Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Trzebinia: pierwsza próba ucieczki z zakładu karnego

Magdalena Balicka
To była pierwsza próba ucieczki więźnia z trzebińskiego Zakładu Karnego, w jego dwudziestodwuletniej historii. W sobotę, kilka minut przed pierwszą w nocy, 43-letni mężczyzna skazany za znęcanie się nad żoną i dziećmi wybiegł z pawilonu, tak zwanej palarni, w kierunku pasa ochronnego. Wdrapał się już na siatkę ogrodzeniową. Zatrzymał go m.in. strażnik, dla którego był to ostatni dzień w pracy. Odszedł już na emeryturę.

Otoczony mężczyzna wiedząc, że nie ma szans z uzbrojonymi strażnikami, wrócił do swojej celi. Teraz przebywa w krakowskim Areszcie Śledczym, skąd zostanie przewieziony do zakładu zamkniętego o wzmożonym rygorze.

43-latek w trzebińskim pół-otwartym zakładzie odsiadywał karę od sierpnia. W styczniu miał szansę na warunkowe zwolnienie. Strażnicy usłyszeli od zbiega, że chciał zobaczyć się z rodziną, żoną i dziećmi. Tymi samymi, nad którymi wcześniej się znęcał.
Paweł Marchajski , oficer prasowy trzebińskiego Zakładu Karnego dziwi się, że tak zaryzykował. - U nas mógł pracować, przebywać na świeżym powietrzu. Teraz będzie siedział w celi prawie całą dobę - zaznacza. Przyznaje, że niedoszły uciekinier nie sprawiał żadnych problemów wychowawczych.

Strażnicy, którzy w nocy z piątku na sobotę pełnili dyżur, do dziś nie mogą opanować emocji. - Gdy kolega z bramy zaalarmował, że skazany dobiega do siatki i próbuje uciec, natychmiast wybiegłem na plac i zacząłem krzyczeć do więźnia, by się cofnął - relacjonuje wciąż roztrzęsiony jeden ze strażników, który pracuje w trzebińskim zakładzie dopiero od osiemnastu miesięcy. W tamtej chwili zachował zimną krew. To dzięki opanowaniu jego i grupy pozostałych strażników obyło się bez użycia siły czy broni.

- Więzień wrócił spokojnie do pawilonu. Nie próbował się wyrywać czy szarpać. Mówił tylko, że nie żałuje próby ucieczki - opowiada strażnik. W akcji uczestniczył jego starszy kolega, który tamtej nocy jako dowódca zmiany pełnił ostatni dzień służby przed emeryturą.

- Przepracował w zawodzie siedemnaście lat. Ani razu nie najadł się tyle stresu, co ostatniej nocy - opowiada Paweł Marchajski, oficer prasowy trzebińskiego Zakładu Karnego.

Dziś dzielny emerytowany już strażnik nie chce wracać do tamtej nocy. Przyszedł czas, by zająć się rodziną i dziećmi, a nie narażać życia.

Strażnicy niechętnie wypowiadają się publicznie, nie mówiąc już o ujawnianiu swego wizerunku. Boją się, że któryś z osadzonych mógłby zrobić im na złość po wyjściu z zakładu, na przykład porysować samochód czy straszyć rodzinę. To się zdarza, nawet w Trzebini.

O dalszym losie 43-letniego uciekiniera zdecyduje sąd. Może dołożyć mu kilka miesięcy w zawieszeniu lub od razu zlecić dłuższą odsiadkę karając w ten sposób za próbę ucieczki. Nie wiadomo jeszcze, do którego "ostrego" więzienia trafi.
Aktualnie w trzebińskim Zakładzie Karnym przebywa trzystu skazanych. Są tutaj nie tylko alimenciarze czy drobni złodzieje, ale także mordercy. Większość z nich do Trzebini trafia pod koniec wyroku.

Mogą tutaj pracować, a co za tym idzie starać się o warunkowe zwolnienie. Zakład współpracuje z wieloma instytucjami z powiatu chrzanowskiego. Skazani wielokrotnie udzielali się przy usuwaniu skutków powodzi, sprzątaniu cmentarzy czy pracach ulicznych. Na terenie zakładu osadzeni mają do dyspozycji także boisko sportowe.

Możesz wiedzieć więcej!Kliknij, zarejestruj się i korzystaj już dziś!

Awantura o Carrefour w Sukiennicach

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska