Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Strażacy szukają beczek z trującymi chemikaliami

Robert Szkutnik
Robert Szkutnik
Wideo
od 16 lat
W środę (16.09) na wysypisku śmieci w Choczni koło Wadowic poszukiwano niebezpiecznych substancji chemicznych, które rzekomo tam zakopano. Akcję prowadził m.in. specjalistyczny pluton ratownictwa chemicznego z Krakowa, wspierany przez strażaków z PSP w Wadowicach. Na miejscu była policja, prokurator i przedstawiciele ochrony środowiska z Urzędu Miasta w Wadowicach. Według świadków chemikalia mają być zakopane osiem metrów pod ziemią. Dziś (17.09) na miejsce poszukiwań ma być sprowadzony z Krakowa georadar.

O tym, że na wysypisku śmieci w Choczni pod Wadowicami zakopane są beczki z chemikaliami, prokuraturę powiadomili byli pracownicy prowadzącej składowisko odpadów spółki Eko-Empol. Według byłych pracowników proceder nielegalnego składowania pojemników, w których tak na prawdę nie wiadomo, co się znajduje, trwał od kilku lat. Tajemnicza substancja była przywożona z Krakowa w stalowych 200-litrowych beczkach nocą. Potem szybko je zakopywano.

Owiane tajemnicą
- Mogę potwierdzić tylko, że takie działania są prowadzone - mówi Krzysztof Cieciak, rzecznik prasowy straży pożarnej w Wadowicach.
Przedstawiciele Regionalnej Instalacji Przetwarzania Odpadów Komunalnych - Przedsiębiorstwo Komunalne EKO Sp. z o.o. zarządcy śmietniska też nie chcą zdradzić o co chodzi. Nie pozwolono nam wejść na teren składowiska.
- Nic nie mogę powiedzieć. Muszę dbać o interes spółki - mówi Paweł Koper, wiceprezes EKO i radny powiatu wadowickiego.
Burmistrz Wadowic Mateusz Klinowski cieszy się, że coś się dzieje w tej sprawie. -Od dłuższego czasu pojawiały się plotki, że poprzednie kierownictwo nielegalnie przyjmowało tu odpady - mówi. Co to miałyby być za chemikalia? Nie ma pojęcia. Lotem błyskawicy wioskę obiegła informacja o tym, że ma wysypisku prowadzone są jakieś poszukiwania i służby mundurowe nie dopuszczają osób postronnych.
- Tu faktycznie mogą być jakieś trucizny. Wszyscy słyszeli takie pogłoski - mówi jeden z gapiów.
Na początku tego roku w internecie, na forum poświęconym zanieczyszczeniu rzeki Frydrychówki pojawiły się wpisy, że przez wiele lat były tu hurtowo przywożone stalowe, 200-litrowe beczki. Pracownicy wysypiska musieli je natychmiast zasypywać śmieciami. Twierdzono także, że niecka, w której się znajdują, nie jest uszczelniona i przy większych opadach wszystko z niej spływa do rowów zasilających rzekę.
Było to pokłosie innej głośnej sprawy. Gospodarstwo prowadzące hodowlę ryb we Frydrychowicach złożyło do Starostwa Powiatowego w Wadowicach skargę na system odprowadzania wód z EKO, podnosząc, że są skażone i powodują śnięcie ryb w stawach.
W listopadzie 2014 r. odbyła się tam wizja lokalna Wydziału Ochrony Środowiska wadowickiego starostwa. Urzędnicy w asyście policji weszli na teren spółki, dokonali oględzin i sporządzili protokół. Wynika z niego, że faktycznie odcieki ze składowania odpadów łączą się z innymi wodami zgromadzonymi w zagłębieniu terenu.
Są stamtąd wypompowywane i kierowane do rowu. Przyznano, że takie odpompowywanie ścieków może spowodować zanieczyszczenie środowiska, gruntów oraz wód powierzchniowych i podziemnych.

Poszukiwania do skutku
Potem do prokuratury doszło kolejne zawiadomienie, tym razem o tym że razem z odpompowywaną wodą do rzeki mogą trafiać trucizny z nieszczelnych beczek.
- O możliwości popełnienia przestępstwa zawiadomili nas byli pracownicy spółki. Twierdzili, że są tu zakopane beczki z chemikaliami - mówi prokurator Janusz Cieśla z Prokuratury Rejonowej w Wadowicach.
Sprawą zajęła się policja. Przesłuchano świadków, zabezpieczono dokumenty. Teraz przystąpiono do kopania w niecce wysypiska.
Nie będzie to łatwe zadanie, bo teren wysypiska zajmuje powierzchnię 11 hektarów, a sama kwatera na śmieci ma 1,6 ha i 154 metry sześcienne.
- Poszukiwania będziemy prowadzić do czasu, aż coś znajdziemy albo nie, ale teren musimy sprawdzić dokładnie - mówi prokurator Cieśla.
Sprawa pod kątem artykułu 183 kodeksu karnego, paragraf 1, który dotyczy skażenia środowiska przez transport i składowanie odpadów niebezpiecznych dla środowiska i zagrożenia dla ludzi.

Fuzja z gminą

Spółka Eko-Empol z Choczni w sierpniu 2014 r. uzyskała status Regionalnej Instalacji do Przetwarzania Odpadów Komunalnych (RIPOK). Decyzję o wpisaniu składowiska w Choczni na listę RIPOK podjął Sejmik Województwa Małopolskiego. W firmie 49 procent udziałów posiada gmina Wadowice a 51 proc. przedsiębiorstwo Empol z Tylmanowej. Kiedyś była to spółka gminna, ale zdecydowano się na fuzję, aby unowocześnić firmę. Gmina wybudowała składowisko odpadów komunalnych w 1999 roku, za czasów poprzedniej burmistrz Ewy Filipiak. Od początku zarządzała nim spółka Eko.
(Współpraca E.Sadko)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska