Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rodzina zmarłego musiała walczyć o kartę zgonu

Anna Górska
Bernadetta Barczyk: - To była urzędnicza paranoja
Bernadetta Barczyk: - To była urzędnicza paranoja
Przez dobę rodzina zmarłego Wiktora Barczyka z Olkusza próbowała znaleźć lekarza, który zechciałby wypisać kartę zgonu. Bez skutku. Interweniować musieli w końcu urzędnicy Narodowego Funduszu Zdrowia.

- Nie dość, że przeżywaliśmy śmierć bliskiej osoby, to jeszcze musieliśmy walczyć z biurokratyczną paranoją! - skarży się Bernadetta Barczyk, bratanica zmarłego mężczyzny. - Mój chory, starszy ojciec musiał cały dzień gonić po szpitalach, przychodniach, prokuratorach, żeby lekarz wypisał kartę zgonu. To absurd!

Wiktor Barczyk miał 78 lat. Mieszkał sam. Nie chciał, by rodzina mu pomagała. Nie korzystał też z opieki lekarskiej i nie miał swojego lekarza pierwszego kontaktu. Brat znalazł go martwego w domu we wtorek ok. godz. 15. Wezwał pogotowie. Lekarka wypisała kartę informacyjną i zadzwoniła na policję.

Policjanci porozumieli się telefonicznie z prokuratorem i potwierdzili, że wykluczają podejrzenie o udział osób trzecich. Prokurator zdecydował, że nie będzie wszczynał śledztwa. Mimo to lekarka nie zgodziła się wypisać karty zgonu - dokumentu, który jest niezbędny, żeby rozpocząć przygotowania do pogrzebu.

I wtedy zaczęła się kołomyja urzędnicza. - Nie wiedzieliśmy, co dalej robić. Policjanci radzili szukać lekarza dyżurnego w olkuskim Nowym Szpitalu. Tata tam się udał, ale lekarz go skrzyczał, że nie może wystawić karty zgonu, jeśli nie widział zmarłego. Następnie tata czekał w pogotowiu na lekarkę, która jako jedyny specjalista widziała wujka po śmierci. Ponownie mu odmówiła. Cały czas słyszeliśmy, że to lekarz rodzinny powinien wystawić kartę Ale jak, skoro go wujek nie miał? Poza tym co w tym czasie robić z ciałem wujka?Miał wciąż leżeć skręcony na podłodze? - nie kryje łez pani Bernadetta.

W środę rano Barczykowie już mieli dokument od prokuratora potwierdzający, że nie będzie śledztwa. Ale to nie był koniec. - Tata znów zjawił się w szpitalu, ale odesłano go do przychodni, by poszukał w archiwach informacji o chorobach wujka. Stracił tam kolejnych kilka godzin, niczego nie znajdując. Po południu dostał się do dyrektora szpitala, który zadzwonił do lekarki i prosił ją, by wystawiła kartę zgonu. Przeżyliśmy koszmar - kwituje bratanica zmarłego.

Dopiero po godz. 17 w środę lekarka z pogotowia wreszcie wypisała kartę zgonu pana Wiktora. Jego bliscy twierdzą, że tylko dzięki interwencji urzędników NFZ udało się przyspieszyć i w końcu załatwić sprawę. Krzysztof Bestwina, dyrektor Nowego Szpitala w Olkuszu, nie ma sobie ani lekarce nic do zarzucenia. Podkreśla, że bez pisma od prokuratora o odstąpieniu od czynności lekarka nie miała prawa wystawić karty zgonu. - Procedury od tego są, żeby ich przestrzegać - tłumaczy.

Tomasz Filarski z biura skarg i wniosków małopolskiego NFZ, przyznaje, że sprawa jest trudna. W tej kwestii wciąż bowiem obowiązują przepisy z ubiegłego wieku, a konkretnie Rozporządzenie ministra zdrowia ws. stwierdzenia zgonu i jego przyczyny z 1961 r. - Prawo jest tu dziurawe jak stare szmaty - nie kryje oburzenia Filarski. - Przepisy mówią m.in. o rejonizacji, której dziś już nie ma. Zgodnie z nimi, kartę zgonu musi wystawić lekarz, który zajmował się chorym w ciągu ostatnich 30 dni lub leczył go w ostatniej chorobie. Gdy lekarz ten mieszka dalej niż 4 km od miejsca, w którym znajdują się zwłoki, obowiązek spada na lekarza, który stwierdził zgon będąc wezwanym do nagłego zachorowania. To są archaiczne przepisy! Rodziny mają olbrzymi kłopot z uzyskaniem karty zgonu, jeśli zmarły nie miał lekarza pierwszego kontaktu bądź zmarł nie w miejscu zamieszkania - wyjaśnia Filarski.

Przypadek Barczyków nie jest pojedynczy. Rocznie urzędnicy małopolskiego NFZ czy pracownicy ośrodków pomocy społecznej interweniują w takich sprawach po kilka razy. Tomasz Filarski zaznacza, że za każdym razem jest to dramat dla bliskich osób. - Mają mniejszy problem, jeśli zakład pogrzebowy zgodzi się przechowywać ciało zmarłego w chłodni. Może jednak też odmówić i wtedy jest olbrzymi kłopot. Interweniowaliśmy nawet w sprawie, gdy ciało gniło w mieszkaniu, a żaden lekarz nie chciał wypisać karty zgonu.

W 2008 r. Polskie Towarzystwo Prawa Medycznego przygotowało raport o absurdach prawnych w ochronie zdrowia. Wśród 60 bubli prawnych znalazło się też rozporządzenie z 1961 r. Raport wysłano m.in. marszałkom Sejmu i Senatu, ministrom. - Znowelizowano tylko kilka rozporządzeń. Reszta czeka, a pacjenci cierpią - komentuje Marcin Mikos, pomysłodawca raportu.
Lidia Gądek, lekarka i posłanka PO z Olkusza, obiecuje zająć się sprawą. - Dobrze, że zgłaszacie takie przypadki. Sprawdzę, czy jest przygotowywana nowelizacja rozporządzenia - zapewnia.

Możesz wiedzieć więcej!Kliknij, zarejestruj się i korzystaj już dziś!

Niebieskie kozy i owce z napisami "MO" I "JP" [ZDJĘCIA]

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska