- Przypuszczaliśmy, że mają gniazdo w okolicy i przed odlotem do ciepłych krajów tylko tu zajrzały, ale one jakoś do podróży się nie zbierały - opowiada Kazimierz Fudala, kierownik stacji.
Ptaki nie bały się ludzi, spokojnie chodziły między autobusami, zaglądały na stację paliw. W końcu pracownicy MPK uznali, że muszą być głodne. Zaczęli więc przynosić do pracy smaczne kąski: kawałki mięsa, rybki. - Niepokoiliśmy się, dlaczego nie lecą, bociany dawno już opuściły Polskę, coś tu nie grało - mówi Fudala.
Pracownicy MPK zadzwonili więc do Krakowskiego Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami. Tam dowiedzieli się, że jeśli ptaki nie odlecą do końca września, trzeba je będzie odłowić.
Rzeczywiście przed 30 września jeden z ptaków wyruszył w podróż, drugi jednak z zajezdni się nie ruszył. W czwartek pracownicy MPK zadzwonili znów do KTOZ. Inspektorzy nie mieli problemów ze złapaniem ptaka. Okazało się, że bocian jest w dobrej kondycji.
- To prawdopodobnie młodziutki ptak, który nie zdążył nabrać sił przed odlotem do Afryki - mówi Andrzej Mosór z KTOZ. - Zabraliśmy go do woliery, gdzie spędza czas z bażantami. Gdy się ochłodzi, przewieziemy go do pogotowia leśnego w Mikołowie. Tam trafia wiele bocianów, którym nie udało się odlecieć. Nie będzie więc osamotniony, a wiosną wróci na wolność.
Policja uderza w środowisko kiboli
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
