Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Św. Faustyna. Mistyczka z Łagiewnik szła ostro pod prąd

Marta Paluch
Święta Faustyna
Święta Faustyna archiwum
Święta Faustyna - mistyczka z Łagiewnik, jak każdy prorok, musiała przejść przez "pustynię", poczuć samotność i niezrozumienie. Niedowierzanie sióstr ją bolało. Jednak, w efekcie, wyszło to na dobre - mówi Marcie Paluch siostra Elżbieta Siepak ze Zgromadzenia Sióstr Matki Bożej Miłosierdzia.

Kto jest bardziej miłosierny - ten, kto daje pieniądze żebrakowi na ulicy czy ten, kto nie daje?
Zależy. Czasem miłosierdziem jest właśnie to, żeby mu nie dać oczekiwanego grosza. W swojej książeczce dla Bractwa Miłosierdzia ks. Piotr Skarga opowiada historię krakowskiego żebraka. Gdy przechodzi koło niego bogaty człowiek i nic nie daje, ten obrzuca go stekiem wyzwisk. Bogacz wraca do niego i mówi: nikt cię bardziej nie skrzywdził jak ten, który dał ci pierwszy. Miłosierdzie bowiem jest nie tylko litością, musi być także miłością człowieka, która rozeznaje, co jest rzeczywistym dobrem dla niego. W rzucaniu pieniędzy do kapelusza nieraz jest tylko satysfakcja, że coś dobrze zrobiłem, że jestem lepszy od innych.

I mam odfajkowane.
Właśnie. A autentyczne chrześcijańskie miłosierdzie jest ściśle powiązane z miłosierdziem Boga. Każe widzieć w potrzebującym człowieku Chrystusa oczekującego na naszą miłość. W takim spojrzeniu można dostrzec w każdym człowieku jego wielką godność.

Więc co by było tym prawdziwym miłosierdziem w opisanej sytuacji?

Taka pomoc, która będzie rzeczywistym dobrem dla żebrzącego. Pamiętam człowieka, który żebrał przy bramie sanktuarium. Zabierałyśmy go do furty, by coś zjadł, napił się. Zaczęłyśmy z nim rozmawiać, pytałyśmy, dlaczego prosi o pieniądze przy bramie. On na to: bo nie mam człowieka. Nie mam z kim porozmawiać. A pod bramą zawsze ktoś jest. Powiedziałyśmy: jest Ktoś taki, z którym zawsze może porozmawiać, który zawsze chce słuchać. Zaczęłyśmy opowiadać o Jezusie… i żebrak nie wrócił już pod bramę. Może miał także inne powody, nie wiem. Ale nie widziałyśmy go od lat.

Jest miłosierdzie nietrafione, głupie?
Jest wiele fałszywych pojęć tego słowa. Świetnie o tym pisał ks. prof. Józef Tischner w "Drogach i bezdrożach miłosierdzia". Zestawia tam postaci Robespierre'a, św. Faustyny i Friedricha Nietzschego - wszyscy mówili o miłosierdziu, ale każdy w innym znaczeniu.

Robespierre miłosierny?
Jego dewizą było zabrać bogatym, dać biednym, nie patrząc na to, w jaki sposób się odbiera. A Nietzsche gardził miłosierdziem - dla niego to była słabość. Dziś także pod słowem miłosierdzie kryją się różne rzeczywistości, dlatego jest ono czasem odpychające. Np. pogardliwe rzucenie grosza potrzebującemu, które nie wiąże się z miłością do niego. Miłosierdzie nigdy nie jest jednostronne, o czym mówiła św. Faustyna i Jan Paweł II. Papież określił to mianem zrównania dawcy z biorcą - nie ma wyższości dającego nad tym, który bierze. Obydwoje - św. Faustyna i bł. Jan Paweł II - wnieśli do Kościoła nowy, personalistyczny model chrześcijańskiego miłosierdzia, w którym najpierw zwraca się uwagę na osobę, a potem na jej potrzeby.

Jak u pierwotnych chrześcijan
Tak postępował Jezus - pomagał tak po prostu, podnosił, wydobywał dobro spod wszelkich nawarstwień zła - mówiąc językiem Jana Pawła II. Kiedy przyprowadzili do niego jawnogrzesznicę, prostytutkę, nie potępiał jej. Mówił: kto z was jest bez grzechu, niech pierwszy rzuci kamieniem. Wziął ją w obronę, bo ona była w biedzie, ogromnej. Miłosierdzie polega także na tym, żeby dźwigać człowieka, wydobywać z niego dobro. Ale nie można mylić miłosierdzia z pobłażliwością wobec zła czy przekreśleniem sprawiedliwości. Grzech trzeba nazywać grzechem, zło - złem i wiedzieć, że każdy czyn dobry i zły odbija się nie tylko w naszym życiu… Jak w Bogu sprawiedliwość łączy się z miłosierdziem, tak i w naszym postępowaniu winno być tak samo. Trzeba każdemu oddawać to, co mu się należy z racji sprawiedliwości. Nie może być tak, że np. pracodawca nie płaci pensji, a potem da trzynastkę i powie, że jest miłosierny. Miłosierdzie zakłada sprawiedliwość, prawdę oraz dobro człowieka w perspektywie doczesności i wieczności, dopiero takie miłosierdzie jest prawdziwe i fascynujące. Tak fascynujące, że zmienia ludzkie życie. Najlepszym przykładem jest św. Faustyna. Ona doskonale poznała miłosierdzie Boga i jego piękno chciała je odbić we własnym życiu. Na wzór Jezusa ofiarowała nawet swoje życie za grzeszników, by wyprosić im niebo.

Była reformatorką Kościoła, przypomniała hierarchom: tak to się robi.
Tak działają wielcy mistycy, a raczej tak przez nich działa Bóg - odkrywa jakąś prawdę, która przemienia myślenie wielu ludzi. Nasi dziadkowie mieli obraz Boga sprawiedliwego, który za dobro wynagradza, a za złe karze. A siostra Faustyna powiedziała: Bóg jest nie tylko sprawiedliwy, ale też miłosierny. I ludzie takiego Boga potrzebują, także dziś. Bo noszą w sobie wiele cierpienia i lęku, a także ogromne brzemię grzechu, z którym nie potrafią sobie poradzić. I żaden terapeuta czy psychiatra też nie da mu rady bez Bożej pomocy. Możemy o nim nie mówić, ale to nie zmieni faktu, że grzech istnieje i niszczy ludzi.

Siostra Faustyna nie miała łatwo z tym przesłaniem.

Jezus też nie miał. Jednak z tego ich cierpienia zrodził się sens dla wielu ludzi. To wspaniałe, że Bóg zaprasza ludzi do współpracy… W tej perspektywie wszystko ma sens - praca, modlitwa, cierpienie, zmęczenie, ból…

Był jednak taki moment, że nawet siostry z jej zakonu chciały ją oddać w ręce psychiatry...
To złośliwa insynuacja. Ksiądz Sopoćko, kierownik duchowy św. Faustyny, wiedział, że ma ona nadzwyczajne mistyczne doświadczenia. Jako roztropny spowiednik poszedł za radą św. Jana od Krzyża i postanowił zbadać, jakie jest ich pochodzenie. Takie wizje mogły przecież być wynikiem choroby lub działania złego ducha, więc najpierw należało to wykluczyć. Dlatego wysłał ją do lekarza, żadna z sióstr nawet o tym nie wiedziała.

Część z nich jednak jej nie akceptowała.
Może lepiej powiedzieć, że św. Faustyna była niezrozumiana. Taka jednak jest droga każdego proroka. Jedną z oznak autentycznego proroctwa jest samotność, prorok zawsze musi przejść "pustynię". W przypadku św. Faustyny niedowierzanie przełożonych czy badania mające wykluczenie choroby na pewno nie były dla niej przyjemne, bolały ją. Ks. Sopoćko też początkowo przyjął postawę wyczekującą, siostra myślała nawet, żeby zrezygnować ze spowiedzi u niego. Trzeba było jednak tę sprawę rozeznać, by potem zaangażować się w jej realizację. Także dzisiaj, gdyby pojawiła się podobna sytuacja, przełożona zakonu postąpiłaby tak samo.

Czy dziś św. Faustynie w Waszym zakonie byłoby łatwiej?

Każda osoba, która przynosi coś nowego, jakieś przesłanie od Boga, musi przejść przez sito rozeznania. Tak nakazuje choćby zwykła roztropność, zwłaszcza jeśli chodzi o przesłanie, które jak w przypadku św. Faustyny, obejmuje wszystkich wiernych w Kościele. Jednak, koniec końców, takie działania wychodzą i objawieniom i kultowi na dobre, w pewien sposób je oczyszczają, hartują. Prawda zawsze wychodzi na jaw i swoje osiąga. Przypomnijmy, że po śmierci św. Faustyny Stolica Apostolska wydała notyfikację - dokument, w którym zakazała szerzenia nabożeństwa do Bożego Miłosierdzia w formach opisanych przez św. Faustynę. Notyfikacja obowiązywała przez 19 lat i wydawałoby się, że są to lata stracone. Jednak, właśnie wtedy teologia miała czas, by nadążyć za spontanicznie rozwijającym się kultem. Pisma siostry Faustyny zostały gruntowanie przebadane, ks. prof. Różycki napisał obszerny traktat o nabożeństwie do Miłosierdzia Bożego. Został więc położony solidny fundament pod nabożeństwo do Miłosierdzia Bożego. Dziś Kościół jest inny. Wydaje się, że święta z Łagiewnik dziś mogłaby być lepiej zrozumiana.
Jezus powiedział, że nikt nie jest prorokiem we własnym kraju. Każdy z nich, bez względu na to w jakim czasie się pojawia, niesie przesłanie nie zawsze zrozumiałe dla współczesnych. A Jan Paweł II łatwo miał?

Łatwiej, tłumy go kochały.
Ale byli tacy, którzy go nie kochali. Tak czy inaczej, Bóg wykonał swój plan i to właśnie ten papież spowodował, że oczy całego świata zwróciły się ku maleńkim Łagiewnikom, a orędzie św. Faustyny rozprzestrzeniło się na cały świat.

W wielu egzotycznych krajach jej kult jest bardzo silny. Jak to się stało?
Dlaczego w Chinach, Japonii, Indonezji - krajach z inną kulturą, mentalnością, sposobem przeżywania wiary, Faustyna jest bardzo popularna? Jak to się dzieje, że w centrum Bukaresztu, w prawosławnej cerkwi znajdują się jej relikwie, ustrojone kwiatami jak w żadnym kościele w Polsce? Relikwie, do których przychodzą się modlić prawosławni? Ano tak to się dzieje, bo ona w swoim przesłaniu dotyka samych fundamentów chrześcijaństwa - obrazu Boga, który jest kochającym Ojcem dla wszystkich ludzi. Ona też uczy, jak odpowiadać na tę uprzedzającą miłosierną miłość Boga postawą zaufania wobec Niego, czyli pełnieniem Jego woli, i świadczeniem dobra ludziom. To orędzie jest bliskie pod każdą szerokością geograficzną, bo dotyka najgłębszych pragnień człowieka. Każdy chce być kochany i mieć poczucie bezpieczeństwa - nie tylko od drugiego człowieka, ale także od kogoś potężniejszego. Dlatego kult zapoczątkowany przez św. Faustynę cieszy się tak wielką popularnością w całym świecie. Pamiętam, że kiedy byłyśmy z siostrami na Światowych Dniach Młodzieży w Sydney i szłyśmy do centrum z wielkim obrazem Jezusa Miłosiernego, nie mogłyśmy przejść. Ludzie rozpoznawali ten wizerunek, całowali, chcieli sobie robić zdjęcia. Szliśmy jak, nie przymierzając, Jezus tryumfalnie wjeżdżający do Jerozolimy. Młodzi z tak wielu krajów świata wiedzieli, jaki to obraz i kim jest Faustyna, i że jest z Krakowa. Nic dziwnego, że pod względem ilości krajów sanktuarium w Krakowie-Łagiewnikach jest w światowej czołówce. Przed nim jest tylko Rzym. A tygodniowo poprzez media - transmisje telewizyjne, radiowe, przez internet, nasze sanktuarium odwiedza około 1,5 mln osób.

Za dwa dni niedziela Bożego Miłosierdzia. Jakie łaski będzie można uzyskać?
Wszystkie. Ale jest jedna niezwykła obietnica związana z komunią przyjętą w tym dniu. To obietnica zupełnego odpuszczenia win i kar, a więc łaski, jaką otrzymujemy tylko w sakramencie chrztu świętego. Warunkiem jej uproszenia jest przyjęcie Jezusa w Komunii w święto Miłosierdzia po dobrej spowiedzi oraz spełnieniu warunków nabożeństwa do Miłosierdzia Bożego, czyli w duchu troski o postawę zaufania wobec Boga i postawę miłosierdzia wobec drugiego człowieka. Jezus powiedział, że w tym dniu otwarte są wszystkie upusty Boże, przez które płyną łaski, i by nie bał się przyjść do Niego żaden człowiek.

Święta Faustyna

Maria Faustyna Kowalska urodziła się jako Helena Kowalska 25 sierpnia 1905 r. w Głogowcu (woj. łódzkie), a zmarła 5 października 1938 w Krakowie. Święta Kościoła katolickiego, zakonnica ze Zgromadzenia Sióstr Matki Bożej Miłosierdzia, mistyczka, stygmatyczka i wizjonerka. Głosicielka kultu Miłosierdzia Bożego i autorka Dzienniczka, w którym opisywała cierpienia i przeciwności, stany mistyczne, jakich doznawała, liczne wizje i objawienia. Dotyczyły one m.in. namalowania obrazu Jezu ufam Tobie, modlitw Koronki do Miłosierdzia Bożego i Godziny Miłosierdzia, ustanowienia święta Miłosierdzia Bożego.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska