Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Na adopcję zarodka czeka w Polsce w długiej kolejce wiele bezpłodnych par

Dariusz Wójcik
Tomasz Bołt
- Pięć tysięcy par rocznie w ramach tego programu zdrowotnego to w naszej ocenie jedna szósta rocznych potrzeb. Drugi konkret: ma on być dostępny dla kobiet w wieku od 18 do 40 lat - nie budzi zastrzeżeń. Tak to zostało przyjęte w większości krajów europejskich. Pierwsze wątpliwości pojawiają się, gdy warunkiem przyjęcia do programu ma być udokumentowany rok leczenia niepłodności - mówi w rozmowie dr. n. med. Dariusz Wójcik, położnik i ginekolog zajmujący się leczeniem niepłodności małżeńskiej od 28 lat.

Z finansowanego ze środków publicznych in vitro ma w ramach programu zdrowotnego skorzystać w ciągu trzech lat 15 tysięcy niepłodnych par w Polsce. Podoba się Panu pomysł premiera Tuska i ministra Arłukowicza?
Uważam, że to krok w dobrą stronę, krok w kierunku ucywilizowania zasad wykonywania procedury in vitro. Do tej pory nie było w Polsce praktycznie żadnych przepisów regulujących wykonywanie tego typu zabiegów, nie było żadnego zarządzenia, które stanowiłoby podstawę prawną ich przestrzegania.

Liczy więc Pan na to, że ten program zdrowotny nie tylko da szansę skorzystania z in vitro parom, których nie stać na płacenie za nią z własnych środków, ale rozpocznie porządkowanie ważnej działki medycznej, w której do tej pory każdy podmiot mógł robić, co chciał?
Ośrodki, które się zajmują in vitro, oceniają ten program bardzo pozytywnie. Na razie nie znamy jego szczegółów, opieramy się jedynie na doniesieniach prasowych.

Ale i z nich da się już coś konkretnego wyczytać. Z programu w ciągu trzech lat będzie mogło skorzystać 15 tysięcy par. To dużo czy mało?
Na pewno nie będą mogły skorzystać z niego wszystkie potrzebujące in vitro pary w Polsce. Ocenia się, że na milionową populację potrzeba od 1 do 1,5 tysiąca tego rodzaju procedur rocznie. W całej Polsce wykonuje się obecnie około 10 tysięcy procedur in vitro, natomiast powinno się ich wykonywać trzy razy więcej, czyli około 30 tysięcy.

Czyli dwie pary na trzy nie mają szans doczekać się potomstwa?
Dokładnie. Pięć tysięcy par rocznie w ramach tego programu zdrowotnego to w naszej ocenie jedna szósta rocznych potrzeb. Drugi konkret: ma on być dostępny dla kobiet w wieku od 18 do 40 lat - nie budzi zastrzeżeń. Tak to zostało przyjęte w większości krajów europejskich. Pierwsze wątpliwości pojawiają się, gdy warunkiem przyjęcia do programu ma być udokumentowany rok leczenia niepłodności.

Dlaczego?
Bo nie wiadomo, kto to będzie oceniał i na podstawie jakiej dokumentacji para będzie kwalifikowana do in vitro. Towarzystwa naukowe, w tym Polskie Towarzystwo Medycyny Rozrodu i Europejskie Towarzystwo Rozrodu Człowieka, określiły wskazania do leczenia in vitro.

Czy to znaczy, że nie jest ona dla każdej pary, która chce mieć dziecko?
Nie jest. Wskazaniem jest między innymi trwała niepłodność męska czy trwała, obustronna niedrożność jajowodów.

Czy jednak ośrodki in vitro w Polsce kierują się tymi wskazaniami?
Tak, kierują się tymi zaleceniami towarzystw naukowych, natomiast nie jest to w żaden sposób egzekwowane. Większość ośrodków polskich trzyma się tych reguł, przynajmniej mam taką nadzieję, choć nikt tego nie weryfikuje. Co to jednak znaczy - rok leczenia niepłodności? Mamy czasem sytuację, że przychodzi para, o której wiadomo już po wstępnych badaniach diagnostycznych, że ma ona wskazania do in vitro. Czy to oznacza, że mamy jeszcze przez rok leczenie kontynuować, choć z medycznego punktu widzenia nie ma ono sensu, ale jest potrzebne do zgromadzenia dokumentacji? Kolejna sprawa - akredytacja ośrodków.

Innymi słowy - jakie warunki będzie musiał spełnić ośrodek, by prowadzić pary, których leczenie będzie finansowane z budżetu państwa?
Tak, chodzi między innymi o to, jakiego wyposażenia i jakich kwalifikacji personelu - lekarzy oraz embriologów, będzie wymagało Ministerstwo Zdrowia. Wydaje się, że lekarz prowadzący in vitro powinien mieć doświadczenie w tym zakresie. Zasady akredytacji ośrodków powinny być jasno określone. Ponadto wszystkie ośrodki zakwalifikowane do programu powinny przestrzegać tych samych zasad kwalifikacji par, bo przecież in vitro nie jest jedyną metodą leczenia niepłodności. Liczymy, że to wszystko znajdzie się w rozporządzeniu o in vitro, które przygotować ma resort zdrowia. Kolejna niewiadoma - jaka instytucja rozdzielać będzie te publiczne środki, bo jak rozumiem, dla każdego ośrodka będą one limitowane.

Pary będą musiały ustawiać się w kolejce? Kto będzie miał pierwszeństwo?
Dziś tego nie wiemy. Odebrałem wczoraj kilkanaście telefonów od moich pacjentek, które zostały po raz pierwszy zakwalifikowane do in vitro, oraz od tych, które mają już za sobą tę procedurę, finansowaną z własnych środków, niestety, nieudaną, a na kolejne próby ich nie stać, choć się do nich kwalifikują. I one zadawały mi właśnie to pytanie. To też musi być określone w rozporządzeniu, bo sprawa kolejek na operacje w szpitalach jest ogólnie znana, natomiast kolejka na refundowane in vitro jest niewiadomą. A informacja o programie wywołała ogromne zainteresowanie i obudziła nadzieje tysięcy par. Ośrodki są wręcz bombardowane pytaniami.

Sprawa mrożenia zarodków i ich dalszych losów budzi dziś największe kontrowersje.

Przynajmniej w naszym ośrodku nie zdarza się, by zarodki były niszczone.

A w innych ośrodkach?
Tego nie wiem, mogę tylko mówić, jak my to robimy. Zarodki, które nie są przez kilka lat wykorzystane, są zamrażane. Jeżeli para nie wyraża woli, by je wykorzystać, to mamy długą listę par oczekujących na adopcję zarodka. Mamy więcej pacjentek oczekujących na podanie zarodków niż zarodków pozostawianych przez pary, u których in vitro się powiodło. Zdarzają się pacjentki, które nie mają komórek jajowych zdolnych do zapłodnienia, a marzą o dziecku. Część par po udanym in vitro nie interesuje się pozostawionymi zarodkami, przechowujemy je wtedy zamrożone w nieskończoność. Nie pamiętam jednak, by kiedykolwiek para zażądała zniszczenia niewykorzystanych zarodków. Coraz częściej pary wybierają mrożenie komórek jajowych.

Rozmawiała Jolanta Gromadzka-Anzelewicz

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska