Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jagna Marczułajtis załatwi nam igrzyska

Anna Górska
Jagna Marczułajtis
Jagna Marczułajtis fot. archiwum Polskapresse
Miała 30 minut, by przekonać premiera do zimowych igrzysk w Krakowie. Mission impossible? Nie dla Jagny - pisze Anna Górska.

Albo wóz, albo przewóz. Postawiła wszystko na jedną kartę: załatwi zimowe igrzyska z Krakowie. Jeśli uda się, królowa polskiej deski, czternastokrotna złota medalistka Polski, mistrzyni Europy - Jagna Marczułajtis, ma zawrotną karierę polityczną przed sobą.

Jeśli przegra...

Na razie przewaga po stronie twardej góralki z Poronina. Wynik 3:0. W ciągu kilku miesięcy przekonała do olimpiady prezydenta Krakowa Jacka Majchrowskiego i marszałka Małopolski Marka Sowę. Trzeci punkt zdobyła w gabinecie Donalda Tuska.
Zaledwie pół godziny. Tyle czasu dostała Jagna Marczułajtis na zaprezentowanie premierowi planu zorganizowania zimowych igrzysk w Krakowie.

- Każdy inny może by się i poddał. Ale nie ona - mówi Grzegorz Lipiec, radny sejmiku małopolskiego. Siedział z Jagną w jednej ławce w sejmiku. - Potrafi zawalczyć o swoje. Nie zraża się problemami. Idzie do przodu. W końcu to góralka i charakter ma też góralski. Wzięła marszałka Sowę pod rękę i pojechali do Tuska z planem na zimowe igrzyska olimpijskie - dodaje.

30 minut spędzone w gabinecie premiera jej całkowicie wystarczyło.
- Zobaczyłam iskierki w oczach premiera Tuska - zdradza posłanka kulisy rozmowy.
- Chwalił projekt?
- Powiedział jedynie, że pomysł wart rozważenia i żebyśmy z prof. Szymonem Krasickim z Akademii Wychowania Fizycznego przygotowali jak najszybciej dokumentację do minister Joanny Muchy. Złożyłam ją już pod koniec października. Teraz pracujemy nad wstępnym finansowaniem: czy rząd RP stać na olimpiadę.

Marek Sowa podkreśla, że właśnie takiej kobiety-wulkanu potrzebował. - Zdecydowana i zdyscyplinowana, uparta, ma ogromną determinację. Owszem, postawiła wszystko na jedną kartę, bo z rywalizacji na stoku wyniosła, że pasywna jazda się nie opłaca - kwituje Marek Sowa.

Niepokorna
- Jagna zawsze była niepokorna - zaznacza Ludwika Majerczyk-Marczułajtis, wielokrotna mistrzyni Polski w narciarstwie alpejskim i mama mistrzyni. - Ale z niepokornych dzieci zawsze wyrastają nietuzinkowe osoby - dodaje.

Jagna wychowała się na stoku. Na swoje pierwsze urodziny dostała narty. Uczyła się chodzić... też na nartach wokół domu. A mając 2,5 roku zjechała z Kasprowego.

Lalki i misie Jagny stały w równym rządku na półce, bo nie miała czasu nimi się bawić. Od trzeciego roku życia trenowała narciarstwo. Do szkoły sportowej musiała dojeżdżać do Kuźnić. Dzień w dzień na 7.30. A potem - ciach, prach - i deskę sobie wymarzyła.

Miała 15 lat. Najpierw ukrywała nową pasję przed matką. Wychodziła z domu pod pachą z nartami, ale na stoku gdzieś je rzucała i jeździła na desce. Aż pewnego dnia oznajmiła: Mamo chcę być snowboardzistką.
- Załamałam się. Całe życie poświęciłam na to, by została narciarką, by dla Polski coś wygrała - wspomina pani Ludwika. -
Klękałam przed nią, ryczałam, by nie rezygnowała z nart, ale w końcu powiedziałam: Rób co chcesz, to twoje zycie.
Gdyby przyszła mistrzyni nie stanęła okoniem, nigdy by nie została królową deski, nigdy by nie osiągnęła tylu sukcesów. Bo sport trzeba lubić. A narty ją znudziły. Dziś za to każdy kibic w Polsce kojarzy snowboard z jej nazwiskiem. A przecież zaczynała uprawiać tę dyscyplinę, gdy w Polsce mało kto o niej słyszał.

Snowboard to upadki i siniaki i jeszcze raz upadki i siniaki. Jagna za każdym razem podnosiła się i szła dalej.
- Nawet w najgorszych chwilach nie mówiła: mam dość. Tylko że przez swój uparty charakter miała czasem jakieś zwariowane pomysły - zdradza pani Ludwika.

- Miała kolegę w klasie, mającego siedem dwój na półrocze. Ona zaczęła z nim rywalizować. Nauczyciele zdziwieni, mówili do mnie: Co się stało, dlaczego się nie uczy? Albo że ciągle chciała być dyżurną w stołówce i rozdawać obiady. Po co? By nie jeść. Była strasznym niejadkiem. Wyglądała jak anorektyczka. Zaczęła jeść, gdy miała 15 lat - wspomina.

Tańczyć Jagna nie lubiła
Pani Ludwika chciała, by córka jak prawdziwa góralka tańczyła w góralskim zespole. Zaprowadziła ją na próbę do klubu. Zachęcała jak mogła, bo to dziewczyna, musi ładnie się poruszać.

- Nie będę tak ciupkać - powiedziała mi stanowczo i odwróciła się na pięcie. Do tematu zbójnickiego już nigdy nie wracała. Czekała ją jednak niespodzianka. - Mario Magdaleno, z głową pod stół się chowałam, gdy miałam ją oglądać w Tańcu z gwiazdami. Gdzie ona na parkiet po tym jak całe życie na nartach jeździła? Bałam się, że tyłka nie podniesie. Ale kręciła się jakoś na tym parkiecie. Nawet nie najgorzej jej wychodziło - śmieje się mama.


Trudniej startować w igrzyskach czy je załatwiać?
Obydwa przedsięwzięcia wymagają treningu i solidnych przygotowań. Start olimpijski dla sportowca jest najważniejszy. Całe swoje życie poświęciłam na przygotowanie się do Zimowych Igrzysk Olimpijskich: uprawiałam sport od trzeciego roku życia.

Teraz całe życie polityczne poświęca Pani załatwianiu ZIO w Krakowie.
Staram się wygrać te igrzyska dla Krakowa. Tu nie ma czasu na błędy, spadek formy czy niepowodzenia. Cel jest jeden, a konkurencja dość duża. Starania o igrzyska to jak karuzela, trzeba być cały czas na bieżąco, szybko reagować. Powiem szczerze: te przygotowania to trudny i żmudny proces.

Postawiła Pani wszystko na jedną kartę. A jeśli Pani przegra?
Sportowiec zawsze dąży do zwycięstwa. Mistrz jednak potrafi także przegrywać. Myślę o zwycięstwie, ale zdaję sobie sprawę: konkurencja jest duża i możemy ponieść porażkę. Zrobię wszystko, byśmy mieli te igrzyska.

Zazwyczaj wielkie przedsięwzięcia zaczynają się od marzeń. Tak było i tym razem?
Można powiedzieć, że tak. Wiele lat temu Zakopane starało się o igrzyska u siebie, ówczesny plan zakładał, że część startów snowboardowych będzie rozgrywać się na Galicowej Grapie w Poroninie. Cieszyłam się i byłam dumna. Mogłabym z domu rodzinnego wyjść prosto na stok.

Może coś ostudzić Pani entuzjazm?
Nie. Spotykałam się z uśmiechami: fajny pomysł, ale nierealny, mówiono że porywamy się z motyką na słońce.

A nie porywacie się?
Oczywiście że nie. To realny plan. Uważam, że warto dojrzeć do marzeń. Dojrzałam. Poza tym jestem przekonana, że nie ma marzeń, które nie mogłyby się spełnić. To marzenie naprawdę realne.

Sport, polityka, taniec z gwiazdami - co najbardziej zahartowało charakter Pani?
Nie wiem, ale jestem przekonana, że człowiek już rodzi się ze swoim charakterem.

Od urodzenia jest Pani twardą, zadziorną góralką?
Tak, to było we mnie od zawsze.

Pokorną trudno być?
Zawsze miałam pokorę w sobie, mimo że jestem odważna i spontaniczna. Jak prawdziwy Strzelec.

Wierzy Pani w horoskopy?
Nie, ale zdarza mi się czytać horoskopy wstecz i często sprawdzają się. Rok konia w chińskim horoskopie zgodnie z zapowiedziami był dla mnie pełen sukcesów.

Uparcie Pani dąży do celu.
Tak, ale do pewnych rzeczy muszę dojrzeć. Teraz na przykład przygotowuję się do napisania doktoratu.

Jaki temat?
Promocja regionu poprzez sport.

Czyli kompleksowo Pani podchodzi do igrzysk w Krakowie. Zmiana wątku: Pani jest surową mamą?
Wydaje mi się, że tak. Ale mąż i teściowa twierdzą, że jest inaczej. Na co dzień dziećmi zajmują się właśnie oni. Trzymają się ścisłego harmonogramu: córki Jagoda i Iga idą spać o 20, jedzą posiłki o stałych porach dnia. Gdy przyjeżdżam, grafik leży.

Jeździcie na narty?
Tak. Jagoda już jeździ na desce i lubi ze mną jeździć. Cieszy mnie to.

Sprzątanie?
Uwielbiam sprzątać. Gdy jestem w domu, od razu zaczynam robić porządki. Ale generalnie domem, dziećmi, naszą szkołą snowboardową zajmuje się mąż. Te domowe obowiązki całkowicie przejął na siebie. Ja już na to nie mam czasu.

Nie ma wyjścia, skoro żona załatwia igrzyska…
No właśnie, główne podziękowania za igrzyska będą dla męża (śmiech).

Tańczy Pani?
Skąd! Nie mam czasu i wszystko już zapomniałam. Może potrafiłam jeszcze zatańczyć mojego ulubionego fokstrota lub walca angielskiego.

Wciąż się śnią Pani starty?
Takie rzeczy mi się śnią! Nie mogę powiedzieć, co teraz mi się śni.

Prezentacja u premiera?
Nie powiem, niech te sny się spełnią, a będzie dobrze.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Jagna Marczułajtis załatwi nam igrzyska - Gazeta Krakowska

Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska