaje i na dowód swoich słów pokazuje wrośnięte w trawę obok drogi kilka samochodowych zaślepek do kół.

Na wjeździe od głównej ul. Łęckiej obowiązuje ograniczenie ładowności do pięciu ton, jednak mało kto respektuje ten przepis.

– Jest tam dopisek, że mogą wjeżdżać cięższe auta, których właściciel dostał pozwolenie od starostwa – wyjaśnia Janusz Raj. – Skąd mamy wiedzieć, którzy to są i kiedy dzwonić na policję? – pyta zdenerwowany.

Mieszkańcy kilka tygodni temu postanowili poprosić o pomoc mundurowych, gdy pewnego dnia w ciągu godziny przejechało tędy siedem ciężarówek i tirów. Mundurowi przyjechali, czekali i nic.

– Akurat w tym czasie nie jechało żadne duże auto – mówi Czesław Drabek. – Wcześniej jak wezwaliśmy policję, to wlepili mandat jednemu kierowcy. Następni tirowcy byli już bezkarni.

Kolejnym problemem jest mostek, który pęka pod naciskiem samochodów. W konstrukcji są szczeliny na szerokość dłoni.

– Odliczamy dni, kiedy ten mostek runie – mówi Marta Maciąga.

Rozwiązaniem byłoby wyremontowanie drogi, zrobienie chodników i zamontowanie progów zwalniających. Na to nie ma szans w najbliższym czasie. Starostwo przyznaje, że ma już zaplanowane inwestycje drogowe, ale tej ulicy nie ma na liście.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska