Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bochnia: skracają basen, by ominąć przepis. A bezpieczeństwo?

Paulina Korbut
Rocznie basen w Bochni odwiedza 120 tysięcy osób, ale miasto i tak co roku do niego dokłada
Rocznie basen w Bochni odwiedza 120 tysięcy osób, ale miasto i tak co roku do niego dokłada Paulina Korbut
Bochnia od lat szczyci się basenem, na którym mogą być rozgrywane zawody pływackie o randze mistrzowskiej. Teraz okazało się, że chluba stała się problemem. Przepisy mówią wyraźnie, że wymiary niecki sportowej wymagają zatrudnienia dodatkowego ratownika. By tego nie robić, dyrekcja postanowiła... skrócić basen o cztery centymetry. Pytanie tylko, czy ta oszczędność nie jest groźna dla korzystających z basenu.

Prawo mówi jasno, że jeśli niecka nie ma więcej niż 25 metrów, bezpieczeństwa może pilnować jeden ratownik. Jeśli jest dłuższa - bez znaczenia, czy o kilka centymetrów, czy o kolejne 25 metrów - trzeba zatrudnić dodatkowego ratownika. - Taka sytuacja jest właśnie u nas. Przekraczamy ten limit o dosłownie dwa centymetry.- wyjaśnia Robert Hołda, dyrektor krytej pływalni w Bochni.

Te dwa centymetry - według wyliczeń dyrektora - oznacza zwiększenie wydatków krytej pływalni nawet o 100 tys. zł.
- Tyle kosztowałoby zatrudnienie trzech ratowników, bo tyle potrzeba, by obsłużyć tę dodatkową zmianę - dodaje Hołda.
W Bochni postanowiono więc "skrócić" basen o 4 cm. Jak?

- Do końca kwietnia w niecce zostaną zamontowane panele z płyt polietylenowych. Choć to rozwiązanie trochę eksperymentalne, to testowaliśmy je przez miesiąc na jednym z pasów i się sprawdziło - opisuje dyrektor basenu w Bochni.

Według szacunków, zamontowanie płyt ma kosztować ok. 25 tys. zł. Czy ich montaż sprawi, że Bochnia nie będzie mogła organizować zawodów, które wymagają pełnowymiarowych niecek, czyli o długości 25 m? - Nie, bo na czas zawodów będziemy demontować całą konstrukcję. Basen będzie miał więc z powrotem wymagane wymiary. A my zadbamy o dodatkowego ratownika na ten czas - kończy Hołda.

Na początku tego roku "skrócono" też basen w Brzesku. Choć, jak podkreśla Marek Dadej, dyrektor Brzeskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji, nie chodziło o liczbę ratowników.

- Linia brzegowa po tylu latach była już tak zniszczona, że trzeba było coś z tym zrobić. Remont nie wchodził w grę, bo oprócz kosztów prac, musielibyśmy doliczyć koszt spuszczenia i napełnienia niecki wodą, a także straty z tytułu zamknięcia basenu na czas modernizacji - opisuje Marek Dadej.

Zainstalowano więc "nakładkę" ze stali nierdzewnej, która w efekcie "skróciła" basen o 3 cm. Dzięki temu nie ma też konieczności zatrudniania dodatkowego ratownika.

Nie wszystkim podobają się jednak te oszczędności.

- Skrócenie basenu o kilka centymetrów nie sprawi, że będę się czuła bezpieczniej. A dodatkowy ratownik z pewnością to powoduje - uważa Anna Kołodziej, studentka z Bochni.

Wątpliwości ma również Jarosław Skrzypek, dyrektor basenu w położonych w sąsiedztwie Proszówkach. - My postanowiliśmy zatrudnić dodatkowych ratowników. Wiem, że jest kilka basenów, które wolały szukać kruczków prawnych. Dopóki jednak nic poważnego się nie zdarzy, to będzie spokój. Niechby jednak ktoś się, odpukać, na takim "skracanym" basenie utopił. Nie chciałbym być w skórze dyrekcji tego obiektu - przekonuje Jarosław Skrzypek. Bochni i Brzeska broni natomiast Grażyna Gawlik, dyrektorka Miejsko-Gminnego Ośrodka Sportu i Rekreacji w Dąbrowie Tarnowskiej.

- Ten przepis jest kompletnie nieżyciowy. Jeżeli ktoś zacznie się topić, to nieważne są centymetry, ale szybkość reakcji i doświadczenie ratownika. My mamy na zmianie dwóch ratowników, jeden pilnuje niecki sportowej, drugi brodzika i basenu rekreacyjnego. Kiedy więc jeden z nich będzie udzielał pomocy, to drugi na tę chwilę przypilnuje całej hali - podkreśla dyrektorka. - A dla Bochni i Brzeska mam inną radę. Zamiast skracać basen, może lepiej zająć się skróceniem godzin jego otwarcia, oczywiście po wcześniejszym przeanalizowaniu ruchu klientów. Może nie w każdy dzień pływalnia musi być czynna od 6 rano? My zrobiliśmy coś takiego i dzięki temu nasz zespół ratowników, może bez problemów zapewnić bezpieczeństwo - kończy.

Dlaczego basen szuka oszczędności

Roczne utrzymanie krytej pływalni w Bochni kosztuje ponad 2 mln zł - cała suma pochodzi z budżetu miasta. A jak przedstawiają się dochody? Co roku do kasy bocheńskiego basenu (a więc de facto miasta) wpływa ok. 0,5 mln zł - to suma sprzedanych biletów wstępu, a także karnetów. Do tego należy doliczyć jeszcze dochody z tytułu wynajmowania pomieszczeń pod działalność komercyjną - rocznie to suma 200-300 tys. zł.

Z prostego rachunku widać więc, że co roku Bochnia musi dokładać do funkcjonowania krytej pływalni ponad milion złotych. Jak podkreślają jednak dyrektorzy basenów z regionu - z tym problemem boryka się każdy samorząd. - Dochód może przynieść basen, gdzie wstęp kosztuje ponad 20 zł. A nie obiekt administrowany przez miasto, który nie może tak windować cen, bo ma przecież służyć mieszkańcom - mówi Grażyna Gawlik.

Kochamy omijać przepisy. Ale bezpieczeństwo jest ważniejsze

Rozmowa z Markiem Jasińskim, instruktorem ratownictwawodnego

Dziwi Pana sytuacja na basenie w Bochni?
To stary numer, wyprawiany w całej Polsce. Dla mnie jednak to działanie jest nielogiczne. Po pierwsze, raczej nikt nie czepiałby się tych kilku centymetrów. I na takim basenie nie będą mogły odbywać się zawody, chyba że zastosuje się wybieg z składaniem "skrótu".

A bezpieczeństwo? Jeden ratownik odpowiedzialny za główną nieckę basenu to nie za mało?
Zdecydowanie za mało! Nawet z bardzo trywialnych powodów - czasem jeden ratownik musi wyjść do ubikacji, nagle coś go rozboli, albo ktoś odwróci jego uwagę. I wtedy nie zostaje nikt, kto będzie obserwował główny basen.

Kto wtedy odpowiada za ewentualną tragedię?
Ratownik, który akurat przez moment był zajęty, np. wyszedł do toalety. A to przecież absurd, bo z własną fizjologią nie da się wygrać. A poza tym jest jeszcze jedna kwestia - jeśli ktoś na basenie dostanie zawału serca czy urazu kończyny, nie mówiąc o topieniu się - to jeden ratownik absolutnie nie wystarczy. To wtedy co, brodzik zostanie bez nadzoru?

Czyli Pan tym praktykom jest przeciwny?
Jak najbardziej. Bezpieczeństwo jest najważniejsze. Ale żyjemy w kraju, gdzie ludzie uwielbiają omijać przepisy.

Rozmawiała Maria Mazurek

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska