Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Skatował szwagra łańcuchem i siekierą. Grozi mu dożywocie

Artur Drożdżak
Oskarżony 44-letni Jan W.  w drodze na proces dotyczący usiłowania zabójstwa szwagra
Oskarżony 44-letni Jan W. w drodze na proces dotyczący usiłowania zabójstwa szwagra Artur Drożdżak
Zdzisław N., mieszkaniec Dąbrowy Szlacheckiej (Gmina Czernichów) padł ofiarą szwagra Jana W. i jego dwóch znajomych. Teraz przed krakowskim sądem rozpoczął się proces trzech mężczyzn za próbę zabójstwa pokrzywdzonego. Oskarżeni tak go skatowali, że sami się dziwili, że przeżył. Grozi im dożywocie.

Od lat iskrzyło między szwagrami. W połowie lat 90. pierwszy Zdzisław N. dźgnął nożem Jana W. Został za to skazany na karę w zawieszeniu.

Trzy lata później to Jan W. zaatakował i zranił szwagra nożem. Usłyszał za to prawomocny wyrok 18 miesięcy pozbawienia wolności, w sumie za kratkami spędził już sześć lat życia. Po wyjściu z więzienia zamieszkał w domu, którego połowę zajmowała siostra i jej mąż, Zdzisław N. Bywał tam rzadko, tylko nocował, bo dorabiał poza Dąbrową Szlachecką.

Jednak to właśnie tam 2 grudnia ub.r. rozegrały się dramatyczne wydarzenia. Zdzisław N. od rana pił alkohol ze szwagrem Janem W. Do kompanii przyłączyli się 22-letni Krzysztof K. i 20-letni Mieczysław G. Oni także mieli za sobą przeszłość kryminalną, wyroki za kradzieże z włamaniem.

Inicjatorem awantury był jednak 44-letni Jan W., który miał do szwagra pretensje, że źle traktuje swoją żonę, siostrę oskarżonego. Sprzeczka szybko przerodziła się w regularne bicie. Z ustaleń prokuratury wynika, że Jan W. zadawał szwagrowi ciosy pięściami. Potem wylał mu na głowę dwa wiadra farby. Uderzał także łopatką do wybierania popiołu z pieca, drewnianą miotłą, aż się złamała, plastikową łopatą, metalowym garnkiem, żelaznym łańcuchem.

Z każdą minutą rosła agresja napastnika, który zaczął rozbijać na głowie szwagra puste butelki po piwie. Następnie oblał go wrzątkiem. Zachęcał też młodszych kompanów, by przyłączyli się do ataku. Ci nie odmówili.

W krakowskim sądzie żaden z oskarżonych mężczyzn nie przyznał się do winy. Średniego wzrostu, łysy, dobrze zbudowany Jan W. opowiadał na sali rozpraw, że "urwał mu się film", gdy wypił wódkę. I nie pamiętał, by zadawał uderzenia siekierą i bił szwagra. Przekonywał, że nigdy nie byli w konflikcie, choć potwierdził, że przed laty nawzajem zadawali sobie ciosy nożami. - Widziałem, że Zdzisław N. był bity aż krew tryskała na ściany i okna. Ja uderzyłem go kilka razy w brzuch - wyjaśniał z kolei drugi oskarżony Krzysztof K. Powiedział, że przyłączył się do bicia mężczyzny, bo widział, że "źle traktował swoją żonę". Szczegółów niewłaściwych postępków męża nie był jednak w stanie przytoczyć.

Przesłuchiwany trzeci z mężczyzn Mieczysław G. dodał, że zadał pokrzywdzonemu może z pięć ciosów miotłą. Przepraszał za to, co zrobił, żałował swojego zachowania.

Zdaniem prokuratury Jan W. zadał też szwagrowi ciosy siekierą w głowę. Od tych uderzeń pokrzywdzony Zdzisław N. ma trwale oszpeconą twarz i widoczne blizny. Szpital opuścił dopiero po wielu tygodniach. Pobity będzie składał zeznania na kolejnej rozprawie za dwa tygodnie.

Możesz wiedzieć więcej!Kliknij, zarejestruj się i korzystaj już dziś!

Policja uderza w środowisko kiboli

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska