Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Chore dzieci czekają na powrót pani doktor

A. Górska, K. Sakowski
Oskarżona przez prokuraturę Anna Chrapusta, znana krakowska mikrochirurg, nadal może operować. - Poinformowaliśmy jedynie zwierzchników lekarki o postawionych jej zarzutach.

Decyzja o tym, czy nadal będzie mogła pracować, jest w rękach dyrektorów placówek medycznych - wyjaśnia Bogusława Marcinkowska, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Krakowie.

Pani doktor jest na urlopie, ale zarówno w Scanmedzie, jak i w Uniwersyteckim Szpitalu Dziecięcym w Prokocimiu czekają na jej powrót.

- Jestem niewinna. Zarzuty prokuratury są absurdalne - powiedziała wczoraj "Gazecie Krakowskiej". Zgodziła się także na opublikowanie jej nazwiska i wizerunku.

W związku z zatrzymaniem lekarki wszystkie zaplanowane zabiegi zostały wstrzymane. Na razie przesunięte są terminy operacji 15 pacjentów. Marcin Mikos, rzecznik prywatnej przychodni Scanmed, twierdzi, że ciągłość opieki nad dziećmi jest zapewniona.

- W środę opatrunki pacjentom pani Anny wykonywał w zastępstwie inny lekarz - mówi.

W prokocimskim szpitalu dr Jacek Puchała, ordynator oddziału chirurgii rekonstrukcyjnej i oparzeń, również kontroluje sytuację. Zapewnia, że wszyscy zoperowani pacjenci Anny Chrapusty, którzy wymagają opieki, zmiany opatrunków, są przyjmowani na bieżąco.

Przyznaje jednak, że czeka na powrót lekarki. - W całym kraju takich specjalistów jak pani doktor jest zaledwie kilku - szacuje Puchała. - Dlatego na wysokokwalifikacyjne zabiegi korekcyjne trzeba czekać w kolejce nawet dwa lata - dodaje.

W obu szpitalach zapewniają, że kartoteki pacjentów pozostały w placówkach. Policja skserowała potrzebną dokumentację medyczną.

Musimy się za nią wstawić - apeluje mama operowanego Łukaszka

Na szybki powrót lekarki czekają również zaniepokojeni rodzice dzieci, którymi lekarka się opiekuje.

Nie wierzą w jej winę. Na internetowych forach stoją murem za panią doktor. "To doskonały chirurg.
Uratowała mojego Łukasza od trwałego poparzeniowego uszkodzenia dłoni - pisze mama Łukasza. - Ilość uratowanych przez panią doktor dzieci jest przeogromna! Musimy solidarnie się za nią wstawić!" - apeluje.

Prokuratura twierdzi, że lekarka nie dopełniła obowiązków służbowych i wyłudziła od rodziców pacjentów 5,3 tys. zł.

Miała ich informować, że kolejka oczekujących na zabieg w Prokocimiu jest długa, ale można
go wykonać od razu w prywatnej klinice, tylko że tam nie jest on refundowany przez Narodowy Fundusz Zdrowia.

Prokuratura twierdzi, że ciążył na niej obowiązek informowania rodziców o innej placówce medycznej, wykonującej zabiegi w ramach kontraktu z NFZ.

W małopolskiej filii NFZ reagują na ten zarzut wielkim zdziwieniem.

- Przecież poza szpitalem w Prokocimiu i Scanmedem skomplikowanych zabiegów rekonstrukcyjnych żadna placówka małopolska nie wykonuje - informują nas w sekretariacie. Śledczy tego nie komentują.

Zdaniem prokuratury, lekarka nie wpłaciła do kasy Scanmedu 5,3 tys. zł, które otrzymała od pacjentów. Placówka, nie wiedząc o dokonanej opłacie, występowała do NFZ o refundację za zabiegi i ją dostawała.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska