Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Supermeni pilnie poszukiwani

Marta Paluch
Dominika Raban, położna, specjalistka ds. pielęgniarstwa położnego, oprowadziła nas po klinice
Dominika Raban, położna, specjalistka ds. pielęgniarstwa położnego, oprowadziła nas po klinice Jakub Kołodziej
Choć tylko co ósmy dawca okazuje się godny tego, by jego nasienie zamrozić i przekazać dalej, wielu mężczyzn decyduje się na ten krok. Dlaczego? Większość mówi, że z chęci pomocy. Ale wiadomo, że na dawstwie można zarobić kilkaset złotych - pisze Marta Paluch.

Erotyczny przekładaniec z Natką i Sylwią na DVD. Półkę niżej egzemplarze "Hustlera", "Playboya"
i "Sextry", na ścianach delikatne erotyczne rysunki w stylu art deco. Dawcy nasienia umawiani są
do tego pomieszczenia co godzinę - żeby żaden nie czuł się ponaglany.

Choć tylko co ósmy dawca okazuje się godny tego, by jego nasienie zamrozić i przekazać dalej, wielu mężczyzn decyduje się na ten krok. Dlaczego? Większość mówi, że z chęci pomocy. Wiadomo też jednak, że na dawstwie można zarobić kilkaset złotych.

"Przyjemne z pożytecznym" - komentują internauci na forach poświęconych bankom nasienia. A
w akademikach pocztą pantoflową studenci przekazują sobie informacje o tym ile można zarobić. Czy to rzeczywiście tak łatwa kasa? Raczej nie, choć w Krakowie, w przeciwieństwie do innych miast w Polsce, nasienia nie brakuje.

Dziewczyna powiedziała "nie"

Andrzej, student II roku UJ, o banku spermy w Krakowie dowiedział się od kolegi z Warszawy. Tam są one popularne wśród żaków. Oddał nasienie w krakowskim banku.

- Myślałem, że to będzie proste, ale już przy rozmowie kwalifikacyjnej zaczęły się schody
- wspomina.

Pytano go nie tylko o przebyte w dzieciństwie choroby, ale też o kontakty seksualne. - Czułem się głupio -przyznaje. Przebył badania krwi, wirusologiczne...

Wiele lat później mężczyzna może dotkliwie przeżywać fakt, że ktoś inny wychowuje jego dziecko

- I dowiedziałem się, że mało kto załapuje się jako dawca. Trochę się podłamałem - przyznaje. Jako jeden z nielicznych przeszedł wszystkie badania (trwały około dwóch tygodni). I został szczęśliwym posiadaczem 400 złotych. - Nie wiedziałem, że jestem aż tak zdrowy - przyznaje.

Nieco gorzej poszło jego koledze. - Słyszałem, że to dość łatwo zarobione pieniądze, więc zadzwoniłem. Ale im dłużej pytałem o szczegóły, tym pytania trudniej przechodziły mi przez gardło
- mówi Tomek, absolwent AGH, z wiecznymi problemami finansowymi.

- Kobieta w klinice "Macierzyństwo" precyzyjnie wytłumaczyła mi, jak zostać dawcą. Mówiła, że
na samym początku przeprowadzana jest rozmowa wstępna - na temat przebytych chorób, życia płciowego, sytuacji rodzinnej i społecznej.

Padają pytania oto, czy w rodzinie nie było alkoholików, przypadków raka, chorób genetycznych. Dowiedziałem się, że jeżeli ten test zaliczę, to po około tygodniu wracam na badania: pobierana jest krew, wymaz z cewki moczowej oraz nasienie do badań.
Potem wymieniła nazwy badań, jakim będę poddawany, które zupełnie nic dla mnie nie znaczyły, zapytałem więc tylko: czy to boli? Uspokoiła mnie, że nic, poza nakłuciem przy pobieraniu krwi. Dowiedziałem się jeszcze, że od trzech do pięciu dni przed oddaniem nasienia należy się wstrzymać z seksem, piciem alkoholu i paleniem papierosów, a cała procedura z badaniami trwa około pół roku, bo trzeba je powtarzać. Niezbyt mi się to podobało - przyznaje.

O zamiarach Tomka dowiedziała się jego dziewczyna.

- Usłyszałem kategoryczne "nie". Na nic zdały się argumenty, że pomożemy potrzebującej parze
- kończy Tomek.

W Krakowie dawców nie brakuje

Tomek mógł jednak usłyszeć, że jego sperma się nie nadaje. - Średnio z 10-15 potencjalnych dawców miesięcznie zgłaszających się do naszego ośrodka, odrzuconych zostaje 70 procent
- tłumaczy dr Małgorzata Swornik z Ośrodka Diagnostyki i Leczenia Niepłodności "Macierzyństwo"
w Krakowie.

Parametry nasienia muszą bowiem spełniać określone normy. Ocenia się przede wszystkim koncentrację plemników (musi ich być min. 40 mln w mililitrze), ich ruchliwość (minimum około 60 proc.) i przeżywalność plemników zamrażanych i rozmrażanych w ciekłym azocie.

- Ta ostatnia cecha jest indywidualna i trudno przewidzieć z góry, jak nasienie danego mężczyzny się zachowa w takiej sytuacji - mówi dr Swornik.

Wielu mężczyzn jest niemile zdziwionych tym, że się nie nadają na dawcę i cierpi na tym ich męskie ego. A przedtem mężczyzna podczas rozmowy kwalifikacyjnej jest oceniany pod wieloma względami - ocenia się m.in. jego elokwencję, inteligencję, dojrzałość, a nawet... dobre maniery. Czy te cechy przekazuje się genetycznie?

- Raczej nie. Bardziej chodzi nam o to, by dawca był poważnym człowiekiem, który nie decyduje się na oddanie nasienia wyłącznie z powodów finansowych - dodaje dr Swornik.

Jakie mogą być inne powody? - Pomoc parom, które nie mogą mieć dzieci. Bank spermy to nie supermarket - mówi dr Jakub Wyroba z kliniki "Macierzyństwo".

Wśród dawców większość to studenci, jednak jest też sporo honorowych dawców krwi lub osób,
w których rodzinie wystąpił problem bezpłodności. - Chcą po prostu pomóc - mówi dr Wyroba. Jak deklaruje, w "Macierzyństwie" wyklucza się osoby, które mają czysto finansowe pobudki.

Nie każdy mężczyzna może zostać dawcą nasienia. Wymogi zdrowotne, jakie im się stawia, są jak dla kosmonautów

Wykluczają też dawców z zagranicznych banków spermy (z takiego banku korzysta inna klinika leczenia niepłodności w Krakowie). Po pierwsze, zagraniczne plemniki są droższe, po drugie, według deklaracji dr Swornik, jej klinika problemów z liczbą dawców nasienia nie ma.
Na taki problem narzekają zaś kliniki w Gdańsku, Łodzi i Warszawie. Tamtejsi lekarze mówią o wielkim niedoborze dobrego nasienia. Natomiast w Krakowie zdarza się nawet, że zagraniczne pary, głównie z Włoch i Niemiec, korzystają z naszych banków spermy.

Nasieniowe podziemie to ryzyko

Może dlatego w internecie zaczyna się rozwijać nasieniowe podziemie. Na portalach swoje usługi oferują panowie z całej Polski. "Jestem zdrowym 30-letnim dyskretnym blondynem, 178 cm,
o niebieskich oczach, oddam nasienie, posiadam już potomstwo" - reklamuje się Marek. - "Pomogę w zajściu w ciążę samotnej kobiecie lub parze less" (lesbijek - przyp. red.). "Brunet 185 cm, piwne oczy. Troje dzieci zdrowe. Warunki do uzgodnienia" - zachwala swoje zalety Marcin.

Część z ogłaszających się tam osób nie chce nawet brać za to pieniędzy. Lekarze z Krakowa nie słyszeli o podobnym procederze, ale przed nim ostrzegają.
- Nie ma żadnej pewności, że to zdrowy człowiek, to duże ryzyko - mówi dr Wyroba.

Dla wielu par przeszkodą w korzystaniu z banku spermy może być cena - tzw. inseminacja domaciczna kosztuje w "Macierzyństwie" 1,2 tys. zł. To zabieg polegający na wprowadzeniu nasienia do macicy za pomocą cewnika.

Stosuje się go m.in. w przypadku, gdy w nasieniu mężczyzny nie ma plemników (azoospermia) lub parametry nasienia są znacznie obniżone (mała ruchliwość lub mała liczba plemników), a para nie zdecyduje się na bardziej zaawansowane metody zapłodnienia pozaustrojowego.

Najlepsi są ojcowie

Kto jest najlepszy? Okazuje się, że to nie nobliści i tęgie głowy mają największe powodzenie.
- Nie mamy preferencji, czy to będzie student UJ, AGH czy Politechniki - mówi dr Wyroba.
Co więcej, okazuje się, że inteligencji się nie dziedziczy.

- To mit, że iloraz inteligencji IQ jest przekazywany w genach - mówi dr Wyroba. Tłumaczy,
że najlepszymi dawcami są nie studenci, ale młodzi ojcowie.

- Wtedy wiadomo, że są płodni i nie mają skaz genetycznych. A tego w badaniach przed urodzeniem dziecka nie da się wykluczyć na 100 procent - dodaje lekarz.

Od dawców wymagane jest co najmniej średnie wykształcenie. Rodzicom jednak najbardziej zależy, by dawca miał cechy jak najbardziej zbieżne z cechami ojca dziecka. Można wybrać wzrost, kolor oczu i włosów, grupę krwi. Zazwyczaj bowiem para, która korzysta z banku spermy, nie mówi o tym nawet rodzinie.

Dziecko musi więc być jak najbardziej podobne do ojca, który je będzie wychowywał.
Dziecko z nasienia pobranego z banku może przynieść problemy nie tylko rodzinie, która będzie
je wychowywać. Dawca też może przeżywać psychiczne problemy. A efekt często przychodzi
z opóźnieniem.

- Miałam pacjenta, który udzielił swojej spermy nieznanej kobiecie zapłodnionej w gabinecie ginekologicznym. Nie zdając sobie z tego sprawy, miał smutek w sobie, że nie zna swoich dzieci.
To pogłębiło jego depresję - mówi dr Monika Wasilewska, terapeuta małżeński i rodzinny, pracownik Instytutu Psychologii Stosowanej UJ. Podkreśla, że mężczyźni mają istotną potrzebę przekazywania genów. Jednak chcą też podziwiać i przytulać swoje dzieci.

- Bardzo boleśnie przeżywają fakt, że ktoś inny wychowuje ich dziecko - dodaje pani doktor.
Tłumaczy, że jest to tym trudniejsze, gdy mają już swoje dzieci i doświadczenie, bo mają już poczucie czym jest ojcostwo i wiedzą, co tracą.

- Oddawanie nasienia do banku działa jak bomba z opóźnionym zapłonem. Student chce zarobić parę groszy i oddaje spermę. Potem dopiero jako ojciec odczuwa brak i pustkę. Może ona ujawnić się nawet po 20 latach, przy okazji kryzysu wieku średniego, podobnie jak w przypadku aborcji, trauma może wrócić po latach - mówi dr Wasilewska.

Czy warto więc pomagać bezpłodnym parom i oddawać nasienie?

- Trzeba być dojrzałym, by to zrobić. Na pewno mężczyzna musi być poinformowany w banku
o psychicznych konsekwencjach takiego czynu - kończy dr Wasilewska.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska