Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Okrutna zemsta na dziewczynce, która broniła kotów

Katarzyna Janiszewska
Milejdi miałam od malusieńkiego. Nawet spała ze mną - mówi Wiktoria
Milejdi miałam od malusieńkiego. Nawet spała ze mną - mówi Wiktoria Łukasz Jaje
Własnym ciałem osłoniła dręczonego kotka. Łobuz odbił sobie na niej - uderzył metalowym prętem. Dwa tygodnie później ktoś powiesił na drzewie jej zwierzaka. Teraz interesują się nią wszyscy. Ale czy coś konkretnego z tego zainteresowania wyniknie? - pisze Katarzyna Janiszewska.

W nocy ktoś powiesił Milejdi na krzaku bzu. Skórzany, pleciony pasek był mocno zadzierzgnięty na szyi. Wisiała na skrzyżowaniu dwóch ulic, między blokami, tuż pod oknami. Wszyscy tamtędy przechodzą, przejeżdżają autem. Ale jakoś nikt nic nie widział, nikt nie słyszał. Taka okolica. Kotka należała do Wiktorii, małej dziewczynki, z wielkimi, brązowymi oczami.

Wcześniej
Sierpień. Koniec wakacji. Wiktoria wraca z kościelnej świetlicy. Przechodzi przez plac manewrowy, na którym "elki" kręcą kółka między pachołkami. Jest ciepły, letni dzień, dochodzi godz. 17. W domu czeka jej mały braciszek i mama, bo jakoś nie może znaleźć pracy. Jest jeszcze Milejdi, Lulu i Miki - znajdy przygarnięte, uratowane od śmierci.
***
Wiktoria: To było parę tygodni temu. Szłam do domu i zobaczyłam, jak Marek przywołuje kotka kiełbasą. Za plecami trzymał metalowe narzędzie. Bałam się, że i mi coś zrobi ze złości, ale chciałam uratować tego kotka. Pobiegłam szybko, ale nie zdążyłam. Leżał i się nie ruszał, kucnęłam nad nim, żeby go osłonić. Wtedy Marek uderzył mnie w plecy, o tu, w łopatkę. Bolała mnie ręka i myślałam, że nie będę mogła nią ruszać. Nie przeprosił mnie. I nie wiem, czy to się zdarzy. On taki nieprzepraszalski. Raczej już nie będziemy przyjaciółmi. Znam Marka od trzech lat. Przez dwa lata był z niego superkolega. Ale od roku dziwnie się zachowuje. Wchodzi do śmietników po puszki, sprzedaje je i kupuje za nie petardy, zapałki. Mówił, że kupi sobie taką grubą petardę i wysadzi nią drogę. Te małe, to co innego, ale duże, dla dorosłych - to już inna sprawa.

***
O blokach komunalnych przy ul. Dwernickiego w Tarnowie mówią: małe getto. I jeszcze, że kulturalni, spokojni ludzie rzadko tu trafiają. W dzień jest nawet przyjemnie. Dużo zieleni i przestrzeni, budynki mają nowe, jasne tynki. I prawie nie słychać wrzasków sąsiada za ścianą. Krzysztof Giemza z Fundacji "Zmieńmy Świat": Co chwilę ktoś zgłasza, że w tamtej okolicy leży martwy albo pokaleczony kot. Nawet jeśli żyje, to i tak najczęściej nadaje się do uśpienia. Na pobliskich działkach było stadko kotków i nagle nie ma żadnego.

Później
Zwykle wygląda to tak: Maria Jagoda otwiera okno, Milejdi zgrabnie zeskakuje z parapetu, spaceruje swoimi kocimi ścieżkami, wraca przez balkon sąsiada na korytarz i drapie w drzwi. Ale w piątek nie wróciła. Kiedy zaczęło się ściemniać, a za oknem lało jak z cebra, mama Wiktorii mocno się zaniepokoiła. Był u niej szwagier, pomagał wstawić drzwi. Poszli szukać razem: w każdym zakamarku, w każdej dziurze. Kota nigdzie nie było.

W sobotę rano pod krzakiem bzu zrobiło się zbiegowisko. Pół bloku wyszło popatrzeć. Ktoś powiesił kotkę tak, żeby wszyscy widzieli. Demonstracja złości, bezinteresownej zawiści. Może zemsta? Czy tylko zwykłe chamstwo i głupota? Na osiedlu wiedzieli, że to kot Wiktorii.

Sprawa zrobiła się medialna. Przeprowadzono sekcję zwłok Milejdi. Ujawniła ona następujące fakty: kotka była martwa, zanim ją powieszono. Nie wiadomo, jak zginęła, na ciele nie było obrażeń. Wygląda też na to, że nikt jej nie otruł. Trudno powiedzieć, na co te fakty wskazują, sprawcy nie odnaleziono.

***
Wiktoria: Milejdi miałam od malusieńkiego. Ktoś ją wyrzucił na mróz i mama ją wzięła. Dużo jadła, tyła i była pulchniutka. Nawet spała ze mną. Wcześniej był Loluś, też taki milutki, umiał powiedzieć: ma-ma. Oba były kochane, nie wiem, którego wybrać na lepszego i mądrzejszego. Mama mówi, że po tym, co się stało, nie chce już żadnego kota. Ale tylko tak mówi. Zobaczy jakiegoś bezdomnego i znowu weźmie. W szkole dzieci mi współczują, że im przykro, że coś takiego się stało. Im też zwierzęta poumierały. I to nie z byle powodu, tylko z masakrycznego. Kolega stracił kota w wypadku na autostradzie. Cały był roztrzaskany. Teraz mam tylko dwa pieski, też są kochane. Czarny to Miki, ten w biało-czarne łatki to Lulu. Są z tej samej rasy, bo są podobne z pyszczka i sierści. To na pewno kundelek połączony z czymś.
***
Krzysztof Giemza: - Po tym jak Wiktoria wstawiła się za dręczonym kotkiem, chcieliśmy ją uhonorować, docenić. Żeby w końcu poczuła się ważna. To niezwykłe, że mała dziewczynka reaguje w taki sposób. Dorośli w podobnych sytuacjach zwykle odwracają głowę. Internauci byli bardzo poruszeni jej historią, zaczęli przysyłać prezenty. Widać komuś to przeszkadzało, że znaleźli się ludzie chcący okazać Wiktorii serce.

Życie dziewczynki bardzo się ostatnio zmieniło. Kamery, ruch, zamieszanie, medialne zainteresowanie. Do drzwi małego, biednego mieszkanka co chwilę pukają dziennikarze. Kręcą się po osiedlu. Zaglądają, oglądają, pytają.

***
Wiktoria cierpliwie odpowiada: W szkole najbardziej lubię matematykę. Lubię liczyć. Bo to mi później pomaga w zakupach. Lubię wycieczki szkolne. Najbardziej chciałabym pojechać do Anglii, poznać Londyn. Mama mówi, że tam jest tylko jeden język i można się dogadać. Jak wracam do domu, to najpierw odrabiam lekcje. Na komputerze czytam o zwierzętach, różnych rasach. Albo gram w gry. Też o zwierzętach. Wybiera się zwierzątko, ono się rodzi i trzeba się nim opiekować, doglądać, aż dorośnie. Może to trochę głupio zabrzmi, ale pokochałam szkołę. Spotykam się z kolegami, których nie widzę na co dzień. Oni mieszkają na Szpitalnej. Mama nie pozwala mi tam chodzić, boi się, że mnie auto potrąci. Tam kierowcy nawet na światłach nie uważają.
Teraz

Dziewczynka z wielkimi, brązowymi oczami siedzi w kuchni na małym krzesełku. Blond włoski odcinają się na tle szarej, poplamionej ściany. Nie uśmiecha się ani razu.

***
Wiktoria: Żebym nawet w Szwajcarii miała mieszkać, tobym pojechała. Na osiedlu nie jest fajnie. I w szkole mam problemy. W zerówce był Karol, Krzyś i Mirek. Oni wymyślili mi brzydkie przezwisko. I wszyscy zaczęli się ode mnie odsuwać. Przyszła nowa koleżanka, na początku się przyjaźniłyśmy. Ale ona też się ode mnie odwróciła. Nie chce mi pożyczać książek ani dać odpisać lekcji. A ja im nic nie zrobiłam, żeby mnie tak przezywali od pierwszej klasy. Już się tym nie przejmuję, od trzeciej klasy. Do kolegi wołali Azor, jak do psa. A do innego: kaleko, idź stąd, nie nadajesz się do niczego. Broniłam go, bo mi go było szkoda. Innego przezywali bącur. To taki okropny, wstrętny owad.

***
Maria Jagoda: - Córka dojrzewa szybko. Jest bardzo wrażliwa. Ma swój świat, ucieka w czytanie, w naukę. Zamknięta, mało mówi. Ciągle jakieś nowe pomysły przychodzą jej do głowy. Ma plan, żeby zorganizować zbiórkę koców dla schroniska. Dostała odznakę najmłodszego inspektora ds. zwierząt. Każde jej zgłoszenie o maltretowaniu psa czy kota policja musi potraktować jak zgłoszenie dorosłego.

***
Wiktoria: Chcę założyć stronę: "każde dziecko ma szansę w życiu kropka com." Wiem, długie, ale będzie pozytywna. Chodzi o to, że każde dziecko, jak o czymś marzy, to ma chociaż pół szansy, żeby się to spełniło. Ja mam trzy cele: weterynarz, informatyk albo matematyk. Jak nie wyjdzie, to będę nauczycielką. W pierwszej klasie jedna dziewczynka powiedziała, że kiedyś zostanie prezydentem i da wszystkim domy. Że nie wie, jak to zrobi, ale da radę. I ja o tym myślę. A wie pani, że bezdomni bardziej dbają o zwierzęta, niż ludzie z domem? Dają im koce. Bo im jest źle, to rozumieją innych. Dla siebie nie mam marzeń. O lalkach nie myślę. Przecież jestem już w czwartej klasie. Inne dzieci mają, takie co kosztują od 40 do 300 zł. Ja się tym nie przejmuję. I tak najbardziej lubię zwierzęta. Bardziej niż ludzi. Zwierzęta siedzą cicho i czekają na swoją kolej. A ludzie muszą ciągle mówić i coś chcą. Nie chcę się rozgadywać, bo zaraz opowiem całe swoje życie od początku.

* Imiona dzieci, oprócz Wiktorii, zmienione.

Współpr. Łukasz Jaje

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska